Śledczy badają okoliczności skatowania na śmierć 5-letniej dziewczynki, której ciało znalazł spacerowicz w parku w Gdańsku-Brzeźnie. Wstępnie do zabójstwa przyznał się ojciec dziecka. Jak poinformowała dziś prokuratura, mężczyzna w dniu zabójstwa wypisał się na własne życzenie ze szpitala z oddziału detoksykacyjnego, miał problemy z używaniem środków odurzających. Jeszcze dziś znane mają być wyniki sekcji zwłok dziecka. Przesłuchanie 31-latka planowane jest na sobotę.
Zabójstwo charakteryzowało się dużą brutalnością, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że czynu dopuścił się ojciec wobec 5-letniej córki, mówiła w piątek na briefingu prokurator Ewa Burdzińska z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa.
Zaznaczyła, że mężczyzna nie był jeszcze przesłuchiwany i czynności te zaplanowano na sobotę rano.
- Nie wykluczone, że usłyszy zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, ale to będzie zależało od wyników sekcji zwłok, która ma wyjaśnić sposób, w jaki zginęła dziewczynka. Wyniki powinny być jeszcze dzisiaj po południu - powiedziała Ewa Burdzińska z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa.
W dniu zabójstwa wypisał się z detoksu
Podczas spotkania z dziennikarzami odniosła się też do doniesień medialnych, jakoby zatrzymany leczył się psychiatrycznie, był uzależniony od narkotyków. I ujawniła, że 31-latek w czwartek wypisał się na własne żądanie z jednego z gdańskich szpitali.
- Przebywał tam przez dwa dni na oddziale detoksykacyjnym. Jeszcze nie wiemy, dlaczego tam trafił. Badamy to - oświadczyła prokurator. I dodała: z informacji, którymi dysponujemy wynika, że mężczyzna miał problemy z zażywaniem środków odurzających. Nie mam informacji, jakie to były substancje i czy był pod ich wpływem w chwili popełnienia przestępstwa, o ile się jej dopuścił.
Nie chciała powiedzieć, czy 31-latek przebywał w szpitalu psychiatrycznym. Burdzińska zapowiedziała też, że mężczyznę zbadają biegli psychiatrzy, którzy ocenią, czy był on poczytalny w chwili popełnienia przestępstwa.
- Okoliczności popełnienia tego przestępstwa uzasadniają badanie psychiatryczne. Mężczyznę zbada dwóch biegłych psychiatrów. Prokurator ma uzasadnione wątpliwości, co do poczytalności podejrzanego - poinformowała prokurator. Podkreśliła jednocześnie, że "zbrodnia ta była nacechowana dużą brutalnością, a w dodatku dotyczy to dorosłej osoby - ojca i małego, bezbronnego dziecka".
Tuż po zatrzymaniu pobrano mężczyźnie krew do badań. Mają one wskazać, czy 31-latek był pod wpływem alkoholu lub środków odurzających. Wyniki powinny być znane w ciągu kilku najbliższych dni.
Zatrzymany Mariusz L. to prawdopodobnie mieszkaniec Gdańska.
Jeszcze nie przesłuchali matki
Jeszcze w czwartek pojawiły się doniesienia, że 31-latek mógł mieć ograniczone lub odebrane prawa rodzicielskie, ale śledczy szybko zdementowali te informacje. RMF FM podaje, że matka chciała pozbawić ojca, z którym miała rozstać się dwa lata temu, praw do opieki nad dzieckiem.
- Nie potwierdzam takich informacji, że matka złożyła do sądu rodzinnego wniosek o ograniczenie praw rodzicielskich ojcu dziecka. Ale kobieta nie została jeszcze przesłuchana. Na razie nie pozwala na to jej stan - mówiła prokurator Burdzińska.
Rodzice dziewczynki żyli w konkubinacie, wcześniej mieszkali razem, ale obecnie żyli w dwu różnych miejscach.
Odebrał z przedszkola i zabił
- Z całą pewnością mogę powiedzieć, że mamy tu do czynienia z zabójstwem – mówiła Burdzińska podczas spotkania z dziennikarzami w czwartek.
Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna odebrał tego dnia dziecko z przedszkola bez wiedzy matki, a potem zabrał je do parku i zabił. Matka 5-latki zgłosiła w tym czasie zaginięcie dziecka.
Policjanci, po telefonie od spacerowicza, który znalazł zmasakrowane zwłoki dziecka, połączyli te fakty i błyskawicznie wytypowali sprawcę. 50 minut później funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę. Ze względu na matkę dziewczynki śledczy nie chcą mówić o okolicznościach tego zdarzenia.
Stracił nad sobą panowanie, bo dziecko mówiło?
W piątek RMF FM, powołując się na swoje nieoficjalne źródła, informuje, że 31-latek miał powiedzieć śledczym, że zabił dziecko, bo stracił panowanie nad sobą, gdy córka coś do niego mówiła.
- Nie wiem, skąd dziennikarze mają takie informacje, bo 31-latek nie był jeszcze przesłuchiwany. Tak jak już mówiłam, we wstępnej rozmowie z policjantami (o tym zdarzeniu) przyznał się do winy. Podczas zatrzymania 31-latek powiedział tylko, że odebrał życie swojej córce. Trudno w tym momencie wysnuwać tezy, co było przyczyną, czy motywem, jakim kierował się mężczyzna. To są sprawy, które będziemy rozstrzygać podczas przesłuchania - zastrzegła Burdzińska.
Ciało pięciolatki znaleziono niemal w tym samym miejscu, w którym w ubiegłym miesiącu zginęła 17-letnia Agata z Wejherowa. W tym przypadku policjantom nie udało się jeszcze ustalić sprawcy. CZYTAJ WIĘCEJ
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/i / Źródło: TVN24 Pomorze/PAP
Źródło zdjęcia głównego: KWP Gdańsk