W przypadku wprowadzenia zmian nieuzgodnionych z autorami moją odpowiedzią, i innych autorów, będzie pozew sądowy – zapowiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową Paweł Machcewicz, były dyrektor i jeden z autorów wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. To reakcja na zapowiedzi Karola Nawrockiego, nowego dyrektora placówki, który chce przebudowy głównej wystawy muzeum.
W opublikowanym w sobotę przez PAP wywiadzie Nawrocki, który został powołany na swoje stanowisko niewiele ponad miesiąc temu, sprecyzował, że nosi się z zamiarem wprowadzenia zmian między innymi w sali poświęconej narodzinom komunizmu, częściach ekspozycji dotyczących niemieckiego terroru okupacyjnego (jego zdaniem brak tu informacji o zbrodni w Ponarach) oraz prześladowaniom gdańskiej Polonii. Nawrocki chce też zmienić ulokowaną na końcu wystawy tabelę informującą o liczbie ofiar tego światowego konfliktu w poszczególnych krajach.
Dyrektor bez doświadczenia
W przesłanym PAP oświadczeniu Machcewicz zaapelował do nowego dyrektora "o wykazanie nieco większej pokory". Zaznaczył, że "jest on człowiekiem o bardzo niewielkim dorobku naukowym (w odniesieniu do II wojny - praktycznie żadnym) i żadnym doświadczeniu muzealniczym".
"Ta wystawa jest efektem ośmiu lat ciężkiej pracy najwybitniejszych historyków polskich i zagranicznych, z którymi dr Nawrocki nie może się równać pod żadnym względem" – dodał, przypominając, że pod tą ekspozycją "podpisali się tak wybitni znawcy II wojny i XX-wiecznych totalitaryzmów, jak Norman Davies, Timothy Snyder, Tomasz Szarota, Włodzimierz Borodziej czy Jerzy Borejsza".
"Jak na razie głównym osiągnięciem dra Nawrockiego jest przejęcie cudzej pracy i wyrzucenie ludzi, którzy to muzeum stworzyli. Podstawą do tego było obchodzenie prawa przez ministerstwo kultury, poprzez łączenie muzeów, co dało podstawę do formalnej likwidacji dotychczasowego Muzeum II Wojny i przerwania przed czasem mojego kontraktu, o co w tym wszystkim od początku chodziło" – napisał też Machcewicz.
Niepowtarzalna ekspozycja
Zaproponował, by nowy dyrektor "zamiast zawłaszczać efekty cudzej pracy i zapowiadać ingerencję w nią, pokazał, że sam potrafi coś stworzyć". Przypomniał, że w muzeum jest licząca około tysiąca metrów kwadratowych przestrzeń na wystawy czasowe. "Niech dyr. Nawrocki pokaże tam efekty swojej pracy. Zwiedzający będą mogli porównać efekty naszej pracy oraz tego, co stworzyła nowa dyrekcja" – dodał.
Odnosząc się do proponowanych przez nowego dyrektora propozycji zmian, Machcewicz zarzucił mu, że "najwyraźniej w wielu miejscach nie rozumie tego, co jest na wystawie, nie potrafi dostrzec tego, co widzą tysiące zwiedzających, dających wyraz swoim wrażeniom po zwiedzeniu muzeum".
"W części dotyczącej komunizmu - podobnie zresztą jak w częściach dotyczących faszyzmu i nazizmu - pomysł scenograficzny jest oparty na zderzeniu świata propagandy - stąd muzyka, plakaty, popiersia dyktatorów - i świata rzeczywistego: przemocy i terroru" – zaznaczył Machcewicz, dodając, że "nie ma w Polsce innej wystawy, na której radziecki terror byłby pokazany w równie dobitny sposób" co w Muzeum II Wojny".
"To manipulacja statystykami"
"Co do kwestii strat ludzkich, widzę w wywodach dyr. Nawrockiego wyraźną intencją manipulowania statystykami, by polskie straty były największe" – napisał Machcewicz. Dodał, że informacja o Ponarach znajduje się w innej części wystawy, a o losach gdańskiej Polonii - w części poświęconej Wolnemu Miastu Gdańskowi. "Jest wiele o terrorze wobec Polaków, pokazujemy przejmujące przedmioty, m.in. kajdanki i pałkę niemieckiej policji. Niedługo potem opowiadamy o powstaniu obozu Stutthof, przeznaczonego głównie dla Polaków z Pomorza. Oczywiście zawsze można jeszcze więcej, ale to można powiedzieć w odniesieniu do każdego tematu na wystawie" – napisał też Machcewicz.
Podkreślił, że "wystawy historyczne są zmieniane". "Ale nie kilka tygodni po otwarciu muzeum tworzonego przez 8 lat przez ogromną rzeszę specjalistów: historyków, muzealników, scenografów" – napisał, przypominając, że otwarte przed 24 laty Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie dopiero teraz myśli o uzupełnieniu wystawy, którą obejrzało ponad 40 mln ludzi.
Zaplątani w politykę
"Szczególnie bulwersujące jest wprowadzanie zmian na zamówienie polityczne, a przypomnijmy, że pierwszym, który wyraźnie je zapowiadał, był lider PiS Jarosław Kaczyński. Już w 2013 r. ogłosił, że wystawa 'będzie zmieniona tak, by odzwierciedlała polski punkt widzenia'. Potem te zapowiedzi wielokrotnie były powtarzane przez polityków PiS, a teraz p. Nawrocki chce być wykonawcą tego scenariusza" – napisał także Machcewicz, po raz kolejny apelując do aktualnej dyrekcji muzeum, by nie zmieniała ekspozycji.
"Dr Nawrocki nie ma żadnego prawa moralnego ani naukowego ingerować w cudzą pracę, to by była zwykła uzurpacja, a także złamanie prawa" – dodał Machcewicz, przypominając, że wystawa jest "utworem, dziełem chronionym prawem autorskim, jest spójną całością historyczną, intelektualną i artystyczną, której każda część jest głęboko przemyślana i wiąże się z innymi".
"Za wprowadzanie do niej zmian nieuzgodnionych z jej autorami grożą dyrektorowi Nawrockiemu konsekwencje finansowe, a nawet karne. W przypadku wprowadzenia zmian nieuzgodnionych z autorami, moją odpowiedzią - i innych autorów - będzie pozew sądowy. To może być ostatnia zapora przed arbitralnymi, politycznie motywowanymi zmianami w wystawie" - oświadczył.
Konflikt o połączenie
Decyzję o utworzeniu MIIWŚ w Gdańsku ogłosił we wrześniu 2008 r. rząd Donalda Tuska. Muzeum zostało otwarte 23 marca 2017 roku. Przygotowaną przez czwórkę pracowników Muzeum, w tym Machcewicza, wystawę główną obejrzało od otwarcia placówki około 64 tysiące osób.
W pierwszych dniach kwietnia – mimo protestów dyrekcji, władz lokalnych i części środowiska naukowego oraz kulturalnego - ministerstwo kultury połączyło MIIWŚ z powołanym przez siebie w grudniu 2015 roku Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 r. Automatycznie w MIIWŚ powołano nowego dyrektora, którym został Nawrocki, a dotychczasowa dyrekcja przestała pełnić swoje funkcje.
Czwórka autorów wystawy głównej MIIWŚ wielokrotnie publicznie apelowała o niewprowadzanie zmian na ekspozycji głównej placówki. W ostatnim czasie autorzy skierowali do nowego dyrektora pismo, w którym przypominali, że jakiekolwiek zmiany będą naruszeniem ich praw autorskich. Do pisma dołączyli ekspertyzę prawną. Tuż po powołaniu nowy dyrektor zlecił innemu zespołowi prawników przygotowanie ekspertyzy w tej sprawie. Zapowiedział, że jeśli tylko ekspertyza da mu taką możliwość, wprowadzi zmiany na wystawie.
Wystawa "do poprawy"
Nawrocki w rozmowie z PAP ocenił ekspozycję Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku jako wystawę o dużym potencjale, miejscami niewykorzystanym. Jego zdaniem wystawa zawiera "wyraźne błędy", "niedociągnięcia" i "rzeczy do poprawy".
"To jest z kolei generalny problem tej ekspozycji - wiele szczegółów, o których należy opowiedzieć światu w bardziej bezpośredni sposób, np. poprzez eksponaty, zamkniętych jest w monitorach" – ocenia Nawrocki. Krytykuje także tablicę z liczbą ofiar II wojny światowej, którą zwiedzający widzą, wychodząc z wystawy. "Tablica powinna być dopasowana do konwencji wystawy i przybrać inny kształt" – mówi.
Nawrocki w wywiadzie z Agencją przyznaje, że wciąż czeka na opinie prawników, które przesądzą, czy może zmienić treść ekspozycji bez zgody jej autorów.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: eŁKa/PAP/mś / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Adam Warżawa