To gdańska - a nie malborska - prokuratura poprowadzi dalej śledztwo w sprawie noworodka, który zmarł podczas porodu. Miejscowi śledczy tłumaczą, że chcą uniknąć oskarżeń o stronniczość.
O sprawie noworodka, który zmarł podczas porodu, pisaliśmy w czerwcu. Wstępne wyniki sekcji zwłok wskazały, że przyczyną śmierci było niedotlenienie mózgu.
Rodzice dziecka obwiniają lekarzy.
Do tej pory sprawę badała malborska prokuratura, ale w sierpniu wystąpiła do prokuratora okręgowego z wnioskiem o przeniesienie śledztwa do innej jednostki. - Zależało nam na zachowaniu obiektywizmu - tłumaczy Piotr Wojciechowski z malborskiej prokuratury.
I dodaje: - Malbork to małe miasto. Większość naszych prokuratorów to kobiety, które korzystały z usług lekarzy oddziału, którego dotyczy sprawa. Nie byłoby dobrze, gdyby któraś z pań miała nadzorować sprawę dotyczącą lekarza, który ją leczy. Lepiej, żeby inna prokuratura zajęła się sprawą.
Śledztwo trwa
Śledztwo przejęła gdańska prokuratura w Oliwie. Na początku września akta trafiły do Gdańska.
Na razie śledczy dysponują jednak tylko wynikami sekcji zwłok dziecka. Jak już wcześniej informowaliśmy, przyczyną śmierci była prawdopodobnie zamartwica poporodowa, czyli niedotlenienie mózgu.
Przesłuchiwani są także świadkowie.
- Musimy uzupełnić dokumentację medyczną. Dopiero wtedy będziemy mogli zwrócić się o opinię do biegłych. Nie wiadomo, jak długo to potrwa - tłumaczy Cezary Szostak z prokuratury Gdańsk-Oliwa.
Zwlekali trzy dni?
Państwo Stelmach po raz pierwszy pojawili się w malborskim szpitalu w niedzielę 22 czerwca br., gdy przypadał termin porodu. Wówczas kobiety nie przyjęto do placówki. Małżeństwo przyjechało do szpitala ponownie następnego dnia.
Jak opowiadał Michał Stelmach, jego żona miała się skarżyć na bardzo silne bóle brzucha i częste skurcze. Przeprowadzone badania nie wskazały nieprawidłowości. Mąż kobiety twierdził, że lekarze podali leki rozkurczowe. Mimo to bóle miały nie ustępować przez kolejne dwa dni. - Lekarze kazali czekać i mówili, że ból to normalna sprawa - opowiadał Stelmach.
W środę rano KTG wskazało spadek tętna dziecka, odeszły też wody płodowe. Według relacji Stelmacha dopiero kiedy położna stwierdziła, że wody "strasznie śmierdzą", ordynator podjął decyzję o cesarce. Gdy dziecko się urodziło, lekarz miał stwierdzić, że udusiło się pępowiną.
Za tragedię rodzice obwiniają personel medyczny, bo ten, jak twierdzą nie reagował na sygnały, że z dzieckiem może dziać się coś złego.
Szpital w Malborku:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/r / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24