Na początku października aktorka Justyna Bartoszewicz opisała sytuację, w której jeden z widzów w trakcie premiery spektaklu "Memling. Historia końca świata" w reżyserii Agaty Dudy-Gracz w Teatrze Wybrzeże fotografował lub nagrywał nagich aktorów. Bartoszewicz poinformowała o tym jedna z jej koleżanek, która była na widowni.
"Nie jestem specjalnie aktywna w wypowiedziach na fb, ale o tym chciałabym powiedzieć głośno. Była wczoraj moja dobra koleżanka, która siedziała w ostatnim rzędzie, więc miała również ogląd na publiczność. Mimo wyraźnych zakazów fotografowania i filmowania, byli widzowie, którzy w scenach nagości nie mieli skrupułów użyć swojego swojego telefonu. Jeden z nich siedział w rzędzie przed moją koleżanką. Jestem dumna z jej prawidłowego impulsu. Niesubordynowany widz otrzymał kuksańca z kolana" - relacjonowała Bartoszewicz w mediach społecznościowych.
Zasugerowała też potrzebę kursu savoir-vivre teatralnego dla widzów, bo to "co dla kogoś jest jasne i bezdyskusyjne, nie jest ciągle widać klarowne dla każdego".
Bartoszewicz: nie czuję się na scenie bezpiecznie
Prawie trzy tygodnie po tym wydarzeniu aktorka przyznała, że informacja przekazana przez znajomą - o widzu, który wyjął telefon - zdenerwowała ją i przygnębiła.
- Nie mam szans tego zauważyć, ponieważ nie widzę publiczności. Niestety sama świadomość, że takie sytuacje mogą się powtórzyć, sprawia, że jako aktorka nie czuję się na scenie bezpiecznie - powiedziała.
Wyjaśniła, że zdjęcia czy nagrania wykonane przez widzów mogą później zostać wykorzystane na wiele sposobów. -– Oczywiście byłoby to działanie wbrew prawu, bo takowe nas, jako artystów chroni. Jednak zanim procedury prawa autorskiego zadziałają, nie mam żadnego wpływu na to, do czego może zostać wykorzystany dany materiał. Nie ma tu różnicy, czy ktoś robi to dla celów własnych, czy planuje opublikować - jest to równie, dla mnie jako aktorki, niekomfortowe - stwierdziła.
Artystka przyznała, że nie rozumie, dlaczego widzowie robią zdjęcia lub filmują aktorów podczas spektaklu. Podkreśliła, że ona – jako widz – kiedy ogląda przedstawienie, "chce coś przeżyć, a nie się zdystansować".
Zaznaczyła, że takie zachowanie widzów bardzo utrudnia odbiór spektaklu innym, którzy zamiast spektaklu, zmuszeni są oglądać czyjś telefon.
"Chwalenie się takimi materiałami świadczy o braku wychowania"
Były dyrektor Nowego Teatru im. Witkacego w Słupsku Dominik Nowak zaznaczył, że szczególnie naganne jest fotografowanie aktorów w scenach intymnych. Zaznaczył, że takie zachowanie jest absolutnie niedopuszczalne.
– W teatrze zawsze dbaliśmy o to, by podobne zdjęcia nie były wykonywane nawet przez naszych fotografów podczas sesji promujących spektakle. Nagość na scenie jest szczególną formą ekspresji artystycznej i niezwykle ważne jest, by takie obrazy służyły wyłącznie zaplanowanym celom artystycznym, a nie funkcjonowały w przestrzeni publicznej czy prywatnej bez jednoznacznej zgody twórców – powiedział.
Jego zdaniem do sytuacji, w których widzowie robią zdjęcia w trakcie spektaklu, dochodzi bardzo rzadko. – Staramy się uświadamiać naszym widzom, że chwalenie się takimi materiałami w mediach społecznościowych nie jest dowodem zainteresowania kulturą, lecz raczej świadczy o braku wychowania – stwierdził.
Dodał, że oprócz kwestii braku zgody osób fotografowanych czy naruszenia praw autorskich, takie zachowanie zwyczajnie przeszkadza pozostałym widzom w odbiorze spektaklu.
Nie tylko fotografowanie aktorów
Bartoszewicz przytoczyła również inne sytuacje, które zdarzają się w trakcie przedstawień teatralnych. – Moja koleżanka, wspaniała aktorka Dorota Kolak, nie zawahała się zabrać frytek widzom siedzącym w pierwszym rzędzie na spektaklu "Raj dla opornych", którzy najwyraźniej pomylili teatr z fast foodem. Nie bała się też wyciągnąć paluszków z dłoni innych widzów podczas intymnego, granego blisko publiczności spektaklu "Matka" – powiedziała.
Wskazała również na aktora Roberta Zawadzkiego, który podczas spektaklu "Szewcy", gdy przebiegał nago przez scenę i po raz kolejny usłyszał migawkę aparatu, "wykazał się odwagą" i przerwał przedstawienie.
– Zszedł ze sceny, ubrał się, a następnie poinformował, że nie życzy sobie robienia zdjęć w takiej sytuacji, ponieważ go to dekoncentruje i obniża poziom spektaklu. Robert otrzymał brawa, zawstydzony widz przestał, a spektakl mógł być kontynuowany – wspomniała aktorka.
– Irytujący jest również wibrujący sygnał (telefonu) – nie wszyscy zdają sobie sprawę, że taką wibrację naprawdę słychać, zarówno na widowni jak i na scenie, i że potrafi ono wybić z rytmu podczas grania – tłumaczyła.
Dodała, że sama nigdy nie przerwała spektaklu, chociaż – jak zaznaczyła – miała ku temu okazję. – Na przykład wtedy, gdy dzieci rzucały we mnie cukierkami podczas monologu Julii w porannym spektaklu "Romeo i Julia". To było zaraz po szkole, kiedy dopiero wdrażałam się w zawód, i wtedy nie przyszłoby mi do głowy, żeby przerywać spektakl. Traktowałam to raczej jako naukę skupienia się w trudnych warunkach – powiedziała.
Bartoszewicz zaznaczyła, że w niektórych zagranicznych teatrach widzowie na czas widowiska zobowiązani są do umieszczenia swojego urządzenia w specjalnym etui, które blokuje do nich dostęp. Dodała, że są też miejsca, gdzie jest wymagane pozostawienie telefonu przed wejściem na widownię. - Nie są to złe rozwiązania, niemniej w pewnym sensie naruszają wolność widza. Mam nadzieję, że w naszym teatrze nie będzie potrzeby sięgania po takie środki – stwierdziła.
Reakcja Teatru Wybrzeże
Po opublikowaniu wpisu przez aktorkę Teatr Wybrzeże zamieścił na swojej stronie przypomnienie, że "fotografowanie i nagrywanie spektakli jest kategorycznie zabronione".
Podkreślono, że każde zdjęcie lub nagranie wykonane bez zgody teatru narusza prywatność aktorek i aktorów oraz obowiązujące w przestrzeni scenicznej zasady. Zaznaczono, że w przypadku stwierdzenia takiego zachowania osoby łamiące zakaz będą proszone o opuszczenie widowni.
"Zadbajmy razem o to, by teatr pozostał miejscem prawdziwego spotkania, tu i teraz" – napisali przedstawiciele gdańskiej sceny. – Cieszę się, że po sytuacji na spektaklu "Memling. Historia końca świata" rozgorzała dyskusja na temat savoir-vivre'u – zarówno w naszym zespole, jak i poza nim – podsumowała Bartoszewicz.
Autorka/Autor: Opracowała: Aleksandra Sapeta
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Adam Warżawa/PAP