Rodzice dziewczynki urodzonej w białogardzkim szpitalu nie zgodzili się na wykonanie części zabiegów profilaktycznych i opuścili z dzieckiem szpital. Prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie. Śledczy twierdzą, że rodzice nie narazili córki na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia.
Dziecko urodziło się 14 września 2017 roku w szpitalu w Białogardzie. Dzień później rodzice, nie godząc się na część medycznych zabiegów profilaktycznych, w tym szczepienia, opuścili szpital z dzieckiem. Poszukiwani przez policję, ukrywali się przez kilka dni.
Szpital zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Teraz Prokuratura Rejonowa w Białogardzie umorzyła postępowanie prowadzone w kierunku narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia bądź życia noworodka przez rodziców.
- Postanowienie jest prawomocne. Prokurator umorzył je po uzyskaniu opinii zespołu biegłych z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu z zakresu pediatrii, neonatologii, medycyny sądowej. Biegli ustalili, że niewyrażenie zgody na poddanie dziecka okołoporodowym zabiegom i jego zabranie ze szpitala nie narażało go bezpośrednio na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu bądź utratę życia – powiedziała w środę zastępca prokuratora okręgowego w Koszalinie Zuzanna Ostrowska.
- Ci rodzice w sposób odpowiedzialny chcieli wykonania zabiegów profilaktycznych u ich dziecka, upewniając się u lekarzy, czy są jakieś przeciwwskazania. Nie mając takiej informacji, postanowili opuścić nieprzychylne środowisko i wyszli ze szpitala. (…) Lekarz zawiadomił policję, wszczął postępowanie, (…) całą spiralę, którą trudno było zatrzymać. Rodzice dziecka przez cały rok żyli w niepewności, co się będzie z nimi działo, zamiast cieszyć się macierzyństwem z pierwszego dziecka narodzonego szczęśliwie. Przez rok musieli się martwić i żyć z pełną świadomością tego, że nie wiadomo, czy nie będą mieć postawionych zarzutów - mówił pełnomocnik rodziców dziecka mecenas Arkadiusz Tetela.
Rodzice domagają się pół miliona złotych
W toku nadal pozostaje postępowanie prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Kołobrzegu na wniosek rodziców dziewczynki. Domagają się oni od szpitala 500 tysięcy złotych.
Pełnomocnik rodziców złożył we wrześniu 2017 roku zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez lekarzy, którzy mieli, według rodziców, podać dziecku witaminę K w postaci leku Vitacon. Lek ten został wycofany z rynku, ponieważ miał zawierać światłoczułą substancję, przez którą mógł zmieniać się skład chemiczny substancji i mogła być ona szkodliwa dla pacjentów.
- U nas nie stosujemy tego leku, a dwa inne – Kanavit i Cavinton. Jeden jest domięśniowy, ale drugi doustny, więc nie ma nawet przymusu iniekcji – bronił się wtedy pediatra ze szpitala w Białogardzie.
Teraz powołani zostali biegli, którzy wyjaśniają, czy doszło do popełnienia przestępstwa przez lekarzy.
W styczniu 2018 roku Sąd Rodzinny w Białogardzie zakończył postępowanie dotyczące ograniczenia części praw rodzicielskich matce i ojcu dziewczynki, którą ci dzień po narodzinach zabrali ze szpitala. Sąd postanowił, że nie ma podstaw do ich dalszego ograniczenia. Sąd ustalił, że dziecko jest pod opieką lekarską, jest zarejestrowane w przychodni.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/ao / Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock