Nowy fragment drogi ekspresowej nr 7, oddany do użytku niespełna dwa miesiące temu, wymaga ponownego remontu. Na wysokości Miłomłyna, na odcinku 40 metrów jezdnia zapadła się o 14 cm. - Takie usterki mogą się przydarzyć - twierdzą drogowcy.
Na naprawę oddanego w połowie lipca fragmentu, drogowcy wydali do tej pory ponad milion złotych. Problem to zapadająca się nowa nawierzchnia i pojawiające się przez to uskoki. Problem próbowano rozwiązać prowizorycznymi działaniami kładąc kolejne warstwy asfaltu, to jednak niewiele dało.
Drogowcy ograniczyli więc w tym miejscu prędkość do 80 km/h.
Badania, naprawy, ograniczenia
- To jest po prostu błąd, który zdarzył się na budowie około 40-kilometrowego odcinka drogi. Przygotowujemy ekspertyzę, która da odpowiedź, co się tam dzieje - mówi Roman Grzelka, zastępca dyrektora Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Olsztynie.
Grzelka uspokaja też, że koszty naprawy ponosi wykonawca. - Ten fragment drogi nie został jeszcze przez nas oficjalnie odebrany. Za naprawy płaci więc wykonawca - podkreśla przedstawiciel GDDKiA.
Droga za miliard złotych
Prawie 40-kilometrowy odcinek ekspresowej "siódemki" z Miłomłyna do Pasłęki kosztował ponad miliard złotych. Droga miała być w pełni przejezdna na Euro 2012, jednak jej otwarcie odwlekało się w czasie. W końcu udało się ją otworzyć w połowie lipca.
Autor: ws/par / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24