14-latka zginęła w wypadku na torze motocrossowym w Lipnie (Kujawsko-Pomorskie). Jak wstępnie ustalili śledczy, dziewczyna wyskoczyła na motocyklu z górki, straciła panowanie nad pojazdem i upadła. - Nikt nie widział momentu wypadku. Sprawę będą badali biegli - informuje prokuratura.
Zgłoszenie o wypadku na torze motocrossowym w Lipnie policja dostała w sobotę po godzinie 14. Kiedy funkcjonariusze dojechali na miejsce, były tam już służby medyczne, które prowadziły reanimację nastolatki. - Niestety nie udało się jej uratować - mówi podkom. Małgorzata Małkińska z Komendy Powiatowej Policji w Lipnie.
Jak ustalił reporter TVN24 Mariusz Sidorkiewicz, nastolatka skończyłaby w grudniu 15 lat. Pochodziła z Gdyni, ale jeździła w klubie sportowym w Człuchowie i często trenowała na torze w Lipnie.
Śledztwo prokuratury
Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że dziewczyna wyskoczyła na motocyklu z górki, straciła panowanie nad pojazdem i upadła.
- Wszczęte zostało śledztwo z artykułu 155 Kodeksu karnego w zakresie nieumyślnego spowodowania śmierci. W trakcie najazdu dziewczyny na górkę na torze w tym miejscu nie było bezpośrednich świadków. Nikt nie widział momentu wypadku. Sprawę będą badali biegli. Przeanalizowane zostaną obrażenia, których doznała zawodniczka, a które doprowadziły do śmierci. Oczywiście zbadany zostanie również motocykl - powiedziała w poniedziałek Janina Wilińska, zastępca prokuratora rejonowego w Lipnie.
Śledczy muszą ustalić, czy stan techniczny pojazdu mógł przyczynić się do wypadku. Sprawdzone zostanie także dokładnie ukształtowanie terenu. Prokuratura sprawdzi także dokumenty związane z homologacją toru.
- Sekcja zwłok odbędzie się we wtorek - dodała Wilińska.
Z informacji przekazanych przez policję wynika, że młoda zawodniczka była na torze w Lipnie z trenerem, który prowadził zajęcia.
"Każdy minimalny błąd może skutkować drastycznymi konsekwencjami"
Tor motocrossowy w Lipnie posiada licencję typu A, czyli najwyższą licencję, dzięki której mogą tam odbywać się takie zawody, jak Puchar Polski czy mistrzostwa Polski. Przedstawiciel stowarzyszenia, które jest właścicielem tego terenu, mówi w rozmowie z TVN24, że wstęp na tor jest wolny, może z niego skorzystać każdy, a treningi nie są im zgłaszane.
- Nie wiemy nic, możemy tylko się domyślać, co się wydarzyło. W tej chwili zarówno prokuratura, jak i policja ustalają przebieg zdarzenia. Z mojej wiedzy wynika, że nikt tego wypadku nie widział, przynajmniej z osób, które uczestniczyły w tym treningu. Być może był ktoś z zewnątrz, kto akurat przechodził, jeśli taka osoba jest, to oczywiście prosimy o informację, kontakt - mówi Paweł Grębowski, prezes stowarzyszenia MX Lipno.
Dodaje, że tor jest wymagający, ale spełnia warunki bezpieczeństwa. Jak mówi, czasami wystarczy drobny błąd, by doszło do tragedii.
- To jest wprost proporcjonalne do prędkości zawodnika. Jeśli ktoś jeździ amatorsko tak jak ja, to te upadki kończą się często jakimiś potłuczeniami, obiciami. Natomiast jak ktoś ten sport uprawia profesjonalnie, chociażby Tomek Gollob, to wiadomo te prędkości są już na tyle duże, że każdy minimalny błąd może skutkować drastycznymi konsekwencjami - mówi Grębowski.
To nie pierwszy śmiertelny wypadek na torze motocrossowym w Lipnie. W sierpniu 2019 roku zginęła tam 15-letnia zawodniczka klubu KM Cross Lublin.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24