Rodzice uciekli ze szpitala w Białogardzie z nowonarodzonym dzieckiem, bo sąd ograniczył ich prawa rodzicielskie. Wcześniej odmówili lekarzom wykonania jakichkolwiek czynności medycznych przy noworodku. Ich zachowanie oceniła Aneta Górska-Kot, ordynatorka oddziału pediatrycznego ze Szpitala przy Niekłańskiej w Warszawie.
- Wszelkie zalecenia profilaktyczne, które robimy wokół noworodka, mają służyć jego zdrowiu. Oddziały neontologiczne to nie są miejsca, w których robi się krzywdę dziecku – przekonywała Górska-Kot na antenie TVN24.
Zachowanie rodziców oceniła dość ostro. - To jest zanegowanie wszystkiego, co daje dzisiejsza medycyna, medycyna XXI wieku. Przy czym mama tego dziecka skorzystała ze wszystkich dobrodziejstw tej medycyny, natomiast dziecku wszystko ucięła – mówiła.
Odniosła się do najważniejszych punktów konfliktu pomiędzy rodzicami a pediatrami szpitala w Białogardzie.
1. Badanie noworodka
Normalną procedurą w szpitalach jest, że dziecko po pierwszych chwilach po porodzie pozostaje z matką. Później jednak na kilka godzin zabiera się je, by obserwować jego funkcje życiowe. Potem znów wraca do matki. Monitorowanie dziecka jest bardzo ważne, bo mogą się ujawnić rozmaite wady, które wcześniej nie były zdiagnozowane. Może się także zawiązać zakażenie. - U noworodka jak coś się dzieje źle, to się dzieje bardzo szybko. Dlatego mamy tę opiekę szpitalną – mówiła pediatra.
2. Mycie dziecka po porodzie
Górska-Kot przyznaje, że są badania, które mówią, by zostawić dziecko w mazi poporodowej na kilka godzin, ale nawet wtedy należy je chociaż osuszyć pieluszką. Żaden z tych sposobów nie zagraża życiu dziecka.
3. Zakrapianie oczu mlekiem matki
- Pierwszy raz słyszę o przemywaniu mlekiem matki oczu noworodka – dziwiła się ordynator. Rodzice chcieli to zrobić zamiast zabiegu Credego, który jak tłumaczy lekarka - ma na celu zabezpieczenie oczu przed zakażeniem rzeżączkowym, które kiedyś były powszechne w Polsce. Jest to zabieg profilaktyczny, pozbawiony efektów ubocznych - uważa.
4. Podanie witaminy K
- Absurdem mi się wydaje stwierdzenie, że nie ma ulotki po polsku dla preparatu z witaminą K. Ja w drodze tutaj znalazłam w internecie ulotkę po polsku - tak Górska-Kot odniosła się do zarzutów rodziców. Według doktor, w tej chwili są takie zalecenia, żeby podawać witaminę K, choć rzeczywiście przez jakiś czas takich zaleceń nie było i lekarze jej nie podawali. - Jest forma doustna, jest domięśniowa. Mamy wybór. To nie było tak, że ktoś na siłę coś robił - dodaje pediatra.
5. Szczepienia dziecka
W tej chwili jest konieczna zgoda rodziców dotycząca szczepień. Jest to zgoda oddzielna od standardowej na czynności medyczne, standardową opiekę szpitalną - mówiła lekarka. Podkreślała, że niektóre szczepienia są obowiązkowe i refundowane w naszym kraju.
Rodzicom ograniczono prawa
W piątek tuż przed godz. 16 rodzice wcześniaka uciekli ze szpitala. Niecałą godzinę wcześniej dostali decyzję z sądu o ograniczeniu władzy rodzicielskiej wobec dziewczynki, która urodziła się dzień wcześniej. O ograniczenie tych praw wnioskowali lekarze szpitala.
- Obawialiśmy się o zdrowie noworodka. Trzeba było się porozumieć, a tu nie było tego porozumienia w najmniejszym stopniu - komentuje sytuację Roman Łabędź, kierownik oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala "Centrum Dializa" w Białogardzie.
- Rodzice odmówili wykonywania jakichkolwiek czynności wobec dziecka. Na przykład nie mogliśmy go obmyć z wydzieliny poporodowej i krwi czy zakropić mu oczu – tłumaczy doktor Łabądź. - Pediatrzy długo rozmawiali z matką. Miała, podobnie jak ojciec dziecka, inne podejście w stosunku do współczesnej medycyny. Byli przeciwnikami szczepień, a oczy chcieli zakrapiać mlekiem matki – opowiada ordynator.
Rodzice sprzeciwiali się przeprowadzeniu takich czynności, jak między innymi "osuszeniu dziecka, ogrzaniu pod napromiennikiem ciepła, wytarciu z mazi płodowej, kąpieli dziecka w oddziale, podaniu witaminy K domięśniowo lub doustnie, szczepieniom ochronnym, ewentualnemu dokarmianiu dziecka, gdyby tego wymagało, wykonaniu badań przesiewowych, profilaktyce zakażenia przedniego odcinka oka (inaczej zabieg Credego)" Witold Jajszczok, rzecznik "Centrum Dializa" z Sosnowca, właściciela szpitala w Białogardzie
"Bez badań dziecko zagrożone"
Brak zgody na jakiekolwiek czynności, choćby higieniczne, w stosunku do noworodka wzbudził sprzeciw personelu. - Nie mogliśmy pozwolić, by dziecku coś się stało na terenie szpitala – denerwuje się Łabędź.
Szpital wystąpił do sądu rodzinnego w Białogardzie. - Inaczej nie mogliśmy, wbrew woli rodziców, wykonać badań, czy podać dziecku leków. Pediatrzy uważali, że te czynności muszą być wykonane. Jeśli te badania nie są wykonane, to tracimy kontrolę nad stanem zdrowia dziecka - kontynuuje lekarz.
Ordynator podkreśla, że konieczne jest choćby wykonanie badań na poziom bilirubiny, by wykluczyć żółtaczkę. Dziewczynka urodziła się w 37. tygodniu ciąży, była wcześniakiem, więc powinna być starannie przebadana i pozostawać pod opieką lekarzy.
Policyjna obława
Pacjentka to 27-letnia kobieta. Według lekarzy wydawała się miłą osobą. Zgadzała się na wszystkie czynności medyczne w stosunku do swojej osoby, na przykład podawanie jej leków przeciwbólowych. Poród również odbył się bez kłopotów. Dopiero po porodzie zaczął się konflikt.
Policja poszukuje rodziców. Młodszy aspirant Karolina Rykaczewska ze szczecińskiej policji potwierdziła, że doszło do zabrania dziecka przez rodziców ze szpitala w Białogardzie. Dodała, że "obecnie wykonywane są czynności pod nadzorem prokuratury, które zmierzają do tego, by to zdarzenie zakończyło się w pozytywny sposób".
Prokuratura Okręgowa w Koszalinie nie udzieliła żadnych informacji w tej sprawie.
Sąd po stronie szpitala
W piątek o godzinie 8 rano na terenie białogardzkiego szpitala została przeprowadzona rozprawa sądowa. - Sąd orzekł o częściowym ograniczeniu sprawowania władzy rodzicielskiej w zakresie udzielanych świadczeń medycznych, powołał też adwokata, któremu takie prawa zostały nadane - wyjaśnił Jajszczok.
Jak zaznaczył, "dziecko przez cały czas przebywało na sali wraz z matką i ojcem. Rodzicom nie zostały zabrane prawa rodzicielskie do sprawowania opieki nad dzieckiem, a jedynie zostały one ograniczone".
"Około godziny 15 pracownik sądu dostarczył do szpitala i do rodziców pismo z postanowieniem sądu. Rodzice wraz z dzieckiem opuścili szpital o godz. 15:52, wsiedli do samochodu zaparkowanego przed bramą szpitala i odjechali. Personel niezwłocznie powiadomił policję, która prowadzi stosowne czynności" - poinformował w komunikacie rzecznik placówki.
Materiał Faktów TVN na temat sytuacji w białogardzkim szpitalu:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/mś / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock