Nie wiadomo, o co poszło. Wiadomo za to, że kierowca samochodu osobowego miał sporo do powiedzenia mężczyźnie, który zatrzymał się za nim na pasie do skrętu w lewo. Panowie szybko przeszli od słów do rękoczynów, skutecznie blokując skrzyżowanie w Gdańsku.
Zajście zostało nagrane przez kierowcę, który utknął w korku na zjeździe z al. Grunwaldzkiej. Na filmie, który został przesłany do redakcji portalu trojmiasto.pl, widać, jak z białego samochodu osobowego, stojącego na pasie do skrętu w lewo, wysiada mężczyzna w białej koszuli.
Nerwowym krokiem idzie do drzwi kierowcy samochodu dostawczego, który zatrzymał się za nim na tym samym pasie.
Człowiek w białej koszuli krzyczy i mocno gestykuluje. Po skończeniu wywodu wydaje się, że chce wrócić za kierownicę swojego auta, ale w ostatniej chwili zmienia zdanie.
Odwraca się i rzuca czymś w kierunku samochodu dostawczego.
Wojna drogowa
Ten gest - jak widać na filmie - wyczerpuje pokłady cierpliwości drugiego mężczyzny. Mężczyzna w czarnej koszulce wysiada zza kierownicy samochodu dostawczego. Po chwili dochodzi do pierwszego zwarcia. Oponenci przepychają się przez dłuższą chwilę, trzymając się za górne części garderoby. Cały czas wymieniają uwagi.
Konflikt się zaostrza, kiedy kierowca w czarnej koszulce chwyta ręką przedmiot leżący we wnętrzu jego auta i uderza nim w głowę rywala.
Kierowcy pozostają w zwarciu. Przez kolejne kilkadziesiąt sekund starają się zadawać ciosy nogą. Obydwaj jednak często tracą równowagę, więc klincz trwa długo.
Po pewnym czasie mężczyźni przestają się szarpać. Kiedy wydaje się już, że przestaną blokować zjazd z ul. Grunwaldzkiej, znowu wymieniają kilka słów.
Po nich następuje druga odsłona awantury.
Negocjator
Kiedy awantura trwa w najlepsze, stojący w sznurze aut kierowcy zaczynają się niecierpliwić. Niektórzy otwierają drzwi i wychodzą na zewnątrz. W końcu do skonfliktowanych mężczyzn podchodzi postawny, łysy mężczyzna w okularach przeciwsłonecznych.
Wchodzi pomiędzy bijących się kierowców. Nie słychać, co miał im do powiedzenia, ale uczestnicy przedłużającego się konfliktu po chwili wracają za kierownicę swoich pojazdów. Zanim każdy pojedzie w swoją stronę, rzucają jeszcze do siebie po kilka słów.
Policja informuje, że w tej sprawie nie wpłynęło żadne zgłoszenie.
- Problem agresji na drodze jest szczególnie niebezpieczny, bo pochłonięci konfliktem kierowcy przestają zwracać uwagę na otocznie - komentuje nagranie nadkom. Magdalena Ciska z drogówki w Gdańsku. Policjantka radzi, że spotykając się z agresywny ludźmi na drodze, najlepiej ich zignorować.
Autor: bż/mś / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź