Karolina L. wiedziała o pozytywnym wyniku testu na koronawirusa, a mimo to wychodziła z mieszkania. Przez pięć miesięcy przebywała w areszcie, a w środę stanęła przed sądem. Grozi jej osiem lat więzienia. - Nie miałam wyjścia. Musiałam wyjść wówczas na zakupy i po leki, bo nie miał za mnie kto tego zrobić. Żałuję tego, co się stało – mówi kobieta.
Karolina L. w środę stanęła przed Sądem Okręgowym w Toruniu. Kobieta odpowiada za to, że w kwietniu i maju 2020 roku naruszyła zasady izolacji. Pomimo zakażenia koronawirusem wychodziła z domu między innymi do apteki, sklepów spożywczych i sklepu z pamiątkami. Zdaniem prokuratury, "sprowadziła zagrożenie dla życia i zdrowia wielu osób". Mogła narazić ponad 30 osób. Grozi jej za to do 8 lat więzienia. Oskarżona chciała dobrowolnie poddać się karze. Strony postępowania nie doszły jednak do porozumienia w sprawie warunków takiego rozwiązania, dlatego w środę ruszył proces karny. W sądzie podczas rozmowy z dziennikarzami kobieta przepraszała za swoje zachowanie. - Nie miałam wyjścia. Musiałam wyjść wówczas na zakupy i po leki, bo nie miał za mnie kto tego zrobić. Żałuję tego, co się stało. Leczę się na depresję, a pobyt w areszcie był dla mnie strasznym przeżyciem. Nigdy wcześniej nie byłam w takim miejscu – mówiła Karolina L.
Obrona: pięciomiesięczny areszt był nieadekwatny
Mariusz Lewandowski, adwokat kobiety, przypomniał, że dążył do skrócenia tego procesu między innymi z uwagi na stan zdrowia oskarżonej. - Niestety nie udało się osiągnąć w tej sprawie porozumienia z oskarżycielem. Dlatego sprawa będzie najprawdopodobniej toczyła się przed sądem od początku do końca. Zagrożenie ustawowe w przypadku tego czynu jest dość rozległe. Są niewątpliwie aspekty łagodzące. Konieczne jest przeanalizowanie okoliczności opuszczenia domu – mówi mecenas.
Adwokat podkreślił, że w jego odczuciu pięciomiesięczny areszt był nieadekwatny do tej sytuacji. Karolina L. w jego ocenie od początku współpracuje ze śledczymi, nie utrudnia postępowania. Sędzia musiała przerywać środową rozprawę z uwagi na płacz oskarżonej, która bardzo emocjonalnie reaguje na stawiane jej zarzuty.
Karolina L. jeszcze raz przyznała się do zarzucanych czynów, przeprosiła i wyraziła ubolewanie, że tak się stało. Obecna na rozprawie przedstawicielka prokuratury nie chciała komentować sprawy. Potwierdziła jedynie, że wcześniej nie udało się stronom dojść do porozumienia w zakresie dobrowolnego poddanie się przez oskarżoną karze. - Nigdy nie zapomnę więzienia – mówiła o pobycie w areszcie oskarżona. W ocenie jej, jak i adwokata poniosła już ogromną karę za swój czyn.
Pierwsza rozprawa przed toruńskim sądem już się zakończyła. Kolejny termin wyznaczony jest na piątek.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24