Pomagają w karmieniu, odprowadzeniu do łazienki, ale przede wszystkim rozmawiają z chorymi na COVID-19, którzy są w izolacji. Do szpitala wojewódzkiego w Toruniu zgłosiło się 30 wolontariuszy, którzy wspomagają personel medyczny na oddziałach covidowych. Wśród nich są księża i klerycy z toruńskiego seminarium.
Wojewódzki Szpital Zespolony im. L. Rydygiera w Toruniu apelował w marcu o zgłaszanie się wolontariuszy do pracy na oddziałach covidowych. Na prośbę odpowiedziało 30 osób, wśród ich są księża i klerycy z toruńskiego seminarium duchownego. - Pomagają personelowi medycznemu w tych wszystkich rzeczach, w których osoba niewykwalifikowana medycznie może pomagać, czyli głównie w karmieniu, w przejściu do toalety, ale też przede wszystkim w takim bezpośrednim kontakcie z drugą osobą, w rozmowie, byciu z chorymi, którzy przecież są w izolacji co najmniej 10 dni - mówi Janusz Mielcarek, rzecznik prasowy szpitala.
Dzięki takim osobom lekarze i pielęgniarki, których tak bardzo brakuje we wszystkich szpitalach mogą skupić się na ratowaniu zdrowia i życia pacjentów zakażonych koronawirusem.
Zaczęło się od modlitwy, teraz pomagają bezpośrednio w szpitalu
Wolontariuszami mogą zostać jedynie ozdrowieńcy albo osoby, które mają za sobą już dwie dawki szczepienia przeciwko koronawirusowi.
Klerycy z seminarium duchownego w Toruniu w większości przeszli już COVID-19 jeszcze jesienią zeszłego roku, kiedy było tam ognisko koronawirusa. Kiedy wyzdrowieli chcieli pomóc w walce z pandemią. Na początku była to modlitwa, ale później, kiedy pojawił się apel szpitala w Toruniu, stwierdzili, że chcą pomóc również bezpośrednio.
- Nowym doświadczeniem jest nie spotkanie z ludzkim cierpieniem, ale z ludzkim cierpieniem skondensowanym na małej przestrzeni, gdzie mamy koło siebie w tych dość ciasnych pomieszczeniach bardzo dużo ludzi cierpiących, rzeczywiście często bardzo przestraszonych - mówi ksiądz Stanisław Adamiak, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Toruńskiej.
Wszyscy wolontariusze, nie tylko duchowni, podkreślają, że najważniejsza jest rozmowa z chorymi.
- Raczej staram się mówić o pozytywnych rzeczach i o tym, że mam nadzieję, że niedługo wyjdą do domu i wyjdą na powietrze, nie rozmawiamy o ich negatywnych obawach - mówi Katarzyna Gucajtis, jedna z wolontariuszek.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24