Kiedy starsza kobieta przyszła na SOR toruńskiego szpitala, ratownik zapytał, co się stało. - Usłyszałem: nic, przyszłam podzielić się z wami moją "trzynastką". I wręczyła mi karton z produktami zakupionymi w aptece - opisuje Łukasz Gajda.
Niespodzianka spotkała ratowników Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. L. Rydygiera w Toruniu. Sytuację na jednym z portali społecznościowych opisał w piątek Łukasz Gajda, ratownik medyczny.
"Właśnie otrzymałem paczkę od starszej kobiety, która zgłosiła się do SOR. Po zadaniu pytania, co się stało? Usłyszałem: nic, przyszłam podzielić się z Wami moją trzynastką. I wręczyła mi karton z produktami zakupionymi w aptece..." - czytamy w poście.
Ratownik nie krył zdziwienia i podziękował "kobiecie o złotym sercu". Zwrócił jednak również uwagę na cenę produktów. Rachunek pokazywał prawie 850 złotych.
"To już jest paranoja. Jak można sprzedawać paczkę rękawiczek nitrylowych za 100 złotych? Ludzie przestańcie żerować na biednym społeczeństwie" - apelował.
Dodał, że "problem leży u źródła".
- To nie jest tylko wina apteki. Wina leży u źródła, czyli dostawców, producentów. Bardzo windują ceny, które są kosmiczne - mówi w rozmowie z portalem tvn24.pl. - Paczka rękawiczek, która kiedyś kosztowała 18 złotych, teraz, jak widać na tym paragonie - kosztuje 90 - dodaje.
"Mówcie prawdę, my i tak przyjedziemy, ale będziemy przygotowani"
Łukasz Gajda dodał, że personel każdego szpitala robi wszystko, żeby ratować życie i zdrowie pacjentów. Apeluje, żeby ludzie dbali o siebie i najbliższych, ale również dbali o nich.
- Kiedy ktoś okłamuje ludzi, którzy są na pierwszym froncie walki z epidemią, potem idzie fala i zarazić może się więcej medyków i ratowników - tłumaczy.
Jak mówi, jeśli osoba, która wzywa pomoc ma jakieś niepokojące objawy, powinna o wszystkim powiedzieć dyspozytorowi. - Ludzie boją się, że jeśli powiedzą prawdę, to my nie przyjedziemy. Przyjedziemy i tak, ale będziemy odpowiednio przygotowani - apeluje.
Ministerstwo: ponad 5 milionów masek ochronnych
W mediach społecznościowych pojawiają się wpisy dyrektorów i personelu placówek z apelami o pomoc. Powstają również grupy, które na własną rękę szyją maski ochronne dla medyków.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski podczas poniedziałkowej konferencji przypomniał, że do tej pory resort utrzymywał, że państwo jest odpowiedzialne przede wszystkim za szpitale zakaźne i placówki jednoimienne.
- To pozostaje w mocy, na pierwszej linii frontu mamy osoby, które tam w tym jednostkach pracują i pacjenci z koronawirusem powinni trafiać przede wszystkim do tych szpitali - zaznaczył.
Jednak, jak stwierdził, sytuacja się zmienia i liczba potwierdzonych przypadków zakażenia będzie liczona w tysiącach. - To oznacza, że coraz większe ryzyko jest w pozostałych zakładach i miejscach, gdzie są leczeni pacjenci – dodał.
Minister poinformował o decyzji o dystrybucji środków ochrony osobistej nie tylko do szpitali zakaźnych, ale też do pozostałych szpitali, POZ, aptek, ratownictwa medycznego i służb, takich jak policja i straż graniczna.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz Gajda