Kierowcy śmieciarki, który w piątek zaatakował dwóch mężczyzn w gdańskim Wrzeszczu został zawieszony w obowiązkach do czasu wyjaśnienia sytuacji - poinformowała firma zajmującej się wywożeniem odpadów na zlecenie Zarząd Dróg i Zieleni w Gdańsku. Według relacji pobitych mężczyzn kierowca śmieciarki zaatakował ich, bo miał pretensje, że przez zaparkowany samochód nie mógł podjechać do śmietnika najkrótszą drogą. Mężczyzna teraz przeprasza i mówi, że żałuje tego, co się stało, ale "puściły mu nerwy".
Spółka, w której pracuje kierowca śmieciarki w specjalnym oświadczeniu zapewnia, że wyjaśnia okoliczności piątkowego zajścia, w którym brał udział ich wieloletni pracownik.
- Do czasu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji został zawieszony - poinformowała Magdalena Adamkiewicz, wiceprezes zarządu Spółki SITA Północ.
Jak przekonuje stosowne kroki wobec kierowcy śmieciarki zostaną podjęte po zapoznaniu się ze wszystkimi faktami. - Kierowca przestawił swoją wersję zdarzenia. Jest ona różna od wersji przedstawianej przez poszkodowanych - czytamy w oświadczeniu.
ZDiZ chce surowych konsekwencji
Z kolei Zarząd Dróg i Zieleni, który wynajmuje firmę prywatną do wywozu śmieci, oczekuje szybkiego wyciągnięcia konsekwencji wobec śmieciarza. - Nie zgadzamy się na to, żeby nasi wykonawcy funkcjonowali w taki sposób, i życzymy sobie, żeby ta sytuacja została rozwiązana w ekstremalnym przypadku za pomocą wyciągnięcia surowych konsekwencji, czyli de facto zwolnienia tego pracownika - tłumaczy Katarzyna Kaczmarek z Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku.
Policja zbada sprawę
Zwolnienie z pracy to nie jedyna konsekwencja, jaka grozi mężczyźnie. Jeden z pobitych mężczyzn o sprawie poinformował policję.
- Jeśli tutaj doszło do poważniejszych obrażeń ciała jak najbardziej możemy mówić o odpowiedzialności karnej za uszkodzenie ciała - informuje podkom. Aleksandra Siewert z policji w Gdańsku.
- W tym przypadku sprawcy może grozić mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności ewentualnie kara grzywny zastosowana przez sąd - dodaje podkom. Siewert.
Kierowca żałuje swojego zachowania
Mężczyzna, który skontaktował się z redakcją TVN24, twierdzi, że to on jest kierowcą śmieciarki, którego widać na monitoringu. Powiedział, że bardzo mu przykro z powodu tego, co się stało. Jak tłumaczy, "puściły mu nerwy".
Wyjaśniał, że mężczyźni, z którymi wdał się w szarpaninę, wcześniej go zwyzywali. Takie sytuacje w pracy śmieciarza miały się zdarzać kilka razy dziennie - twierdził. Jak powiedział reporterom TVN24, kolejnej nie wytrzymał, coś w nim pękło i zachował się w sposób, którego bardzo żałuje.
Tak kierowca śmieciarki tłumaczy swoje zachowanie:
Poszło o drogę na skróty
Kierowca skrótem dojeżdżał do śmietników, dzięki czemu nie musiał objeżdżać budynków i wyjeżdżać na ulice. W piątek nie było to możliwe ze względu na zaparkowane na podwórku samochody. Zdenerwowany tym faktem kierowca pobił mężczyzn, którzy wdali się z nim w dyskusję na temat zaparkowanych na osiedlu aut.
Zdarzenie zarejestrowała kamera monitoringu. Na nagraniu widać, jak kierowca dużej śmieciarki wysiada z auta i zwraca uwagę kierowcy zaparkowanego na chodniku samochodu.Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: geb/ws / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24