Dziś to miejsce kojarzy się przede wszystkim z początkiem II wojny światowej. Ale zanim pojawili się tu pierwsi żołnierze, kuracjuszom Domu Zdrojowego długie, letnie wieczory umilała orkiestra, a najlepsze lody i ciastka serwowała kawiarnia Schulza. Dzień wypełniony zabiegami kończono spacerem po cesarskim molo. Oto zapomniana historia Westerplatte.
Dziś mało kto wie, że zanim stało się areną walk, Westerplatte było znanym i chętnie odwiedzanym kurortem. Historia tutejszego kąpieliska sięga połowy XIX wieku. To wtedy Martin Kruger otworzył tu kompleks kąpielowy – osobny dla pań i panów - oraz restaurację.
Miejsce cieszyło się ogromną popularnością. Wszystko za sprawą "pięknego, zasłużonego położenia, doskonałych kąpieli morskich i silnych fal".
- Westerplatte było bardzo sympatycznym kąpieliskiem. Modnym i chętnie odwiedzanym przez gdańszczan i nie tylko. Oprócz niego plażowicze chętnie odwiedzali również Brzeźno - opowiada Bartosz Gondek, historyk.
Więcej o sielankowej atmosferze tamtych lat pisze Waldemar Nocny - historyk i pasjonat Gdańska:
"Westerplatte oprócz morza miało również inne atrakcje – z gatunku towarzyskich i krajoznawczych. Kto szukał ciszy i cienia, mieszkał jako gość w którymś z pensjonatów, mógł czytać i spać. Dla sportowców były do dyspozycji place tenisowe. Swoją kawę brało się w miejsce cumowania parowców nad Kanałem Portowym w Hali Plażowej albo Domu Zdrojowym".
Niedaleko powstała również pijalnia wód leczniczych. Przybyłym gościom, oprócz wód mineralnych, podawano tam mleko i maślankę.
Spacery po molo i pierwsze miłości
Kuracjusze oraz miłośnicy morskich kąpieli docierali na Westerplatte statkami parowymi, kursującymi co godzinę z nadbrzeża na Motławie, albo dorożkami parkującymi w zacienionych, parkowych alejach.
Niebawem stanął tam Dom Zdrojowy, Zakłady Kąpieli Morskiej i Hala Plażowa. Wybudowano długie na 115 metrów molo, które miejscowi nazwali cesarskim.
"Pod wieczór molo zapełniało się bardziej niż w ciągu dnia. Paradowali drugoklasiści i pierwszoklasiści, pomocnicy kupieccy, wędrujący w tą i w tamtą stronę. Niejedna niezapomniana młodzieńcza miłość z tego się rozwinęła".
Powstała oczywiście restauracja i kawiarnia. Nie obyło się również bez muzyki na żywo - tę zapewniał koncertujący przed domem kuracyjnym, zespół. Codziennie, oprócz sobót, odbywały się koncerty wojskowych orkiestr. A w niedalekim parku postawiono ławki i posadzono piękne kwiaty. Podobno całość przypominała Sopot.
Lecznicze kąpiele błotne
Wypoczywający na półwyspie mogli w pełni zrelaksować się. Oferta zabiegów zdrowotnych była zresztą bardzo bogata – od kąpieli w morzu, po przygotowywane na życzenie, z dodatkiem ziół leczniczych. Na chętnych czekały też kąpiele błotne. Po nich kuracjusze mogli stołować się w kawiarniach, które oferowały herbaty, kawy, likiery, wina, ciasta i ciasteczka. Najlepsze desery wychodziły ponoć spod ręki Schulza – gdańskiego cukiernika.
Militarne sąsiedztwo
Z czasem sielankowe pejzaże zaczęły zakłócać widoki, które już nie kojarzyły się z wypoczynkiem i rekreacją. Coraz bardziej widoczne stawały się schrony amunicyjne i stanowiska artylerii nadbrzeżnej, które powstawały równocześnie z uroczymi zabudowaniami kurortu.
To był pierwszy sygnał nadchodzących zmian. Wokół Gdańska wytworzyła się niepewna sytuacja polityczna, która nie sprzyjała wypoczynkowi nad Bałtykiem. Tętniący życiem kurort stopniowo pustoszał.
Historię kąpieliska ostatecznie zakończyła decyzja Rady Ligi Narodów z 1924 roku. Uchwała przyznawała obszar półwyspu Westerplatte Polsce, w celu utworzenia tam Wojskowej Składnicy Tranzytowej.
Co stało się później, wiemy z lekcji historii. Sama plaża na Westerplatte istnieje wprawdzie do dziś, ale w niczym już nie przypomina kąpieliska z dawnych czasów.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Małgorzata Gissel / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: fotopolska.eu