Ojciec z synem zabili szczeniaki. Jednego zakopali żywcem, a drugiego udusili. Prawdopodobnie już wcześniej w ten sposób "pozbywali się problemu". Mężczyznom, którzy niebawem stanie przed sądem, zabrano sukę i jedno ocalałe szczenię.
O tym, co może się dziać we wsi Grochowalsk pod Włocławkiem, fundację "Emir" poinformowała sąsiadka mężczyzn. Wcześniej widziała, że po posesji kręcą się przy matce młode pieski. Potem zwierzęta zniknęły. To nie był jedyny tego typu przypadek. Podobno suka rodziła dwa razy do roku, a szczeniaków pozbywano się w niewyjaśniony sposób. Pod szopą, na posesji mężczyzn, policja dokonała makabrycznego odkrycia.
- Policjanci znaleźli dwa miejsca z naruszoną ziemią, które rozkopali. Funkcjonariusze wydobyli z nich cztery martwe szczenięta. Został wezwany lekarz weterynarii. Policjanci zatrzymali do wyjaśnienia 68-letniego właściciela zwierząt i jego 41-letniego syna - wyjaśnia asp. szt. Anna Kozłowska z policji w Lipnie.
Mordowali, bo nie mogli psów utrzymać
Sekcja wykazała, że jednego psa wcześniej uduszono, a drugi miał piasek w drogach oddechowych, co oznaczało, że dusił się pod ziemią - został zakopany jeszcze żywy. Pozostałe dwa zginęły wcześniej.
Ojciec z synem nie widzieli żadnego problemu w swoim postępowaniu. Na pytanie, dlaczego mordowali zwierzęta - odpowiedzieli "bo nie stać nas było na ich utrzymanie".
- Śledczy przesłuchali zatrzymanych mężczyzn, a zebrany w sprawie materiał dowodowy dał podstawy do przedstawienia im zarzutów bezprawnego uśmiercenia szczeniąt - mówi asp. szt. Anna Kozłowska z policji w Lipnie.
Fundacja "Emir" chce występować jako oskarżyciel posiłkowy. Ojcu i synowi grozi do dwóch lat więzienia.
Suka i jedyny szczeniak, który przeżył zostały zabrane z gospodarstwa.
- Niobe, cały życie była uwiązana do krowiego łańcucha. Skrajnie wychudzona, bez jakichkolwiek reakcji obronnych. Pewnie nigdy nie zaznała ciepła ze strony człowieka - opisuje dramat suczki Krystyna Sroczyńska z Fundacji dla Ratowania Zwierząt Bezdomnych "Emir".
Farciarz i Niobe czekają na lepsze życie
Jedynego szczeniaka, który uniknął śmierci, nazwano Farciarzem. Ma około ośmiu tygodni i wkrótce będzie gotowy do adopcji. Niobe trochę dłużej poczeka na nowy dom. Musi się też nauczyć się, że człowiek to nie tylko ból i strach. Za 3-4 miesiące poszukamy jej nowego właściciela. Ma bardzo łagodne usposobienie i żarliwie szuka akceptacji - kontynuuje Krystyna Sroczyńska z "Emiru".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: kw / Źródło: Fundacja dla Ratowania Zwierząt Bezdomnych "Emir", KPP Lipno
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja dla Ratowania Zwierząt Bezdomnych "Emir"