Gdy policjanci znaleźli kierowcę ciężarówki, był nieprzytomny i miał drgawki. Wcześniej dzwonił z trasy na numer alarmowy i mówił, że się dusi. Później przyznał: mogę być zakażony koronawirusem.
- W miniony piątek tuż po godzinie 15 gdańscy policjanci ruchu drogowego odebrali zgłoszenie, że w kierunku Nowego Portu jedzie czerwona scania, której kierowca ma problemy z oddychaniem i potrzebuje pomocy medycznej – opowiada nam aspirant sztabowy Mariusz Chrzanowski z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Już wtedy służby miały podejrzenie, że dzwoniący może mieć COVID-19, dlatego na poszukiwania kierowcy policjanci wybrali się odpowiednio zabezpieczeni.
Już był nieprzytomny
– Policjanci natychmiast pojechali w kierunku drogi ekspresowej S7 i gdy jechali ulicą majora Henryka Sucharskiego, zauważyli na przeciwległym pasie ruchu wolno jadącą czerwoną scanię – relacjonuje Chrzanowski. Gdy zawrócili i dotarli do ciężarówki, ta stała już na poboczu i miała włączone światła awaryjne.
Kierowca nie odpowiadał policjantom, więc ci weszli do środka. Mężczyzna leżał w tylnej części kabiny, miał płytki oddech, drgawki, był nieprzytomny. Policjanci, odpowiednio zabezpieczeni, rozpoczęli podawanie tlenu mężczyźnie i przekazali informację o swoim położeniu, by karetka pogotowia łatwiej do nich trafiła.
Po odzyskaniu przytomności kierowca przyznał, że może być zakażony koronawirusem. Trafił pod opiekę lekarzy.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Pixabay