Niemowlę zakrztusiło się i nagle przestało oddychać. Pani Giulia, mimo starań, nie potrafiła pomóc synowi. Przypomniała sobie jednak, że obok jest straż pożarna. - Wybiegłam z domu, tak jak stałam, w kapciach i piżamie, i zaczęłam krzyczeć "pomocy". Na szczęście mnie usłyszeli. Brama była zamknięta, ale przeskoczyli przez płot - opowiada kobieta. Strażacy uratowali dziecku życie.
Do niebezpiecznej sytuacji doszło w poniedziałek rano w Gdańsku. Pani Giulia napisała do nas na Kontakt 24 i opowiedziała całą historię. Jak mówiła, jej 11-tygodniowy syn Staś zakrztusił się i nagle przestał oddychać. - Pamiętałam procedury ratowania niemowląt i ją zastosowałam, ale nie przynosiła rezultatów - powiedziała.
Wtedy przypomniała sobie, że obok domu jest straż pożarna. Miała nadzieję, że stamtąd otrzyma pomoc.
- Wybiegłam z domu, tak jak stałam, w kapciach i piżamie, i zaczęłam krzyczeć "pomocy". Na szczęście mnie usłyszeli, brama była zamknięta, ale przeskoczyli przez płot. Jeden ze strażaków, pan Mariusz, przejął ode mnie syna i zaczął akcję ratunkową. Uratował mu życie - podkreśliła.
"Maluch zaczął oddychać, wyprostował się, spojrzał się na nas"
- Usłyszeliśmy krzyki, takie dość paniczne krzyki wzywania pomocy. Wybiegliśmy z kuchni, przeskoczyliśmy przez płot, zobaczyliśmy, że biegła pani z małym zawiniątkiem na rękach. Od razu pierwszy dobiegł Mariusz. Okazało się, że to małe dziecko, niemowlę, wiotkie - opowiada Michał Orzeł z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 5 w Gdańsku.
Jak mówi, sprawdził, czy dziecko ma coś w ustach, a drugi strażak zaczął je oklepywać po plecach.
- Okazało się, że dzięki akcji Mariusza maluch zaczął oddychać, wyprostował się, spojrzał się na nas i wtedy przybiegli akurat ratownicy medyczni, którzy stacjonują razem z nami w jednostce. Koledzy pomagali nam cały czas, pobiegli po torbę medyczną - mówi Orzeł.
Przyniosła strażakom pizzę i podziękowała
Strażacy zabrali później mamę i syna do szpitala.
- Został zbadany, wszystko jest z nim dobrze - mówiła pani Giulia. Dodała, że nie wiadomo do końca, czym chłopiec się zakrztusił, lekarze mówili, że mogło mu się ulać.
Jeszcze tego samego dnia kobieta poszła do strażaków z pizzą i podziękowała im za pomoc. - Okazało się, że pan Mariusz sam jest ojcem i przyznał, że dla niego ta sytuacja była również bardzo emocjonalna. Później myślałam jeszcze nad tym, jak mogłabym mu się odwdzięczyć i go wyróżnić za jego pomoc, dlatego postanowiłam napisać do państwa - wyjaśniła.
Całą sytuację nagrała kamera monitoringu. Strażacy w czwartek udostępnili film. Spotkali się też z rodziną i podarowali jej misia strażaka.
Strażak: warto uczyć się pierwszej pomocy
Mł. bryg. Jacek Jakóbczyk z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku apeluje, aby każdy odbył kurs pierwszej pomocy.
- Sytuacje, które wymagają pierwszej pomocy zdarzają się na każdym kroku, zawsze są zaskoczeniem, są dużym stresem. Nie zawsze w pobliżu będzie jednostka ratowniczo-gaśnicza, nie zawsze będzie karetka. Warto uczyć się pierwszej pomocy, warto mieć te umiejętności, bo mogą się przydać na ulicy, w domu, właściwie wszędzie - mówi strażak.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KM PSP Gdańsk