Tym razem z powodu choroby jednego z oskarżonych po raz kolejny nie rozpocznie się długo oczekiwany proces karny ws. operacji powiększenia piersi, po której obywatelka Szwecji doznała ciężkiego uszkodzenia mózgu. Wcześniej przez dłuższy czas sprawa stała w miejscu ze względu na chorobę sędziego.
- Najbliższe grudniowe terminy zostały odwołane z uwagi na zwolnienie lekarskie jednego z oskarżonych. Leszek K. przedstawił zaświadczenie, wystawione przez lekarza sądowego, zatem jego nieobecność trzeba uznać za usprawiedliwioną i to uniemożliwia prowadzenie procesu – poinformował Tomasz Adamski, rzecznik Sadu Okręgowego w Gdańsku.
Kolejny termin, w którym może ruszyć proces wyznaczono na 21 stycznia 2015 roku.
Sprawa operacji Szwedki miała rozpocząć się już 20 sierpnia, jednak ze względu na chorobę sędziego rozprawę wciąż przekładano. Nie pomogła też zmiana sędziego, ponieważ nowa sędzia Danuta Blank również zachorowała przed poprzednim wyznaczonym terminem na rozpoczęcie procesu.
Uszkodzenie mózgu po operacji powiększenia piersi
W Pomorskim Centrum Traumatologii w Gdańsku (obecnie Copernicus Podmiot Leczniczy) w 2010 r. 31-letnia wówczas Christina Hedlund z Malmoe poddała się komercyjnej operacji powiększenia piersi. Zabieg przebiegł pomyślnie, ale - według prokuratury - zaniedbano opiekę po operacji. U kobiety doszło do zatrzymania oddechu i krążenia. Uszkodzenia mózgu były na tyle poważne, że Szwedka do dziś jest w stanie wegetatywnym - nie mówi, jej kontakt ze światem jest bardzo ograniczony.
Zniszczyła kartę?
W kwietniu br. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku skierowała do Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe akt oskarżenia w tej sprawie. Objął on pięciu pracowników PCT, a tym dwie pielęgniarki, które zajmowały się Szwedką po zabiegu. Zarzucono im nieumyślne spowodowanie u pokrzywdzonej ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Za takie przestępstwo grozi kara do 3 lat więzienia.
W opinii śledczych kobiety niestarannie doglądały pacjentki i zbyt późno zauważyły, że dzieje się z nią coś niedobrego, a gdy już zorientowały się, jak zły jest jej stan, zwlekały z zastosowaniem u chorej wentylacji i z powiadomieniem lekarza.
Jednej z pielęgniarek zarzucono też zniszczenie karty obserwacji pacjentki. Przestępstwo to zagrożone jest karą do dwóch lat więzienia.
Nie zapewnili odpowiedniej opieki?
Trzem pozostałym osobom oskarżonym w tej sprawie - dwóm lekarzom oraz byłemu dyrektorowi szpitala - śledczy zarzucili nieumyślne narażenie pacjentki na utratę życia albo ciężki uszczerbek na zdrowiu. Za popełnienie tego przestępstwa grozi do roku więzienia.
Zdaniem śledczych były dyrektor szpitala nie zagwarantował prawidłowej pooperacyjnej opieki medycznej pacjentom komercyjnym placówki.
Lekarce, która kierowała zespołem wykonującym zabieg, zarzucono, że podjęła się operacji mimo nieprawidłowo zorganizowanej opieki pooperacyjnej. Zdaniem śledczych lekarka nie dopełniła też ciążącego na niej obowiązku nadzoru nad prawidłowym przebiegiem opieki po operacji.
Z kolei anestezjolog, która znieczulała szwedzką pacjentkę w trakcie zabiegu, zdaniem śledczych nie przewidziała możliwości skumulowania się niepożądanych działań leków zastosowanych w trakcie znieczulenia, po czym przekazała pacjentkę w miejsce, które nie gwarantowało właściwego nadzoru pooperacyjnego.
Lekarka odpowie też za podmienienie i zmianę danych w karcie znieczulenia. Za takie przestępstwo grozi kara do pięciu lat więzienia.
Szpital nie miał uprawnień
O sprawie poinformowały w listopadzie 2010 r. szwedzkie media. W reportażu narzeczony (towarzyszył pacjentce w Polsce) mówił, że dopiero po sześciu godzinach od operacji jego partnerka, która nie mogła się obudzić, została przeniesiona na oddział ratunkowy.
Po reportażu służby wojewody pomorskiego przeprowadziły kontrolę w szpitalu. Ustalono wówczas, że operacje plastyczne przeprowadzane były na podstawie komercyjnej umowy, jaką szpital zawarł ze szwedzką firmą. Było to nielegalne, bo gdańska placówka nie miała uprawnień do wykonywania tego typu operacji. Kontrole wykazały, że w latach 2008-2010 w Centrum wykonano 78 nielegalnych operacji plastycznych.
Walczą o odszkodowanie
Przed gdańskim sądem okręgowym toczy się proces cywilny, w którym rodzina poszkodowanej żąda od szpitala odszkodowania, zadośćuczynienia i pokrycia kosztów leczenia, w sumie ok. 6 mln zł. W ramach zabezpieczenia powództwa w czerwcu 2013 r. sąd przyznał już rodzinie rentę w wysokości prawie 25 tys. koron szwedzkich (ok. 12,5 tys. zł - PAP) miesięcznie. Szpital odwołał się od tej decyzji i w marcu sąd apelacyjny obniżył wysokość tego świadczenia do niemal 21 tys. koron szwedzkich (ok. 11 tys. zł).
Z zeznań, jakie w trakcie tego procesu składali pracownicy szpitala, wynika, że w urządzeniach monitorujących parametry życiowe Szwedki był najprawdopodobniej wyłączony alarm dźwiękowy.
Zobacz relację z jednej z rozpraw podczas procesu w Gdańsku:
Rodzina Szwedki walczy o odszkodowanie:
Tutaj jest szpital, w którym operowana była Szwedka:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24