Gdańska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmierci 30-latki, która w listopadzie ubiegłego roku zmarła w kabinie deprywacji sensorycznej w salonie kosmetycznym. - Przyczyną jej śmierci było nagłe, niespodziewane zatrzymanie krążenia - przekazuje Grażyna Wawryniuk z gdańskiej prokuratury okręgowej.
O dramacie, który rozegrał się w jednym z gdańskich salonów kosmetycznych, informowaliśmy na tvn24.pl niedługo po zdarzeniu. Kobieta korzystała z zabiegu w kabinie deprywacji sensorycznej. Kiedy po zakończonym zabiegu klientka nie odpowiadała na wezwanie obsługi, pracownica salonu weszła do kabiny. Okazało się, że 30-letnia klientka jest nieprzytomna. Na miejsce wezwano pogotowie. Reanimacja jednak nic nie dała, a lekarz stwierdził zgon 30-latki.
- Śledztwo wykazało, że kobieta zmarła śmiercią nagłą. Doszło do zatrzymania krążenia w związku z chorobą, na którą leczyła się 30-letnia kobieta - mówi tvn24.pl Grażyna Wawryniuk z gdańskiej prokuratury okręgowej.
Koniec śledztwa
Wawryniuk dodaje, że śledczy zbadali, czy zabieg był wykonywany poprawnie - czyli w sposób niezagrażający klientom. - Ostatecznie po stronie salonu kosmetycznego nie stwierdziliśmy żadnych nieprawidłowości - przekazuje prokurator Wawryniuk.
Decyzja o umorzeniu śledztwa została przekazana najbliższym zmarłej wraz z ustaleniami biegłych. Mogą oni złożyć zażalenie na tę decyzję do sądu.
Odcięcie od bodźców zewnętrznych
Kabiny deprywacji sensorycznej mają odciąć człowieka od możliwie wielu bodźców z zewnątrz: w jej środku panuje cisza i ciemność. Osoba poddawana deprywacji przebywa w wodzie, której temperatura wynosi 36,6 stopni Celsjusza. Wszystko po to, żeby stworzyć ułudę odcięcia mózgu od bodźców zewnętrznych.
Wizyta w takiej kabinie ma działać relaksująco i uspokajająco.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Pixabay