Za kilka tygodni w Bazylice św. Mikołaja zakończą się prace konserwatorskie nad dwoma cennymi XVII-wiecznymi obrazami ołtarzowymi oraz gotycką płytą nagrobną, upamiętniającą pochowanego w kościele mieszczanina Henryka Gribenowa. Przez widmo katastrofy budowlanej w kościele od czterech lat niemal nieprzerwanie trwają mniejsze i większe renowacje sakralnych zabytków.
Kiedy pod koniec 2018 roku jednemu z najstarszych gdańskich kościołów zaczęła grozić katastrofa budowlana, ze względu na pęknięcia, które pojawiły się na filarach, sklepieniach i posadzce we wnętrzu świątyni, Bazylika św. Mikołaja stała się osobliwym placem budowy. Na zewnątrz i w środku, już od blisko czterech lat, niemal cały czas prowadzone są mniejsze i większe prace konserwatorskie, mające na celu ratowanie zabytku.
We wrześniu pisaliśmy, że do końca roku potrwają badania oraz konserwacja obrazu z kościoła św. Mikołaja w Gdańsku, przedstawiającego św. Ludwika Bertranda, dominikanina z Hiszpanii żyjącego w XVI wieku. Przed przystąpieniem do prac konserwatorskich sądzono, że obraz powstał w pierwszej połowie XIX w. Teraz wiadomo już, że namalowany został wcześniej.
Chrystus w dwóch odsłonach
Wewnątrz świątyni, w nawie północnej od kilku miesięcy trwają również prace przy ołtarzu Ecce Homo. Konserwatorzy skupiają się obecnie na renowacji dwóch obrazów ołtarzowych: Ecce Homo i Vera Icon.
Pierwszy z nich to obraz olejny na drewnie, przedstawiający Chrystusa tuż po ubiczowaniu, kiedy Piłat wskazuje na niego mówiąc: "oto człowiek".
Niegdyś autorstwo dzieła przypisywano Andrzejowi Stechowi, malarzowi gdańskiemu, którego obrazy o podobnej tematyce znajdują się w Katedrze Oliwskiej i w kościele św. Jana.
Drugi obraz poddawany konserwacji to malunek na drewnie, przedstawiający oblicze Chrystusa, którego twarz według tradycji odbiła się na chuście św. Weroniki, gdy ta ocierała ją z potu w trakcie drogi na Golgotę.
Szacuje się, że oba dzieła zostały namalowane jeszcze w XVII w., a zatem przed budową ołtarza, który powstał w drugiej połowy XVIII w. Trudno określić jednak, kim byli ich autorzy.
Obrazy zostały już wstępnie oczyszczone z zabrudzeń powierzchniowych. Teraz usuwane są warstwy pożółkłego i zmatowiałego werniksu.
- Prace konserwatorskie przy obrazach Ecce Homo oraz Vera Icon zakończą się w połowie listopada 2022 r. Do tego czasu cała powierzchnia ołtarza będzie już zabezpieczona i poddana wszystkim zaplanowanym zabiegom konserwatorskim - na łamach portalu gdańskiego magistratu zapewnia o. Michał Osek, proboszcz Bazyliki św. Mikołaja i przeor zakonu dominikanów.
Co ciekawe, wcześniej, w wyniku demontażu z ołtarza drewnianych aplikacji dekoracyjnych, okazało się, że na dotychczas niewidocznych elementach widniała namalowana draperia, która miała imitować kotarę spływającą z ambony. Gdy zdjęto górny obraz odkryto, że pod spodem jeden z pracowników, który ołtarz budował albo malował kościół, pozostawił wymalowaną palcem datę "1897".
Mieszczanin znany tylko z inskrypcji
Równolegle w bazylice trwa też renowacja i prace konserwatorskie gotyckiej płyty nagrobnej z XV wieku upamiętniającej mieszczanina Henryka Gribenowa. O jej wartości decyduje czas powstania, a także wykonana na niej dekoracja w wypukłym reliefie.
W partii centralnej płyty umieszczony został - obecnie słabo czytelny - gmerk, czyli autorski znak wykonywany dawniej przez rzemieślników na własnych wyrobach. Obrzeża płyty posiadają obramienie wypełnione inskrypcją wykonaną gotycką minuskułą. W narożach wykonane zostały plakiety z czwórliściem.
- Obrzeża płyty obramione są banderolą z inskrypcją wykonaną gotycką minuskułą. W treści inskrypcji osoba, której płyta jest dedykowana, wymieniona jest z imienia i nazwiska, co pozwala nam na bezbłędną identyfikację osoby zmarłej - podkreśla o. Osek.
O samej osobie Henryka Gribenowa wiadomo jednak bardzo niewiele.
- Poza tym, że był zamożnym i pobożnym mieszczaninem, trudno więcej powiedzieć. Zajmujący się tematem płyt nagrobnych w kościele Krzysztof Kowalski wskazuje w swoich artykułach, że Henryk i Barbara Gribenow znani są tylko dzięki tej zachowanej inskrypcji na płycie. A zatem w źródłach nie zachowały się szersze informacje na ich temat - wyjaśnia dominikanin.
Dotychczas płyta znajdowała się w posadzce w nawie północnej świątyni, tuż przy drzwiach wejściowych północnych. Obecnie została wyjęta z posadzki i przeniesiona do warsztatu konserwatorskiego, a ubytki w posadzce zostały wypełnione oryginalnymi płytami wapiennymi pochodzącymi z kościoła i znajdującymi się w klasztornym magazynie.
Prace nad konserwacją samej płyty polegają na starannym i dokładnym oczyszczeniu jej powierzchni z zabrudzeń wgłębnych oraz nieprofesjonalnych napraw.
- Płyt nagrobnych w kościele św. Mikołaja mamy dużo i pochodzą one z okresu od XV do XVIII w. Natomiast najstarszych, gotyckich zachowało się niewiele. W dostępnej obecnie nawie północnej kościoła mamy tylko pewnie zidentyfikowane dwie płyty pochodzące z XV wieku - upamiętniająca Henryka Gribenowa oraz Kaspra Wulfsteyna, pochodzącego z rycerskiego rodu Bawarii i pochowanego w kościele św. Mikołaja w 1425 r. - tłumaczy o. Michał Osek.
Rosjanie oszczędzili św. Mikołaja
Kościół pod wezwaniem św. Mikołaja to jedna z najstarszych świątyń Gdańska, jedyna która ocalała w pożodze II wojny światowej z kościołów Śródmieścia. Legenda głosi, że kościół został oszczędzony przez palących Gdańsk radzieckich żołnierzy ze względu na postać św. Mikołaja, otaczanego przez prawosławnych Rosjan szczególną czcią. Druga mówi o tym, że Rosjanie zostali po prostu przekupieni winem z piwniczki kościelnej.
W kwietniu 1945 r., po 112 latach przerwy, bracia dominikanie znowu pojawili się w Gdańsku i zamieszkali przy swoim dawnym kościele. Przybyli tu głównie z opuszczanego przez Polaków Lwowa.
Źródło: Dominikanie Gdańsk, Gdańsk.pl
Źródło zdjęcia głównego: Dominikanie Gdańsk