Trwa proces w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska. Oskarżony Stefan W. podczas kolejnej rozprawy złożył wniosek o uchylenie tymczasowego aresztowania, "bo inaczej wasze rodziny i dzieci będą wiecznie cierpieć w piekle". Sędziowie nie przestraszyli się i nie uwzględnili tego wniosku. Zeznawało także kilku świadków, w tym towarzysze W. z celi.
We wtorek w Sądzie Okręgowym w Gdańsku odbyła się dwudziesta pierwsza rozprawa w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Oskarżony Stefan W. został doprowadzony z pobliskiego aresztu śledczego do największej sali sądu. Usiadł w specjalnie wydzielonym pomieszczeniu za szklaną szybą.
Absurdalne wnioski
Jeszcze przed przesłuchaniem świadków przewodnicząca składu orzekającego sędzia Aleksandra Kaczmarek ujawniła, że Stefan W. złożył "wniosek o natychmiastowe uchylenie tymczasowego aresztowania, bo inaczej wasze rodziny i dzieci będą wiecznie cierpieć w piekle" - cytowała sędzia pismo oskarżonego. Wniosku nie poparł prokurator ani oskarżyciel posiłkowy. Sąd go nie uwzględnił.
Podczas jednej z poprzednich rozpraw - w poniedziałek, 16 maja - sędzia Kaczmarek poinformowała, że oskarżony sam przesłał do sądu wniosek o zawieszenie procesu, argumentując go swoim złym stanem zdrowia. We wniosku - jak przekazała sędzia - Stefan W. napisał, że od dziecka choruje na trzustkę i cierpi na inne schorzenia. Sąd odrzucił ten wniosek..
Czytaj więcej: Jest opinia biegłych w sprawie stanu zdrowia Stefana W., oskarżonego o zabójstwo Pawła Adamowicza
Podczas procesu odtworzono nagrania wideo ze sceny WOŚP, na których widać moment ataku na prezydenta Gdańska. Widać na nim Stefana W. na scenie, jego zatrzymanie oraz próby pomocy prezydentowi Adamowiczowi. Po tych czynnościach sąd rozpoczął przesłuchania świadków.
Stefan W. uznany za niebezpiecznego
Świadek, były policjant komisariatu we Wrzeszczu, a dziś emeryt Jacek P. (52 lata) powiedział, że pod koniec listopada 2018 skontaktowała się z nim matka oskarżonego i przekazała, że syn opuszcza zakład karny na Przeróbce i jest bardzo zaniepokojona jego stanem i zachowaniem. "Opowiadał, że po wyjściu z zakładu karnego coś zrobi" - były funkcjonariusz zeznawał, że informacje od matki potraktował poważnie i przygotował tak zwany okólnik dla innych jednostek policji na temat Stefana W., bo mógł być niebezpieczny. Informacje przekazał też komendantowi komisariatu we Wrzeszczu.
– Na początku grudnia Stefan W. wyszedł na wolność. Skontaktowałem się z matką. Mówiła, że jest w domu. Mieszka i chodzi na spacery – mówił b. funkcjonariusz. Stefan W. nie chciał zadawać pytań świadkowi. Stwierdził jedynie, że "wie wszystko i jest ponad Bogiem".
Kolejny świadek, również emerytowany funkcjonariusz, wykładowca ze szkoły policyjnej oraz zawodnik i trener sztuk walki Damian B. (43 lata) analizował na potrzeby śledztwa m.in. "Podręcznik użycia broni", który został znaleziony w mieszkaniu Stefana W. Wskazywał fragmenty, które mogą mieć związek z przygotowaniem zabójstwa oraz analizował sposób zadania ciosów przez podsądnego.
Czytaj więcej: Zabójstwo Pawła Adamowicza. Dwunasta rozprawa Stefana W. "Mówił, że ma rachunki do wyrównania i niedługo wróci do więzienia"
Był przekonany, że uznają go za niepoczytalnego
Kolejny świadek zeznający we wtorek to Wiesław K. (51 lat), który siedział z W. w jednej celi w zakładzie karnym. Mężczyzna stwierdził, że Stefan W. był bardzo spokojny. Przyznał, że jest zaskoczony czynem Stefana W., "bo ludzie coś mówią, a niekoniecznie to robią". W. miał twierdzić, że "będzie sławny". Dodał, że W. twierdził, że coś zrobi. – Nie potraktowałem tego na serio, bo on był bardzo spokojny – przyznał świadek.
Inny świadek - Jarosław G.W. (47 lat), który również przebywał przez trzy tygodnie z W. w jednej celi, podczas śledztwa stwierdził, że Stefan był zwolennikiem PiS. Na sali sądowej świadek nie pamiętał wiele ze wspólnej odsiadki z oskarżonym o zabójstwo Adamowicza.
Funkcjonariusz Służby Więziennej Paweł T. (32 lata) zeznał, że raz miał dłuższy kontakt ze Stefanem W. w areszcie śledczym w Gdańsku. – Zapytałem, dlaczego to zrobił? – mówił T. i przyznał, że sporządził z rozmowy notatkę. Według zeznań złożonych w trakcie śledztwa przez funkcjonariusza SW, Stefan W. już po zabójstwie był przekonany, że zostanie uznany za niepoczytalnego i trafi do szpitala psychiatrycznego.
Kolejna rozprawa ma odbyć się 14 grudnia tego roku.
Zabójstwo prezydenta
Stefan W. jest oskarżony o dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także o popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania. Oskarżonemu grozi od 12 lat do dożywotniej kary więzienia.
W opinii biegłych, gdy 13 stycznia 2019 roku wszedł na scenę i zaatakował nożem Pawła Adamowicza, miał ograniczoną poczytalność. Może to wpłynąć na wysokość kary więzienia. Sąd może zastosować jej nadzwyczajne złagodzenie.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24