Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał Marcina W. na 4 lata i 4 miesiące więzienia. Mężczyzna we wrześniu 2014 roku jednej nocy podpalił 21 samochodów. Straty właścicieli aut wyniosły ponad pół miliona złotych.
Proces Marcina W. toczył się przed Sądem Rejonowym w Gdańsku. Mężczyzna był oskarżony o to, że celowo podpalił kilkanaście samochodów. 34- latek przeszedł badania psychiatryczne. Według biegłych, w chwili popełnienia przestępstwa, mężczyzna był poczytalny.
W czwartek Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe skazał 35-letniego Marcina W. na karę 4 lat i 4 miesięcy więzienia.
Dwa tygodnie temu podczas ostatniej rozprawy przed sądem prokurator wnioskowała o wymierzenie Marcinowi W. kary czterech lat i 8 miesięcy więzienia.
"Żałuję, że sam się nie podpaliłem pod kancelarią premiera"
Oskarżony podczas procesu przyznał się do winy. Tłumaczył, że żałuje swojego postępowania.
- Podpalałem te samochody z rozpaczy. Nie wiedziałem, co mam zrobić ze swoim życiem. Żałuję, że sam się nie podpaliłem pod kancelarią premiera - mówił przed sądem Marcin W. Tłumaczył, że jego zachowanie wynikało z kłopotów rodzinnych. Wyjaśnił, że przed czterema laty do jego mieszkania wprowadziła się matka alkoholiczka z konkubentem. Mówił, że w domu często dochodziło do awantur. Oprócz podpaleń i zniszczeń aut prokuratura oskarżyła Marcina W. także o znęcanie się fizyczne i psychiczne nad matką. Według śledczych, mężczyzna miał m.in. uderzać kobietę pięścią po twarzy oraz bić pałką i kijem od szczotki. Marcin W. zaprzeczył przed sądem, że używał siły wobec matki.
Wobec Marcina W. zapadł już jeden wyrok. We wrześniu 2015 r. gdański sąd skazał mężczyznę na karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat za podpalenie w latach 2008-2012 dziesięciu samochodów
Twierdził m.in. że nie jest piromanem
Podczas śledztwa Marcin W. twierdził m.in. że nie jest piromanem i podpalanie nie sprawia mu przyjemności. Przyznał, że dokonując podpaleń, był pod wpływem alkoholu.
Z wyjaśnień oskarżonego, wynikało, że podpalał samochody przypadkowo, nie wybierając specjalnie modelu auta. Zapalniczką podpalał nadkole i od tego zajmowało się ogniem koło. Nie czekając na rozprzestrzenienie się pożaru, mężczyzna szedł dalej i podpalał kolejne wozy. Auta były różnych marek i roczników, ich wartość wahała się od 1,5 tys. do 150 tys. zł.
Spłonęło 21 samochodów
W nocy z 4 na 5 września 2014 roku, od godziny 1 do około 4 straż pożarna i policja odebrały kilkadziesiąt zgłoszeń o płonących autach w kilku dzielnicach miasta. Jak się okazało, spłonęło 19 samochodów o wartości od 1,5 tys. zł do nawet 150 tys. zł. Potem ich liczba aut wzrosła do 21. Dwa zajęły się od tych, pod które podłożono ogień.
Podejrzanego o podpalenie wszystkich samochodów policja zatrzymała 5 września 2014 roku około godz. 7 rano w jego mieszkaniu w Gdańsku. Według relacji policjantów 33-latek był zaskoczony ich widokiem, nie stawiał oporu. Jego tożsamość ustalono na podstawie zapisu monitoringu. Okazało się nawet, że w chwili zatrzymania był ubrany dokładnie tak samo jak podczas podpalania.
Mężczyzna został doprowadzony na komendę, gdzie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Oskarżony tłumaczył, że podpalał auta chińską zapalniczką. Nie potrafił jasno wyjaśnić, dlaczego zdecydował się na takie działanie. Badanie alkomatem wykazało, że był trzeźwy. 33-latek trafił wówczas do aresztu.
Gdańsk miastem płonących samochodów
To tylko jeden z przypadków podpaleń samochodów w Gdańsku. W sumie od września 2014 roku w mieście spłonęło już ponad 50 aut. Policja powołała nawet specjalną grupę, która zajmuje się rozpracowywaniem przypadków podpaleń samochodów w Gdańsku. Pożar 19 aut, który spowodował Mariusz W. zapoczątkował tę serię.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/kv / Źródło: TVN24 Pomorze