Zbiornik z paliwem zapalił się od gorących spalin i płomieni wydobywających się z dziurawej rury wydechowej silnika – zdaniem ekspertów z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych taka jest najbardziej prawdopodobna przyczyna wypadku motolotni w Kątach Rybackich.
Do wypadku doszło 30 marca w okolicach Kątów Rybackich nad Zalewem Wiślanym.
Podczas lotu zapalił się silnik motolotni, a ta spadła do wody. W wypadku poważnie ranni zostali pilot oraz jego pasażer. Jako pierwsi pomocy udzielili im miejscowi rybacy.
Przerabiał motolotnię
Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, która badała przyczyny pożaru, opublikowała wstępny raport. Eksperci wykluczyli, że powodem zapalenia się maszyny było rozszczelnienie układu paliwowego bądź zwarcie instalacji elektrycznej. Pilot miał wymagane uprawnienia.
- Komisja rozpatruje najbardziej prawdopodobną na tym etapie badania hipotezę, że pęknięcie spawu rury wydechowej spowodowało wydostawanie się bardzo gorących spalin i płomienia w kierunku zbiornika paliwa i jego perforację. Doprowadziło to do zapalenia par paliwa i pożaru motolotni w powietrzu - napisano we wstępnym raporcie komisji.
W dokumencie zamieszczono też zdjęcia, na których wyraźnie widać pęknięcia w rurze wydechowej. Zgodnie z ustaleniami komisji właściciel motolotni - już po jej ostatnim dopuszczeniu do lotu w kwietniu ubiegłego roku – przebudował ją i zdążył wylatać na niej około 40 godzin.
W tym samym dokumencie eksperci przestrzegają użytkowników motolotni przed "samodzielnymi i nieuprawnionymi" modyfikacjami maszyn oraz zalecają, by dokładniej sprawdzać stan motolotni przed dopuszczaniem ich do lotu.
- Komisja zaleca osobom dopuszczającym motolotnie do lotu, aby zwracały uwagę na stan techniczny i przebieg układów wydechowych w bezpiecznej odległości od zbiorników i przewodów paliwowych. W koniecznych przypadkach, przy spełnieniu wszystkich wymogów formalnych, należy rozważyć stosowanie osłon, które zmniejszały by nagrzewanie zbiorników paliwa, a w przypadku uszkodzenia rury wydechowej izolowały od przegrzania i źródła ognia - napisano.
Badania komisji nie wystarczą
Postępowanie pod kątem nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu powietrznym i spowodowania uszczerbku na zdrowiu innej osoby prowadzi policja. Grozi za to nawet 8 lat więzienia.
To może jeszcze trochę potrwać, bo opublikowanego przez Państwową Komisję Badania Wypadków Lotniczych wstępnego raportu dotyczącego przyczyn policjanci nie biorą pod uwagę.
- Dla nas ten raport nie jest wiążący. Powołaliśmy własnych biegłych między innymi z zakresu pożarnictwa i czekamy na ich opinie. Jak dotąd nikt nie usłyszał zarzutów - powiedziała Paulina Grzesiowska, rzecznik policji w Nowym Dworze Gdańskim.
Tutaj doszło do wypadku:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: md/mz / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24, PKBWL | @ster