Wzięła królika i cisnęła nim o podłogę. Później następnego. W taki sposób mała dziewczynka "bawiła się" ze zwierzętami hodowanymi przez dziadka. Rodzina nie powstrzymała dziecka. Zamiast tego wszystko nagrywali. Sprawa została zgłoszona na policję. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami odebrało już właścicielowi króliki i zapowiada skierowanie sprawy do sądu.
Wszystko działo się w małej miejscowości w gminie Lipnica (Pomorskie), w domu dziadka dziewczynki.
- Z naszych informacji wynika, że to mama dziewczynki nagrała ten filmik i udostępniła go 28 grudnia swoim znajomym. Na szczęście jedna z tych osób okazała się empatyczna i uznała, że to nie była fajna zabawa, a znęcanie się nad zwierzętami. Od niej nagranie trafiło do nas, a my je upubliczniliśmy – mówi inspektorka koszalińskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Bogumiła Tiece.
Policja otrzymała zgłoszenie o sprawie w piątek.
- Przyjęliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami. Ze względu na dobro postępowania, nie możemy na razie udzielać więcej informacji - mówił st. asp. Michał Gawroński, oficer prasowy, komendanta powiatowego policji w Bytowie.
Jeszcze w piątek Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami odebrało właścicielowi króliki. Zapowiada także skierowanie sprawy do sądu.
Rodzice dziecka: to było zwykłe oswajanie dziecka ze zwierzętami
Na nagraniu widać dziewczynkę, która rzuca królikami o ziemię. Rodzina, zamiast pomóc zwierzętom, nagrywa całą sytuację.
Odebrane króliki w sobotę badał lekarz weterynarii w Koszalinie.
O stanie zdrowia królików inspektorzy informują na jednym z portali społecznościowych.
"Z tych, którymi dziecko rzucało, jeden jest solidnie połamany. Biało-czarny królik ma złamanie kości udowej, został w szpitaliku i czeka go zabieg. Pozostałe mają się dobrze, choć skutki zabawy mogą objawić się za jakiś czas. Wszystkie są chude. Dwa króliki trafiły do cudownego domu tymczasowego pani Aurelii, która od lat pomaga uszakom" - napisali.
- Zaraz po nowym roku złożymy formalny wniosek do wójta gminy Tuchomie o odebranie królików, powołując się na przepisy ustawy o ochronie zwierząt. Nie wyobrażam sobie, by wójt nakazał je oddać tej rodzinie. Następnym krokiem będzie skierowanie sprawy na drogę sądową. Postępowanie wyjaśniające prowadzi też zawiadomiona przez nas bytowska policja – poinformowała Tiece.
Trzy inspektorki koszalińskiego oddziału TOnZ zaangażowały się mocno w tę sprawę i ustaliły miejscowość, w której miała miejsce ta „zabawa”.
- W ustaleniu już konkretnego adresu pomogła policja i to w jej asyście zjawiłyśmy się w piątek u tej rodziny, by zabrać od niej zwierzęta do naszych domów tymczasowych. Tych króliczków jest osiem, a ich właścicielem jest dziadek dziewczynki i to u niego w domu nagrany został filmik. Jak nam powiedział, te króliki hoduje na jedzenie. Robi z nich zupki dla wnusi – dodała Tiece.
Koszalińskie inspektorki pojechały też do domu rodziców dziewczynki, do sąsiedniej wsi.
- Nikt z dorosłych w tej zabawie nie zobaczył niczego złego. Ci ludzie mówili nam, że to było zwykłe oswajanie dziecka ze zwierzętami - stwierdziła Tiece.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: MAK/mś/gp / Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Koszalinie