Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze uratowało schorowanego rysia. Rudy, sześcioletni samiec, ważył zaledwie 13 kilogramów, podczas gdy powinien około 25. Był zainfekowany świerzbowcem i skrajnie wycieńczony. Teraz, po dwumiesięcznej rehabilitacji, ryś wrócił na wolność.
Cała historia zaczęła się w listopadzie ubiegłego roku. Wtedy Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze otrzymało sygnały od mieszkańców, że w okolicy Drawska Pomorskiego jest widywany ryś. Sprawdzenie monitoringu wszystkich działających obroży telemetrycznych nie dało jednak rezultatu.
Ryś upolował kury, "upolowali" i jego
Pod koniec listopada przyrodnicy otrzymali kolejne zgłoszenie. Tym razem od poszkodowanego właściciela kurnika, który twierdził, że ryś zabił mu kilkanaście kur. Na miejsce pojechał zespół interwencyjny ZTP.
- Kiedy wszedłem na posesję, zobaczyłem go, leżał na słomie. Kiedy z kolei on mnie zobaczył - zniknął. Miałem przygotowany aplikator z substancją do sedacji, ale nie użyłem go, nie zdążyłem - mówi Maciej Tracz z Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego.
Rysia wzięto więc sposobem. - Rozstawiłem żywołówkę, włożyłem w nią kurę, którą wcześniej ryś upolował, zamontowałem też w żywołówce system nadawczy. Około piątej nad ranem następnego dnia dostaliśmy sygnał, że ryś się złapał - wyjaśnia Tracz.
Sześcioletni ryś, którego już znali
Okazało się też, że to "stary znajomy" przyrodników z ZTP. Świadczyła o tym niedziałająca już obroża telemetryczna, którą miał na szyi. Ryś miał też wszczepiony chip, który pozwolił im ustalić, że to sześcioletni Rudy - pionier projektu reintrodukcji rysia na Pomorzu Zachodnim.
Do Polski trafił z Niemiec w 2018 roku. Naturze został zwrócony 23 stycznia 2019 roku. Był pierwszym rysiem wypuszczonym na wolność w ramach projektu "Powrót rysia do północno-zachodniej Polski", który ZTP realizuje razem z Instytutem Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży oraz Ośrodkiem Kultury w Mirosławcu, przy wsparciu WWF Polska.
Rudy na wolności radził sobie bardzo dobrze - w pierwszym sezonie doczekał się potomstwa, dwóch kociąt. Ostatni sygnał z jego obroży przyrodnicy odebrali w sierpniu 2020 roku. Nie wiadomo, co działo się z nim później.
Schorowanego drapieżnika postawili na nogi, Rudy wrócił na wolność
Złapany w listopadzie ryś nie był w dobrej kondycji. Wykryto u niego świerzbowiec, a stan drapieżnika określono jako ciężki. Rudego zabrano do ośrodka rehabilitacji rysia w Stobnicy, gdzie zajął się nim weterynarz. Tam okazało się, że ryś waży zaledwie 13 kilogramów, a dorosły samiec powinien ważyć około 25 kilogramów. Zwierzę było skrajnie wycieńczone i niedożywione. Podano mu leki i czekano na reakcję organizmu. Po kilku dobach - jak relacjonują przyrodnicy - Rudy zaczął jeść, a jego stan z tygodnia na tydzień zaczął się poprawiać. Badania wykonane pod koniec grudnia wykazały też, że udało się zwalczyć u niego świerzbowca.
Teraz, po ponad dwóch miesiącach leczenia, ryś Rudy wrócił do natury. Na szyi zamontowano mu nowy nadajnik, który będzie pozwalał śledzić jego dalsze losy. - To silny samiec, Rudy na 102! - podkreśla Agnieszka Veljković z WWF Polska.
W trzy lata wypuścili 63 rysie
Od 2019 roku ZTP przy współpracy z WWF Polska wypuściło na wolność 63 rysie, głównie w województwie zachodniopomorskim. 2021 rok przyniósł prawdziwy urodzaj kociąt, urodziło się ich 17, a w jednym z miotów można było doliczyć się aż 4 maluchów. Z prowadzonych przez ZTP obserwacji wynika, że młode już uczą się polowania i rozwijają się dobrze. Nadal przebywają pod opieką matek, z dala od ludzi.
Źródło: TVN24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Jacek Więckowski/ZTP