Dwaj ratownicy i jedno uratowane życie - tak można podsumować nagranie z portu w Łebie, które trafiło do internetu. Norbert i Czarek nie czują się jednak bohaterami, choć to tylko jedna z trzech osób, które uratowali w tym miejscu. - Jesteśmy ratownikami i wody się nie boimy - mówią skromnie.
Film pochodzi z kamery zamontowanej przy wejściu do portu w Łebie. 14 sierpnia kobieta kąpała się w pobliżu, w miejscu niestrzeżonym. Prąd porwał ją i zaniósł pomiędzy brzegi kanału portowego. Mimo, że całą sytuację obserwowało kilka osób, nikt nie był w stanie jej pomóc. A wysoka fala spowodowała, że zwykła kąpiel momentalnie przerodziła się w walkę o życie.
"Wody się nie boimy"
- Kiedy wypływaliśmy w morze, na wysokości portu jachtowego na radiu usłyszeliśmy informację, że tonie kobieta. Od razu przyspieszyliśmy. Mimo wysokich fal wyskoczyłem do wody żeby ją ratować, nie zastanawiałem się w ogóle - relacjonuje Norbert Dampc.
- Fale były naprawdę bardzo wysokie, nawet 2-metrowe. Robotnicy z kanału portowego pokazywali nam miejsce, ale tej kobiety nie było widać, co chwilę szła na dno i wypływała do góry. Nie miała kompletnie siły, walczyła o życie - dodaje Cezary Puchacz. - Byłem pełen podziwu, że Norbert bez żadnego zastanowienia skoczył w te fale - dodaje.
Wspólnie organizują ekstremalne rejsy po morzu. Oprócz nich, na łodzi było wtedy jeszcze 12 osób, za które byli odpowiedzialni. Jednak kiedy usłyszeli wiadomość o osobie potrzebującej pomocy, zareagowali natychmiast.
- Jesteśmy ratownikami i wody się nie boimy, więc zrobiliśmy to bez wahania - podsumowują bohaterowie. - Gdyby nas tam nie było, na pewno skończyłoby się to inaczej, to ostatnie sekundy które zaważyłyby na ich życiu - dodaje Norbert
Niebezpieczne miejsce
Jak się okazuje, to nie jedyna akcja młodych bohaterów. Kilka dni wcześniej, w tym samym miejscu uratowali kobietę i mężczyznę. O ich życiu też decydowały sekundy. Kobietę, która radziła sobie lepiej, udało się wciągnąć na łódź, a mężczyźnie w ostatniej chwili rzucono koło ratunkowe i to pomogło utrzymać mu się na powierzchni.
Byli wycieńczeni, z siniakami i zadrapaniami, ale cali - a na łódź ratunkową przekazali ich Norbert i Cezary.
- Widzieliśmy jak ludzie machają z falochronu, były naprawdę duże fale, prądy, to taki czarny punkt. Tam utopiło się już kilka osób - zaznacza Puchacz. - Tym mężczyzną fale rzucały o betonowy mur, tylko walka o życie pomagała mu się utrzymać - dodaje.
Nagrodzeni za odwagę
- Te dwie akcje zostały zarejestrowane przez kamery, które filmują wejście do portu. Ratownicy też wypłynęli, ale chłopcy byli szybsi. Burmistrz chciał im podziękować za taką postawę. Dostali małe upominki - informuje Agnieszka Pałac, asystentka burmistrza Łeby.
Autor: ws/roody/k / Źródło: TVN24 Pomorze