- Nie możemy odzyskać pieniędzy, mój syn wczoraj płakał - mówią rozgoryczeni kibice zebrani pod PGE Areną. Większość z blisko 32 tys. osób przyjechała do Gdańska specjalnie na piłkarskie spotkanie Lechii z Barceloną.
- Paranoja, jakiś skandal. To, że zachorował trener, to nie powód, żeby mecz się nie odbył. Mecze się odbywają nawet w żałobie, piłkarze grają z opaskami na ręku – mówi zirytowany Janusz Stępień z Gdańska.
„Czujemy się oszukani”
Kibice od rana gromadzili się przy PGE Arenie. Część z nich przyjechała do Gdańska z drugiego końca Polski.
– Jesteśmy rozczarowani, nie tym, że odwołali mecz, ale jesteśmy z drugiego końca Polski i nie możemy odzyskać pieniędzy. Ludzie przychodzą i odchodzą bez pieniędzy – denerwuje się pan Robert.
- Specjalnie wziąłem urlop, wczoraj przyjechaliśmy z Warszawy. W hotelu zameldowaliśmy się o 19.00, a o 20.30 dowiedzieliśmy się o odwołanym meczu. Jakieś koszty zostały poniesione, dziś wyjeżdżamy do Warszawy – mówi pan Michał.
- Przejechaliśmy 600 km. Dzieci to bardzo przeżywają, nasz syn aż płakał. Czujemy się oszukani – dodaje pan Jacek, który na mecz przyjechał razem z rodziną z woj. lubelskiego.
Supermecz
Mecz na PGE Arenie miał się odbyć w sobotę o godzinie 20:30. W piątek został jednak odwołany. Powodem jest decyzja trenera Tito Vilanovy, który zrezygnował z dalszego prowadzenia piłkarzy Barcelony ze względu na nawrót choroby nowotworowej.
Do piątku sprzedano ok. 32 tys. biletów na spotkanie Lechii z Barceloną.
Autor: aja / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | Arkadiusz Renc