Choć trudno to sobie wyobrazić Ryszard Grobelny i Paweł Adamowicz rządzili swoimi miastami, kiedy jeszcze na scenie politycznej nie było PiS i PO. Niewiele krócej urzędują Rafał Dutkiewicz i Jacek Majchrowski, a Hanna-Gronkiewicz-Waltz staje do walki o trzecią kadencje. Tym razem wszyscy ci "wieczni prezydenci", będą musieli udowodnić swoją wyższość w drugiej turze. Z kim będą walczyć o głosy wyborców? Na tvn24.pl przybliżamy kontrkandydatów urzędujących prezydentów.
Prezydenci Warszawy, Gdańska, Poznania, Karkowa i Wrocławia to osoby raczej dobrze rozpoznawalne. Mają wiele okazji by pokazać się wyborcom - pozują na nowych stacjach metra, otwierają muzea, drogi i szkoły, testują rowery miejskie, inaugurują festiwale, czy po prostu występują na oficjalnych uroczystościach.
Bywa, że pojawiają się w mediach w kontekście, którego woleli by uniknąć, ale ani Pawła Adamowicza w Gdańsku, ani Rafała Dutkiewicza we Wrocławiu nie trzeba nikomu przedstawiać. Wysoka rozpoznawalność jest jedną ze składowych ich sukcesu i pozwala im zachowywać urząd już nawet nie przez lata, ale przez dekady.
Większość kontrkandydatów miała do tej pory znacznie mniej okazji, by dać się poznać wyborcom, dlatego w tym miejscu prezentujemy pięcioro pretendentów, którzy w drugiej turze wyborów samorządowych będą walczyć z "wiecznymi prezydentami" o największe polskie miasta.
Według PKW w wyborach na prezydenta Poznania prowadzi obecny prezydent Ryszard Grobelny z 28,6 proc. głosów. Drugie miejsce zajmuje Jacek Jaśkowiak (PO) z wynikiem 21,4 proc. To właśnie tak dwójka zmierzy się w drugiej turze wyborów.
Grobelny rządzi w Poznaniu już 16 lat, odkąd w 1998 roku na prezydenta wybrała go ówczesna rada miasta. Potem zwyciężał w trzech kolejnych wyborach. Za każdym razem w drugiej turze. CZYTAJ WIĘCEJ O RYSZARDZIE GROBELNYM
Tym razem Grobelny nie będzie w drugiej turze faworytem. Wydaje się, że Jacek Jaśkowiak ma realne szanse, by w pokonać urzędującego prezydenta. - Wynik pierwszej tury jest lepszy, niż nasze oczekiwania - nie ukrywa kandydat.
Jaśkowiak jest w Poznaniu postacią rozpoznawalną. Już cztery lata temu startował w wyborach na prezydenta, reprezentując ruch miejskie. Jako kandydat komitetu My-Poznaniacy zdobył wtedy 7,16 proc. głosów. Rok temu zapisał się do Platformy Obywatelskiej i w tym razem reprezentuje już jej barwy.
Wychował się na poznańskich Jeżycach, mieszkał także na Dębcu. Jest prawnikiem, ekonomistą, przedsiębiorcą, działaczem społecznym i sportowym. Od 1996 roku prowadzi własną działalność gospodarczą polegającą na obsłudze księgowej i doradczej zagranicznych przedsiębiorców średniej wielkości. Prywatnie z żoną Joanną ma dwóch synów oraz wnuczkę. Od dzieciństwa jest czynnym sportowcem - trenował boks, wioślarstwo i judo w poznańskich klubach. Przebiegł ponad 50 maratonów na nartach biegowych, kilka razy ukończył prestiżowy Bieg Wazów.
Ciekawą kartą w jego życiorysie jest jego wieloletnia przyjaźń z Jackiem Kaczmarskim. Jaśkowiak pomagał mu w negocjacjach z wytwórniami muzycznymi. Legendarny bard miał mu poświęcić nawet swoją książkę i opisywać jego osobę w tekstach swoich piosenek. Gdy Kaczmarskiemu choroba nie pozwalała już koncertować, Jaśkowiak zatrudnił go w swojej firmie. W jego imieniu odbierał także Fryderyka w 2004 r. Sylwetkę Jacka Jaśkowiaka przedstawiano nawet w Teatrze Nowym w spektaklu "Gracze" (część serii "Jeżyce story").
Aktywny fizycznie kandydat prezentuje się jako samorządowiec "bliższy ludziom". W swoim programie, wśród trzech najważniejszych kwestii wymienia: zmianę spojrzenia na inwestycje - nie chce "tworzyć pomników" tylko inwestycje podwyższające komfort życia mieszkańców, rewitalizację dzielnic historycznych i rynków a także zmianę spojrzenia na kulturę.
Chce stawiać na komunikację miejską, budowę ścieżek rowerowych, ograniczać dominacje samochodów w centrum miasta. Zapowiada budowę mieszkań komunalnych i socjalnych. Widać, że wcześniejszy romans z ruchami miejskimi nie był przypadkowy.
Z takim programem Jaśkowiakowi powinno być łatwo przyciągnąć m.in. wyborców Tomasza Lewandowskiego z SLD, który w pierwszej turze zdobył kilkanaście procent. Nie wiadomo za to jak zachowa się elektorat Tadeusza Dziuby z PiS, na którego zagłosowało blisko 20 proc. poznanian. Sam kandydat przyznaje, że jeszcze nie wie, na kogo zagłosuje: - PO i klub Grobelnego to w zasadzie to samo środowisko polityczne - tłumaczy.
W Krakowie w drugiej turze wyborów Jacek Majchrowski będzie musiał zmierzyć się z Markiem Lasotą. Obecny prezydent rządzi miastem od 2002 roku. Trzykrotnie zwyciężał wybory w drugiej turze. Przegrywali z nim m.in. Zbigniew Ziobro, Jan Maria Rokita, Józef Lassota (2002), Ryszard Terlecki (2006) i Stanisław Kracik (2010).
W tym roku poznał już jednak gorycz porażki, gdy mieszkańcy miasta opowiedzieli się w referendum przeciwko lansowanemu przez niego pomysłowi organizacji igrzysk w Krakowie.
Czy Marek Lasota ma szanse wygrać z Majchrowskim? Mógłby na to wskazywać sukces PiS, które po raz pierwszy w historii wygrało w Krakowie wybory do rady miasta. Tyle, że Lasota do tej pory nie był z tą partią jednoznacznie kojarzony. Samo wystawienie go jako kandydata przez Prawo i Sprawiedliwość było sporym zaskoczeniem. Bo Lasota przez wiele lat jako radny sejmiku województwa, choć formalnie bezpartyjny, należał do klubu PO.
- Jestem i pozostanę bezpartyjny – deklarował Lasota. - Nie wstąpię do partii, bo jeśli zostanę prezydentem, będzie mi to tylko utrudniało, a nie ułatwiało pracę. Jeśli nie zostanę wybrany, wracam do swojej pracy, gdzie nie mogę być członkiem żadnej partii.
Lasota od 12 lat pracuje w krakowskim oddziale IPN. W 2007 roku został jego dyrektorem. Wykłada też w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum w Krakowie i jest autorem publikacji na temat inwigilacji Kościoła katolickiego w czasach PRL-u m.in. "Donos na Wojtyłę. Karol Wojtyła w teczkach bezpieki" i „Wojtyła na podsłuchu”.
W 1980 r. był współorganizatorem Niezależnego Zrzeszenia Studentów UJ. Był członkiem zarządu uczelnianego tej organizacji, a w stanie wojennym członkiem kierownictwa konspiracyjnej Krakowskiej Komisji Wykonawczej NZS. Ukończył polonistykę, studiował także na Wydziale Historii Kościoła PAT i filmoznawstwo na UJ. Pochodzi z Olkusza, ale podkreśla, że od wielu lat mieszka i pracuje w Krakowie. Ma żonę i dwie córki.
W kampanii wyborczej Lasota chciał się prezentować jako "bezpartyjny kandydat jednoczącej się prawicy". Startował pod hasłem: "Krakowianie. Czas na zmianę". W swoim programie zaproponował tunel podziemnej kolei zamiast budowy metra. Zapowiada także powołanie urzędu Miejskiego Inżyniera Ruchu, odpowiedzialnego za realizację inwestycji komunikacyjnych i za integrację komunikacji, także podmiejskiej. Uważa, że walka ze smogiem powinna być priorytetem w polityce miasta.
Wyniki pierwszej tury wyborów wskazują, że referendum niespecjalnie zaszkodziło Jackowi Majchrowskiemu. Krakowianie odmówili mu igrzysk, ale wciąż jest w mieście popularny. Miał poparcie tylko nieznacznie mniejsze niż 4 lata temu. Szans Lasoty na zwycięstwo nie można przekreślać. Może pewnie liczyć przynajmniej na część elektoratu PO, którą reprezentował w sejmiku. Z drugiej strony konserwatywnemu kandydatowi może być jednak trudno przekonać do siebie np. wyborców związanego do niedawna z Twoim Ruchem Łukasz Gibały (ponad 10 procent w pierwszej turze.)
Przez lata dla Rafała Dutkiewicza nie było we Wrocławiu alternatywy. Wybory w 2006 i 2010 roku wygrywał z dużą przewagą już w pierwszej turze. Tym razem, mimo poparcia Platformy Obywatelskiej, tak dobrego wyniku nie miał. Nie jest już tak popularny jak kiedyś, ale w pierwszej turze i tak wypadł zdecydowanie najlepiej ze wszystkich kandydatów. O fotel prezydenta będzie rywalizował z Mirosławą Stachowiak-Różecką, nad którą miał kilkanaście punktów procentowych przewagi.
Rafał Dutkiewicz zapracował sobie podczas ostatniej kadencji na wizerunek prezydenta nieprzystępnego i aroganckiego. Mirosława Stachowiak-Różecka próbuje się przedstawiać jako jego przeciwieństwo. Akcentuje to, że chce rozwiązywać problemy zwykłych ludzi, mówi o konieczności współpracy ratusza z radami osiedli. - Trzeba oddać Wrocław wrocławianom - domaga się.
Kandydatka PiS przez ostatnie osiem lat była radną miejską. Szefuje klubowi Prawa i Sprawiedliwości, do którego należy od 2002 roku. Pracuje w komisjach edukacji, kultury i rewizyjnej. Współpracownicy i lokalnie przeciwnicy polityczni zgadzają się, że jest osobą pracowitą i zdecydowaną, ale też upartą. Przyznają też, że ma cięty język. W kampanii wyborczej skupiła się na krytyce obecnego prezydenta. Wypominała mu, że zadłużył miasto, że szasta miejskimi pieniędzmi: - Mamy dosyć gigantomanii i wydawania ogromnych publicznych pieniędzy na imprezy, które wcale nie służą wrocławianom, czy poprawie jakości ich życia - mówiła Stachowiak-Różecka.
Kandydatka ma 41 lat, ukończyła resocjalizację na Uniwersytecie Wrocławskim, obecnie pracuje jako doradca finansowy. Przez wiele lat była związana z branżą filmową, zajmowała się produkcją filmów fabularnych i dokumentalnych. Była również szefem Wytwórni Filmów Fabularnych we Wrocławiu.
Jest zamężna. Ma 17-letniego syna Jeremiasza.
Prawo i Sprawiedliwość zrezygnowało we Wrocławiu z dużych nazwisk i postawiło na lokalną działaczkę. Chyba się opłaciło się, bo po raz pierwszy od 12 lat będziemy tam mieć drugą turę wyborów. Można dyskutować, na ile jest to zasługa Stachowiak-Różeckiej, a na ile Rafała Dutkiewicza, który w ostatniej kadencji miał kilka spektakularnych wpadek (zakup zdjęć Marylin Monroe, wycinka drzew, kolizja, którą spowodował). Lokalni działacze są mu na tyle niechętni, że przeciwniczkę prezydenta przed drugą turą poparli zarówno Waldemar Bednarz, który w wyborach reprezentował SLD i Zielonych oraz liberalna Nowa Prawica. Zwycięstwo PiS w bastionie popierającej Dutkiewicza Platformy, byłoby jednak dużą niespodzianką.
W gdańskiej "dogrywce" przeciw urzędującemu Pawłowi Adamowiczowi startuje kandydat Prawa i Sprawiedliwości – Andrzej Jaworski. 49-letni Adamowicz z Platformy Obywatelskiej rządzi Gdańskiem od 1998 r. W 2002 r. ostateczne zwycięstwo uzyskał dopiero w II turze. W 2006 i 2010 wygrywał już w pierwszej turze. Teraz obecny prezydent zdobył 45,84 proc. głosów, a jego przeciwnik 26,37 proc. poparcia.
Andrzej Jaworski próbuje pokonać rządzącego Gdańskiem przez 16 lat Adamowicza już trzeci raz. Kandydował na prezydenta i 2006, i w 2010 roku.Wtedy nie udało mu się jednak doprowadzić do drugiej tury wyborów. - Cieszę się, że gdańszczanie zmieniają trend - komentował najnowsze wyniki Jaworski.
W swojej działalności publicznej polityk często demonstruje przywiązanie do wiary katolickiej. Jest przewodniczącym Parlamentarnego Zespołu ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski, i to w ramach tej funkcji w maju tego roku złożył zawiadomienie do prokuratora generalnego ws. Janusza Palikota, który według niego znieważył biskupów, nazywając ich pedofilami.
Jaworski organizował też manifestacje przeciwko decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o nieprzyznaniu Telewizji Trwam koncesji na platformie cyfrowej, protestował przeciwko czytaniom sztuki "Golgota Picnic" i oskarżał Nergala o obrazę uczuć religijnych.
Przeciwnik Adamowicza jest posłem już drugą kadencję, cztery lata temu został też szefem gdańskiego oddziału PiS. Najbardziej znaczący w karierze Jaworskiego jest okres od marca 2006 roku do marca 2008 r., kiedy został prezesem Stoczni Gdańsk. Doszło wówczas do prywatyzacji tego zakładu przez ukraiński kapitał. Potem Jaworski został odwołany.
Jaworski to absolwent etnologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, ukończył też studia doktoranckie z zakresu politologii. Jest żonaty, ma dwie córki.
Jego oficjalne hasło wyborcze to - "21 postulatów dla Gdańska". Polityk PiS próbował w ten sposób nawiązać do tradycji Solidarności i historycznego strajku w sierpniu 1980 roku.
W swoich postulatach Jaworski obiecuje gdańszczanom m.in. "przyjazną i uczciwą administrację", "Gdańsk bez układów" i "powszechny dostęp do internetu w komunikacji miejskiej i w szkołach". Adamowiczowi zarzuca, że obecny prezydent przez 16 lat popełniał te same błędy i nie pokaże nic nowego. Wygrać będzie mu trudno, bo Adamowiczowi niewiele zabrakło zwycięstwa już w pierwszej turze.
W trakcie wyborów samorządowych w 2010 roku popierany przez PiS Czesław Bielecki nie zagroził Hannie Gronkiewicz-Waltz. Kandydatka PO zdobyła w I turze ponad 53 proc. i ponownie została wybrana na fotel prezydenta Warszawy. To, czego nie udało się dokonać cztery lata temu Czesławowi Bieleckiemu, zrobił Jacek Sasin. Polityka PiS poparło 172 887 warszawiaków, czyli ponad 27 procent głosujących. To on będzie rywalizował z Hanną Gronkiewicz-Waltz w II turze wyborów prezydenckich w stolicy.
Sasin to polityk drugiego garnitura PiS, raczej typ urzędnika, niż partyjnego lidera. Do momentu startu kampanii w studiach telewizyjnych bywał raczej rzadko, ale gdy już zaczął, radził sobie nadspodziewanie sprawnie.
Kilka lat temu zasłynął propozycją budowy w podwarszawskim Otwocku sanatorium leczącego ropą naftową z Azerbejdżanu. W tej kampanii egzotycznych pomysłów nie forsował, płynął raczej w głównym nurcie - deklarował, że popiera buspasy, budżet obywatelski, czy sprzedaż mieszkań komunalnych za 10 procent wartości. Tęczę i palmę uważa za kicz i wolałby widzieć w stolicy łuk triumfalny. Stwierdził, że możliwe jest wprowadzenie darmowej komunikacji publicznej dla wszystkich płacących tutaj podatki. Tym, według wielu populistycznym, postulatem sam podstawił sobie nogę. Szybko wyciągnięto mu, że nie mieszka w Warszawie i nie rozlicza tutaj PIT-u.
Jacek Sasin był bliskim współpracownikiem Lecha Kaczyńskiego, pełnił funkcję szefa jego kancelarii. Wcześnie sprawował także funkcje kierownika Urzędu Stanu Cywilnego, wiceburmistrza dzielnicy Śródmieście i wojewody mazowieckiego. Obecnie jest posłem z okręgu podwarszawskiego.
Choć Hannie Gronkiewicz-Waltz niewiele zabrakło do zwycięstwa już w pierwszej turze, to Sasin nie złożył broni. Prowadził aktywną kampanie, spotkał się z urzędującą prezydent na debacie telewizyjnej, zadbał o poparcie Piotra Guziała, który w pierwszej turze dostał ponad 8 proc. głosów. Żeby wygrać z Hanną Gronkiewicz-Waltz potrzebowałby ich jednak znacznie więcej.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/kv / Źródło: tvn24.pl