Policjant, który brał udział w wypadku w Szklanej (woj. pomorskie) złożył wniosek o przywrócenie do służby. Nie wróci jednak do pracy w policji, choć nie dlatego, że na to nie zasługuje. Po prostu zgłosił się za późno.
W czerwcu ubiegłego roku, w Szklanej samochód należący do policjanta Andrzeja W. wypadł z drogi i dachował. Badanie alkomatem wykazało, że mężczyzna miał we krwi 1,6 promila alkoholu.
Wstępna wersja prokuratury zakładała, że to Andrzej W. prowadził auto. Funkcjonariusz nie przyznał się jednak do winy, a śledztwo zostało w maju umorzone - nie udało się udowodnić, ze to on prowadził auto.
Źle policzył dni?
Kiedy postępowanie prokuratorskie zostało umorzone, policjanta oczyszczono z zarzutów. Mężczyzna złożył zaś wniosek o przywrócenie do służby. Jak się okazało, zrobił to za późno.
Kiedy uprawomocniła się decyzja prokuratury, decyzja komendanta o wydaleniu ze służby przestała być ważna.
– Od tego momentu miał 7 dni na złożenie wniosku o przywrócenie. Z tego co mi wiadomo zrobił to już po terminie, dlatego automatycznie został zwolniony – poinformowała sierż. szt. Jarosława Krefta.
Jak tłumaczy rzeczniczka, decyzja zapadła "z automatu". Czas na składanie wniosków określa bowiem ustawa o policji, która jasno mówi, że "jeżeli zwolniony policjant w ciągu 7 dni od przywrócenia do służby nie zgłosi gotowości niezwłocznego jej podjęcia, stosunek służbowy ulega rozwiązaniu na podstawie art. 41 przesłanki zwolnienia policjanta ze służby, ust. 3.".
Coś tam "śmierdziało"?
Na początku śledztwa prokuratura zakładał, że to Andrzej W. prowadził auto. Podejrzany nigdy nie przyznał się jednak do prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Najpierw mówił o koledze, potem o żołnierzu, który rzekomo prowadził auto, a potem zniknął. Jeszcze później zasłaniał się niepamięcią.
Prokurator postawił mu zarzuty prowadzenia samochodu pod wpływem. Prokuratura zleciła badanie osmologiczne, które miało ustalić kto znajdował się pojeździe. W wyniku analizy biegli stwierdzili prawdziwy „koktajl”. DNA, które znaleziono w pojeździe, pochodziło od policjanta oraz kilku innych osób.
Nie udało się udowodnić, że policjant w aucie był sam ani że to on prowadził. Wątpliwości przemawiały na jego korzyść, dlatego umorzyli sprawę.
Tutaj doszło do wypadku w Szklanej:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/r / Źródło: TVN 24 Pomorze