Błotnista droga gruntowa uniemożliwia nauczycielom dojazd do chorej na białaczkę 10-latki ze wsi Barchnowy na Pomorzu. Urzędnicy twierdzą, że "na asfalt nie ma szans".
10-letnia Agnieszka z miejscowości Barchnowy pod Starogardem Gdańskim niemal rok spędziła w szpitalu, gdzie dzielnie walczyła z chorobą i towarzyszącym jej bólem. Były chwile, że nie pomagała jej nawet morfina.
Kiedy młoda pacjentka czuła się lepiej, próbowała nadrabiać zaległości w nauce. Teraz powoli wraca do zdrowia, ale o pójściu do szkoły może tylko pomarzyć.
Nauczyciele starają się odwiedzać ją w domu, ale nie zawsze udaje im się dojechać. - Raz przyjeżdżają, a raz nie. Kilka razy już tak było. Któregoś dnia czekałam na panią, a potem mama mi mówiła, że pani jednak nie dojedzie - opowiada Agnieszka.
"Agusia ma masę rzeczy do nadrobienia"
Wszystko przez kilometrowy odcinek drogi, która prowadzi do ich domu. Po deszczach i roztopach zamienia się w grzęzawisko. - Tak jest co najmniej od roku. Prosimy, żebrzemy, żeby urzędnicy coś z tym zrobili. Raz na jakiś czas wysypią tu przyczepkę tłucznia i tyle. Potem pada deszcz i znów jest to samo. Dziura na dziurze. Tę drogę trzeba poszerzyć i utwardzić. Tutaj nawet kierowcy mają problem, żeby się minąć. Nauczyciel z matematyki raz ugrzązł - opowiada Sławomir Reszczyński, ojciec Agnieszki.
Rodzice dziewczynki twierdza, że nie raz prosili o pomoc urzędników, ale poza doraźnym łataniem dziur nie doczekali się realnej pomocy. Nie ukrywają rozżalenia. - Poszedłem do gminy, żeby mi pomogli, ale urzędnicy rozkładają bezradnie ręce. A Agusia ma masę rzeczy do nadrobienia. Walczy z chorobą i jeszcze musi się denerwować, bo nie wie czy będzie miał jak się uczyć czy nie - mówi Reszczyński.
"Tu jest strasznie"
Sąsiedzi Reszczyńskich potwierdzają, że droga jest w fatalnym stanie. - Teraz trochę przeschło, ale zwykle jest strasznie. Od drugiej strony też nie ma tutaj dojazdu - mówi Paulina Jankowska, sąsiadka.
- Jest katastrofa, boimy się tędy jeździć. W jednym miejscu jest skarpa, do tego błoto. To problem, który wraca przy deszczach i roztopach. My musimy wozić dzieci, bo boimy się je tutaj same puszczać do szkoły. Poza tym wieczorem jest ciemno, bo nie ma oświetlenia - dodaje Ola Kłos.
"Nie ma szans na asfalt"
Urzędnicy zapewniają, że zdają sobie sprawę z tego, że drogi gruntowe w gminie o tej porze roku są w złym stanie. Podkreślają jednak, że w miarę możliwości starają się reagować na każde zgłoszenie.
- Nie mieliśmy informacji o tym, żeby nauczyciele mieli problem z dojazdem do tych mieszkańców. Nie ma możliwości, żeby położyć tam asfalt, bo jest to droga dojazdowa do kilku gospodarstw. O tej porze roku nie jest łatwo zapewnić dobry stan dróg gruntownych. W tym tygodniu wysypaliśmy tam trochę gruzu. Jak poprawi się pogoda, będziemy interweniować bardziej zdecydowanie - powiedziała Maria Michel z Urzędu Gminy w Starogardzie Gdańskim.
Jak twierdzi Michel, droga "nigdy nie była nieprzejezdna", a urząd reaguje na każde zgłoszenie Reszczyńskich. - Jest taki czas, że ziemia jest zmarznięta i zaczynają się roztopy. Trzeba się uzbroić w cierpliwość - dodaje.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/pm / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24