Prawie czterdzieści lat temu dwoje dzieci beztrosko bawiło się na plaży w Jastarni. Ona mała blondynka z wiaderkiem w ręce. On wyższy od niej o pół głowy brunet. Byli nierozłączni. Ktoś zrobił im wtedy zdjęcie. Marcin, czyli chłopak z tego zdjęcia, znalazł je niedawno w rodzinnym albumie i chciałby je powtórzyć. Plaża w Jastarni wciąż jest. Tylko jak znaleźć tamtą blondynkę?
Stoją ramię w ramię na plaży w Jastarni. Są uśmiechnięci i patrzą sobie w oczy. W tle parawany i plażowicze.
Mała blondynka z wiaderkiem w ręce to Patrycja. Wyższy o pół głowy brunet to Marcin. Na tym zdjęciu oboje mają 4-5 lat.
Kiedy zrobiono tę fotografię? To było lato 1980 roku. A może rok później? Trudno stwierdzić.
Zdjęcie z plaży wylądowało w ich rodzinnych albumach. Do czasu.
Kilka dni temu Marcin opublikował je na portalu społecznościowym.
"Głupia sprawa. I w sumie nieważna. Ale chciałbym powtórzyć to zdjęcie. Wtedy to była moja "narzeczona". Fajnie było by ją odnaleźć i powtórzyć zdjęcie sprzed niemal 40 lat. To nie jest jakieś ważne czy pilne. Ani konieczne. Ot marzenie. Może dzięki Waszym udostępnieniom się odnajdzie ta "moja" Patrycja " - napisał.
Marcin
- Co takiego się wydarzyło, że po prawie 40 latach zaczął pan szukać dziewczyny, a dziś już kobiety z tamtego zdjęcia? - pytam Marcina Bołryka.
- Zbieg okoliczności. Niedawno spotkałem znajomą. Wspominaliśmy dawne czasy. I tak od słowa do słowa, doszliśmy do tego, że oboje spędzaliśmy wakacje w Jastarni. Byłem ciekawy czy gdzieś mam ją na zdjęciu. Okazało się, że nie. Ale wtedy w moje ręce wpadło to zdjęcie z Patrycją - opowiada Marcin.
Nie pamiętał, kim dokładnie jest mała blondynka z wiaderkiem. Ale jego mama nie miała wątpliwości.
- Powiedziała, że Patrycja tak jak i my przyjechała do Jastarni na wakacje. Jej rodzice mieli kwaterę naprzeciwko nas. Podobno byliśmy nierozłączni i cały turnus bawiliśmy się razem. Nigdy więcej już się nie spotkaliśmy - relacjonuje Marcin.
Niby błahostka, ale Marcin był zdeterminowany. Postanowił odnaleźć Patrycję i powtórzyć zdjęcie sprzed lat. Napisał kilka zdań, dodał tamtą fotografię i wcisnął "opublikuj".
Potem wszystko potoczyło się szybko.
Patrycja
Patrycja odpoczywała nad jeziorem. Nie miała pojęcia, że ktoś jej szuka. Ale jej rodzina z Jastarni tak. Dzwonili, pisali, a ona nie odpowiadała. Dopiero po kilka godzinach zobaczyła, że się do niej dobijają.
- Dzwoniła żona kuzyna. Przestraszyłam się, że coś się stało. Nagle usłyszałam, że jakiś mężczyzna publikuje moje zdjęcia z dzieciństwa i próbuje mnie znaleźć. Podesłała mi link do zdjęć. Byłam w szoku. Nie wiedziałam, jak na to zareagować. Byłam pewna tylko jednej rzeczy: dziewczynka na zdjęciu to ja - opowiada Patrycja Domagalska.
Patrycja też od razu zwróciła się do swojej mamy. "Dziecko wy macie więcej wspólnych zdjęć z tamtych wakacji" - usłyszała
- Mama powiedziała mi, że ten chłopiec to Marcinek. Podobno bawiliśmy się razem na podwórku i na plaży. Nie odstępował mnie na krok i latał za mną z kwiatami. Tyle wiem od mamy. Ja niewiele z tego pamiętam, byliśmy dziećmi - śmieje się Patrycja.
Deja vu
Patrycja odezwała się do Marcina. Powspominali dawne czasy.
Marcin: To jest magia internetu. Nie mogę uwierzyć, że w dwa dni znalazłem Patrycję.
Patrycja: Jestem pod wrażeniem tej całej akcji. To niesamowita historia.
On mieszka teraz w Warszawie, ona w Rudzie Śląskiej.
Chcą się spotkać w Jastarni, by powtórzyć zdjęcie sprzed prawie 40 lat.
Tym razem już nie topless i bez wiaderka.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Aleksandra Arendt-Czekała / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Bołtryk