Jedno okrążenie i wielki dramat. 17-letnia Patrycja poszła z rodziną na tor kartingowy. Dziewczyna nie miała na głowie kasku, bo nie musiała. Jej długie włosy powiewały na wietrze. Podczas jazdy wkręciły się w oś pojazdu. Dziewczyna straciła niemal połowę skóry głowy i bardzo dużo krwi. Dziś przed sądem stanął 63-letni właściciel toru w Augustowie.
Poszła na tor kartingowy, została oskalpowana. Od tragicznego wypadku 17-latki w Augustowie minął rok. Przed tamtejszym sądem rejonowym właśnie ruszył proces Grzegorza K.
Prokuratura zarzuca właścicielowi toru dwie rzeczy. Po pierwsze, że zbudował obiekt bez wymaganych pozwoleń. Po drugie, zdaniem śledczych mężczyzna miał pozwolić na prowadzenie gokartu niezgodnie z regulaminem, nie zabezpieczając długich włosów pokrzywdzonej, przez co doszło do trwałego zeszpecenia jej ciała. Oskarżony przyznaje się tylko do pierwszego zarzutu.
Grzegorz K. pojawił się w sądzie i złożył wyjaśnienia. Podczas rozprawy musiał poradzić sobie sam, bo jego prawnik wypowiedział mu pełnomocnictwo. Podczas rozprawy 63-latek wyraził skruchę. Powiedział, że jest mu bardzo przykro z powodu dramatu Patrycji.
- Od początku mówiłem, że jestem tym zdruzgotany. Ale tutaj nie ma mojej winy. To był nieszczęśliwy wypadek i nieznajomość regulaminu - powiedział reporterce TVN24 Grzegorz K.
Wezwania do sądu na dzisiaj otrzymało 16 świadków. Nie wszyscy się stawili. Sąd postanowił częściowo wyłączyć jawność. Stało się tak, gdy przesłuchiwano 17-letnią Patrycję. Prosiła o to sama poszkodowana. Wersje zdarzeń przedstawione przez Grzegorza K, matkę 17-latki i pozostałych świadków różniły się.
Oskalpowana na torze
Do wypadku doszło na początku lipca 2016 roku na torze kartingowym w Augustowie. Siedemnastoletnia Patrycja M. chciała wraz ze znajomymi i krewnymi pojeździć gokartem. Nie założyła kasku, ponieważ regulamin nie wymaga tego od osób powyżej szesnastego roku życia. W regulaminie znajduje się za to informacja o tym, że należy zabezpieczyć długie włosy, wystające elementy garderoby czy biżuterię.
Właściciel toru powiedział, że zarówno Patrycja jak i jej rodzina zostali zapoznani z zasadami korzystania z toru. Mężczyzna twierdzi również, że gdy zobaczył włosy Patrycji powiewające na wietrze pobiegł poszukać gumek, którymi 17-latka mogłaby spiąć włosy, ale nim wrócił, doszło już do nieszczęścia.
Włosy 17-latki wkręciły się w oś pojazdu. Dziewczyna straciła niemal połowę skóry głowy i bardzo dużo krwi. Na ratunek pospieszył jej szwagier. Wezwano pogotowie. Nastolatka została przewieziona do szpitala w Augustowie, a potem od razu do jednego ze szpitali klinicznych w Warszawie.
Teraz dziewczyna jest w domu, w Suwałkach, gdzie wciąż się leczy. Ma na głowie sondę. Polega to na tym, że do skóry jej głowy są przyklejane naturalne włosy, które muszą być codziennie zdejmowane i pielęgnowane.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: archiwum