Pomorze jest idealnym miejscem dla miłośników kite i windsurfingu. W zimę pasjonaci tych sportów zamienili deski na snowboardowe i bawią się na zamarzniętych wodach Zalewu Wiślanego.
- Zasadniczo nie odbiega to znacznie od kitesurfingu na wodzie, trzeba tylko pamiętać o tym, że na lodzie można się dość mocno poobijać – mówi Przemysław Skowroński, kitesurfer. – Woda jednak amortyzuje upadek z dużej wysokości, upadek na lód jest znacznie bardziej bolesny. Dlatego zalecamy kaski i ochraniacze – dodaje.
80 km/h po lodzie
Dla tych, którzy potrzebują silnych wrażeń, stworzono Ice Bug. Pasjonaci połączyli wózek własnej konstrukcji, trochę przypominającym sanki na trzech łyżwach, z latawcem. Taki zestaw może rozpędzić się nawet do 80 km/h.
– Wózek jest moją własną konstrukcją, choć jest inspirowany różnymi rozwiązaniami stosowanymi na świecie – tłumaczy Daniel Kruszewski, konstruktor Ice Bug'a. - To trochę jak bojer, ale tutaj pędnikiem jest latawiec, a bojer napędza żagiel. Satysfakcja z jazdy jest podobna – dodaje Kruszewski.
Musi być mróz
Żeby uprawiać kitesurfing na lodzie, potrzebne są oczywiście odpowiednie warunki.
- Przede wszystkim musi być niska temperatura, żeby taki akwen jak Zalew Wiślany zamarzł. Na snowkite wiatr nie może być zbyt silny, żeby nie porwał nas zbyt wysoko, bo - jak wspominałem - upadek może być niebezpieczny - wyjaśnia Przemysław Skowroński.
- Jeśli chodzi o IceBug to najlepiej, gdy lód jest gładki, wtedy rozwija się najlepszą prędkość. Powierzchnia lodu powinna być w miarę czysta, nieośnieżona - dodaje Daniel Kruszewski.
Autor: md/mz / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | Robert Zaputowicz