Słupska prokuratura umorzyła sprawę utonięcia 7-letniej Nikoli w Ustce. Śledczy sprawdzali czy opieka nad dzieckiem była sprawowana w sposób prawidłowy. Uznali, że był to nieszczęśliwy wypadek. Tej decyzji sprzeciwił się wyznaczony do sprawy kurator. Dziewczynka zaginęła na plaży w sierpniu. Po kilku dniach poszukiwań jej ciało znaleziono na plaży w Orzechowie.
Śledztwo prowadzone było w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Prokuratura jednak uznała zdarzenie za wypadek i sprawę umorzyła. Nikt nie usłyszał zarzutów.
Zażalenie na tę decyzję złożył do sądu wyznaczony do sprawy kurator. - Po przeanalizowaniu akt sprawy i lakonicznego uzasadnienia o umorzeniu postępowania uważam, że prokuratura i policja niedostatecznie zbadały wątek opieki nad dzieckiem i ewentualnego przyczynienia się do tragedii konkubenta matki dziewczynki - tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl mecenas Zbigniew Kowalski.
Według niego, mało prawdopodobne jest, żeby 7-letnie dziecko będące pod właściwą opieką w ciągu kilku sekund zniknęło nad brzegiem morza. - Jeśli sąd przyzna mi rację, że kwestia opieki została pominięta, sprawa będzie zbadana ponownie - wyjaśnia kurator.
Ciało znaleźli po kilku dniach
7-latka zaginęła na usteckiej plaży w niedzielę 7 sierpnia. Kilka dni poszukiwań nie przyniosły efektu. Dopiero po czterech dniach ciało dziecka znaleziono na plaży w Orzechowie, pięć kilometrów od Ustki. Ciało dziewczynki zidentyfikowała najbliższa rodzina.
Słupska prokuratura wszczęła postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Śledczy przesłuchiwali osoby, które były związane ze sprawą, ustalały dokładny przebieg zdarzeń - ten wydaje się być w sprawie kluczowy, bo nie wiadomo było, gdzie dokładnie doszło do zdarzenia. Dziewczynka miała zaginąć w rejonie granicy między plażą strzeżoną a niestrzeżoną.
Gdy się odwrócił, córki już nie było
O zaginięciu 7-latki na plaży w Ustce policja dostała informację w niedzielę o godzinie 14.30. Dziewczynka miała wejść do wody razem z ojcem tylko na chwilę, ten jednak w pewnym momencie miał ją na chwilę stracić z oczu. Gdy się odwrócił, córki już nie było. Obowiązywał wtedy zakaz kąpieli.
Okazało się, że wcześniej przez dwie godziny opiekunowie szukali dziecka na własną rękę, dopiero kiedy nie było efektów, zostały powiadomione służby.
Zobacz relacje z poszukiwań:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24