Samochód osobowy wypadł z drogi i dachował. Gdy policjanci przyjechali na miejsce zdarzenia, siedmioletni chłopiec, pasażer pojazdu, zaczął im spokojnie opowiadać, co się stało i jak uwolnił siebie oraz swoją mamę, która kierowała autem.
Do zdarzenia doszło na krajowej "22" w kierunku na Gdańsk. Policjanci otrzymali zgłoszenie, że auto wypadło z drogi i dachowało. Kiedy dotarli na miejsce, przy drodze, za barierkami ochronnymi, zauważyli małego chłopca i kobietę.
- Młodsza aspirant Magdalena Kucal podeszła do przerażonej kobiety, która chwilę wcześniej prowadziła pojazd, jednak to jej siedmioletni syn zaczął odpowiadać na pytania policjantki. Chłopiec nie płakał i spokojnie opowiadał o zaistniałym zdarzeniu. Jak wstępnie ustalili policjanci, kierująca na łuku drogi straciła panowanie nad pojazdem, po czym auto wypadło z drogi i dachowało - czytamy w komunikacie wałeckiej policji.
Zabrał kluczyki z rozbitego auta
Kilkulatek od razu wystawił do funkcjonariuszki dłoń, w której trzymał kluczyki zarówno od pojazdu, jak i od domu. Jaś - jak relacjonują mundurowi - powiedział, że nic mu się nie stało, bo miał zapięte pasy. W rozmowie z policjantką troszczył się bardzo o zdrowie swojej mamy, z którą początkowo nie mógł nawiązać kontaktu.
Jednak po chwili, jak mówił, uwolnił z pasów bezpieczeństwa najpierw siebie, a później przerażoną mamę. Po tym wysiedli z auta i dla bezpieczeństwa stanęli za barierkami ochronnymi, czekając na pomoc. Obojgu na szczęście nic się nie stało i po badaniu lekarskim w wałeckim szpitalu, gdzie trafili, mogli wrócić do domu.
Ratowiś dla małego bohatera
Jaś i jego mama to mieszkańcy Wielkopolski. Za bohaterską postawę chłopiec otrzyma pocztą Misia Ratowisia, laurkę z podziękowaniami za dzielną postawę oraz inne drobne niespodzianki. Pluszaka wręczyli chłopcu już także strażacy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja Wałcz