- Przy niektórych przejściach granicznych z Niemcami pojawiają się samozwańcze patrole obywatelskie. Są to cywile, którzy twierdzą, że pilnują granicy. Zarówno policja, jak i Straż Graniczna zaznaczają, że takie grupy utrudniają pracę mundurowym.
- W ostatnich dniach odbywały się nacjonalistyczne manifestacje przeciwko imigracji i polityce rządu. Jeden z największych protestów odbył się w Sopocie 4 lipca - zgromadziło się wówczas ponad 150 osób.
- Od poniedziałku 7 lipca Polska wprowadziła czasowe kontrole na granicy z Niemcami i Litwą.
Od kiedy we wrześniu 2024 roku Niemcy wprowadziły tymczasowe kontrole na wszystkich swoich granicach lądowych, w Polsce zaczęły się pojawiać informacje o "tysiącach nielegalnych migrantów przerzuconych" właśnie przez naszych zachodnich sąsiadów. W marcu 2025 roku informowaliśmy w Konkret24 – opierając się na danych przekazanych nam przez Komendę Główną Policji Federalnej w Poczdamie (Bundespolitzei) - że w 2024 roku zawrócono z Niemiec do Polski 9369 osób, a w styczniu 2025 roku – 501.
Od poniedziałku rozpoczęły się tymczasowe kontrole polskich służb na granicy polsko-niemieckiej. Jednocześnie stworzony przez Roberta Bąkiewicza Ruch Obrony Granic nadal prowadzi tam tzw. obywatelskie patrole. Cywile na własną rękę chcą kontrolować osoby wjeżdżające do kraju. Na miejsce jeżdżą też prawicowi politycy i alarmują, że rząd nie radzi sobie z kryzysem na granicy. Także poza miejscowościami położonymi na granicy odbywają się ksenofobiczne manifestacje.
Samozwańcze obywatelskie patrole
Na "patrol obywatelski" trafił 29 czerwca radny Miasta Szczecin Przemysław Słowik. Przejeżdżał przez przejście graniczne w Dobieszczynie i nagrał film, na którym widać stojący na drodze sznur samochodów. Niektóre stały na środku jezdni z ustawionymi trójkątami ostrzegawczymi. Obok widać było mężczyzn świecących latarkami w szyby samochodów.
"Samozwańcza milicja blokuje pasy ruchu. Auta z zakrytymi tablicami rejestracyjnymi, stoją na awaryjkach z trójkątem na łuku jezdni, na linii ciągłej, w środku lasu. Grupy ludzi z latarkami świecą kierowcom po oczach, próbują zatrzymywać przejeżdżające samochody. To jest skandal! Polska policja powinna w pierwszej kolejności zająć się tą partyzantką stwarzającą zagrożenie na drodze. W drugiej postawić stały patrol pilnujący przejścia i kontrolować granice. Nie może być zgody na taką anarchię do tego bazującą na szerzeniu dezinformacji o szturmie nielegalnych imigrantów na granice" - napisał radny.
Tego samego dnia w godzinach wieczornych zamaskowana grupa pseudokibiców miała prowadzić "miejski patrol" w Szczecinie. W mediach społecznościowych zamieszczono zdjęcia, na których widać mężczyzn idących chodnikiem w okolicy Wałów Chrobrego. Na portalu X, gdzie między innymi opublikowano zdjęcia, zostały opatrzone komentarzem: "Pogoń Szczecin (Parkowa) na miejskich patrolach!". Dodano flagi Polski i dopisek "witamy w krainie...".
Nadkomisarz Anna Gembala z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie przekazała wtedy, że służby "objęły tę sytuację nadzorem". W jej trakcie nie miało dojść do żadnych incydentów.- W pewnym momencie kilka osób oderwało się od grupy. Chwilę później osoby te zaatakowały mieszkańca Szczecina, obywatela Polski, który został przewrócony na ziemię, był uderzany oraz kopany - poinformowała policjantka.
Pokrzywdzony nie chciał złożyć zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, ale policjanci wyjaśniają okoliczności zdarzenia.
"Chce mnie pan wygonić z mojego kraju?"
W sieci udostępniany jest również film, na którym widać, jak jeden z "patrolujących" mężczyzn zwraca się między innymi do kobiety przechodzącej przez przejście graniczne. Atakuje ją słownie i mówi, że "ma stąd wy******lać".
"Chce mnie pan wygonić z mojego kraju? Podobno pan Polskę broni, ja jestem Polka" - słychać, jak odpowiada kobieta.
Jest to nagranie z 2 lipca z przejścia granicznego Gryfino-Mescherin. Kobieta, którą widać to Monika Pacyfka Tichy. Nagranie powstało po happeningu, podczas którego odczytywana była Ewangelia Mateusza ze słowami Jezusa: "Byłem głodny, a nakarmiliście mnie, byłem przybyszem, a przyjęliście mnie". Kobiety zostały wtedy zaatakowane słownie przez uczestników patroli obywatelskich na granicy z Niemcami. Krzyczano do nich, że "profanują Pismo Święte". Jeden z mężczyzn miał przewrócić Monikę Pacyfkę Tichy na chodnik.
Później aktywistki Magda Górecka i Monika Pacyfka Tichy razem z Łukaszem Olejnikiem, inicjatorem akcji koszulek "Konstytucja" na pomnikach w 2018 roku, podeszli do "pilnujących granicy". Pytali, czy są żołnierzami albo strażnikami. Aktywista pytał zebranych, gdzie jest "straż, która nie wpuszcza ludzi do kraju". Pierwsza grupa spokojnie odpowiadała, jeden z mężczyzn zapytał: "zamieszania szukacie? po co wam to?".
Kiedy aktywiści poszli dalej, słownie zaatakował ich inny mężczyzna "pilnujący granicy". To właśnie ta sytuacja jest zarejestrowana nagraniu, które rozeszło się po sieci bardzo szeroko. Na koniec filmu widać, jak inny mężczyzna wyrywa Magdzie Góreckiej telefon, miał później rzucić go w krzaki.
Aktywiści w poniedziałek, 7 lipca, powiadomili policję o naruszeniu nietykalności cielesnej oraz kierowaniu gróźb karalnych.
Jednoczenie sił w "obronie narodowych wartości"
W ostatnim czasie także poza miejscowościami przygranicznymi odbywały się ksenofobiczne manifestacje przeciwko imigrantom.
Taki marsz odbył się w Sopocie 4 lipca. Organizatorzy w mediach społecznościowych pisali, że jest to "spontaniczny patrol obywatelski". Grupa około 150 osób przeszła ulicami miasta. Usłyszeć można było hasła patriotyczne, ale również takie skierowane przeciwko uchodźcom w Polsce i polityce rządu.
Jak informuje portal esopot.pl, wśród uczestników byli kibice różnych klubów piłkarskich. Organizatorzy namawiali na jednoczenie sił "w obronie narodowych wartości".
Na ten marsz zareagowała prezydentka Sopotu Magdalena Czarzyńska-Jachim.
- Oceniam to bardzo źle, szczególnie, że nie ma żadnych realnych podstaw, żeby straszyć kogokolwiek migrantami. Wiemy, że działania rządu przyniosły efekty, wiemy, że nigdzie tutaj na ulicach Sopotu, czy innych polskich miast nie grasują żadne bandy - mówi TVN24 prezydentka. - Jeżeli ktokolwiek nie czuł się bezpiecznie w Sopocie w piątek, to właśnie patrząc na agresję tych osób, które maszerowały przez miasto - dodała.
Marsz nie został zgłoszony do urzędu miasta. Został jednak zabezpieczony przez służby, żeby nie doszło do incydentów. Zdarzenie było rejestrowane. Jak przekazał nam młodszy aspirant Radosław Jaśkiewicz z Komendy Miejskiej Policji w Sopocie, trwa analiza zgromadzonego materiału pod kątem ewentualnych przestępstw lub wykroczeń.
Manifestacja "przeciwko masowej imigracji" odbyła się również we wtorek, 8 lipca, w Pruszczu Gdańskim. Pikieta zorganizowana została przez Ruch Narodowy i Młodzież Wszechpolską. Uczestnicy wyrazili swoje niezadowolenie wobec polityki obecnych władz oraz poruszyli tematy dotyczące bezpieczeństwa i przyszłości kraju.
Na zdjęciach ze zgromadzenia można zobaczyć transparenty z hasłami: "Polska dla Polaków", czy rozpowszechniające dezinformacje: "Dla Polaka 2000 zł, dla darmozjada 7000 zł + darmowe mieszkanie. Hańba!".
Na tym się jednak nie skończy. Już 19 lipca Konfederacja w kilkudziesięciu miastach Polski organizuje pikiety pod hasłem "Stop imigracji".
"Polska staje się coraz bardziej bezbronna wobec narastającej imigracji. Kolejne grupy w przedostają się do naszego kraju przez wschodnią i zachodnią granicę. Coraz częściej słyszymy o morderstwach, atakach, agresywnym zachowaniu i rosnącym zagrożeniu" - czytamy w mediach społecznościowych partii.
"Od ekstremizmu do terroryzmu jest mały krok"
Służby podkreślają, że grupy osób, które uważają, że kontrolują granice kraju nie pomagają w ich pracy.
- Obecność samozwańczych grup ochrony granicy w żaden sposób nie wspiera realizacji zadań przez funkcjonariuszy Straży Granicznej. Wręcz przeciwnie, swoim zachowaniem utrudniają pracę mundurowym. Ponadto, przekazywaniem nieprawdziwych informacji wprowadzają zamieszanie. Nadzór nad ich obecnością sprawuje policja, która dba o bezpieczeństwo i porządek publiczny. W przypadku naruszeń policjanci podejmują stosowne kroki - przekazał nam podporucznik Konrad Szwed z Komendy Głównej Straży Granicznej.
O to, czym mogą grozić takie grupy i jak im przeciwdziałać zapytaliśmy Andrzeja Mroczka, byłego policjanta i eksperta Uniwersytetu Civitas do spraw bezpieczeństwa.
- Tego typu grupy, które organizują się w sposób nieformalny mogą stanowić w przyszłości potencjalne zagrożenia o charakterze ekstremistycznym, a od ekstremizmu do terroryzmu jest mały krok. Ci ludzie przede wszystkim mają przyzwolenie niektórych polityków, jeżeli mają takie przyzwolenie, to uważają, że mają zielone światło - mówi nam Andrzej Mroczek.
- W momencie, kiedy dojdzie do konsolidacji, to może być to bardzo niebezpieczne dla porządku publicznego. Również i służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo wewnętrzne będą miały ważny problem, jeżeli chodzi o neutralizację tego typu zagrożenia - dodaje.
Służby powinny sprawdzić, "czy jest to element jakiejś układanki"
Jak tłumaczy ekspert, najważniejsza jest teraz praca operacyjna służb.
- Tu mam na myśli Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, jak również policję tak, aby sprawdzić i wyjaśnić całokształt organizowania się tego typu grupek, przez kogo one są inspirowane, kto je opłaca i czy faktycznie te osoby występują spontanicznie, czy jest to element jakiejś układanki, która w przyszłości ma zaowocować wewnętrznymi tarciami politycznymi - mówi.
Andrzej Mroczek podkreśla, że te zjawiska są bardzo niebezpieczne. - A to, co się dzieje na granicy, to już jest bezprawie, jeżeli chodzi o działanie tychże osób. Bezprawne kontrole, bezprawne zatrzymywanie osób, wypytywanie, to nie wpisuje się w kanony XXI wieku Polski, która jest krajem europejskim i jest uważana za jeden z najbardziej postępowych i tolerancyjnych - mówi.
Mroczek zapewnia też, że jako państwo posiadamy instrumenty, żeby walczyć z takimi zjawiskami.
- Policja, prokuratura, ogólnie wymiar sprawiedliwości posiadają narzędzia prawne. Z kolei te narzędzia, które są w gestii kontrwywiadu, czyli Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i policji, jak praca operacyjna, może pozwolić na zniwelowanie potencjalnego zagrożenia ekstremizmem i tych sytuacji, które mogą doprowadzić do wybuchów konfliktów w społeczeństwie, które i tak jest w tej chwili bardzo spolaryzowane - mówi ekspert. - To są bardzo niebezpieczne zjawiska. Jeżeli na tym wstępnym etapie nie zostaną zneutralizowane, ukrócone przez narzędzia i postępowania prawne, to ci, którzy organizują, inspirują, będą dążyć do tego, aby to nabierało większej eskalacji i to jest nieprzewidywalne, jakie osiągnie swoje cele w niedalekiej przyszłości - dodaje.
Jak podkreśla, w większości tych przypadków łamane jest prawo., więc można temu przeciwdziałać.
- Jeżeli chodzi o granice, to przebywanie, zakłócanie porządku, utrudnianie pracy służb, nielegalne próby zatrzymania, przeszukania. Natomiast, jeżeli mamy do czynienia z taką sytuacją, jak w Sopocie, to jest kwestia interpretacji słów, które tam padają i tu również Kodeks Karny przewiduje kary za nawoływanie do zburzenia porządku konstytucyjnego państwa - podsumowuje.
Amnesty International: środki wprowadzone na granicy muszą być adekwatne do sytuacji
Do sprawy odniosło się również Amnesty International.
"Sytuacja na granicy polsko-niemieckiej budzi skrajne emocje, a chaos informacyjny utrudnia jednoznaczną ocenę działań podejmowanych przez sąsiadujące państwa. Amnesty International przypomina, że procedury graniczne są ściśle regulowane przez prawo krajowe – w tym przypadku Niemiec i Polski – oraz prawo unijne" - czytamy w komunikacie.
- Konieczne jest, by w ramach tych procedur przekazania cudzoziemców odbywały się w humanitarny sposób, bez użycia nadmiernych środków przymusu, zgodnie z Kartą praw podstawowych UE – wyjaśnia dyrektorka Amnesty International Polska, Anna Błaszczak-Banasiak. I dodaje: - Nie negujemy potrzeby ochrony granic. Podkreślamy jednak, że środki wprowadzone na granicy muszą być adekwatne do sytuacji, a działania funkcjonariuszy po obu stronach granicy zgodne z prawem. Władze muszą pilnie zareagować na opisywane w mediach nielegalne działania tzw. patroli obywatelskich, a jednocześnie zaprzestać wzmacniania nastrojów antyimigranckich. W przeciwnym razie skutki mogą być katastrofalne.
Amnesty International wzywa władze do: – przestrzegania prawa migracyjnego i wynikających z niego procedur azylowych; – zapewnienia bezpieczeństwa cudzoziemcom przebywającym na pograniczu w sytuacji obecności w tych rejonach tzw. patroli obywatelskich; – rzetelnego informowania opinii publicznej o sytuacji na granicy polsko-niemieckiejAmensty International
O sytuację z grupami nacjonalistycznymi oraz obywatelskimi patrolami zapytaliśmy również Komendę Główną Policji. Czekamy na odpowiedź.
Amnesty International ws. granicy polsko-niemieckiejAutorka/Autor: MAK/PKoz
Źródło: tvn24.pl, PAP, esopot.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Adam Warżawa