Rozprawa apelacyjna skazanej na siedem lat więzienia Julii Tymoszenko odbędzie się 1 grudnia, dwa tygodnie wcześniej niż planowano - poinformował we wtorek obrońca opozycyjnej polityk. Serhij Własenko powiedział także, że była premier Ukrainy nie weźmie udziału w rozprawie ze względu na zły stan zdrowia. - Ma zawroty głowy, z nosa leci jej krew, drętwieje jej lewa ręka - powiedział i dodał, że "żywa Tymoszenko nie jest Janukowyczowi potrzebna".
- Wstępne posiedzenie sądu apelacyjnego odbędzie się nie 13, lecz 1 grudnia - oświadczył adwokat na spotkaniu z dziennikarzami przed bramą aresztu śledczego w Kijowie, w którym Tymoszenko przebywa od początku sierpnia.
Własenko przekazał, że posiedzenie sądu apelacyjnego 1 grudnia będzie miało charakter techniczny, lecz zostanie na nim rozpatrzona kwestia zmiany środka zapobiegawczego wobec Tymoszenko. - Od tak zwanych kwestii technicznych zależeć będzie przebieg procesu w sądzie apelacyjnym, a także stanie się jasne, jak (wobec sprawy Tymoszenko) nastawione są władze - podkreślił obrońca.
"Ma zawroty głowy, drętwieje jej ręka"
Własenko oświadczył jednocześnie, że pogarszający się stan zdrowia byłej premier wyklucza jej udział w rozprawie apelacyjnej. Adwokat, który wcześniej alarmował, że przez problemy z kręgosłupem Tymoszenko od kilku tygodni nie wstaje z łóżka, oznajmił we wtorek, że jego klientka nadal nie otrzymuje niezbędnej opieki medycznej. - Ma zawroty głowy, z nosa leci jej krew, drętwieje jej lewa ręka - powiedział.
- Mam głębokie przekonanie, że żywa Tymoszenko nie jest (prezydentowi Ukrainy, Wiktorowi) Janukowyczowi potrzebna - podkreślił obrońca Serhij Własenko, który jest jednocześnie deputowanym parlamentarnego Bloku Julii Tymoszenko.
Skazana za nadużycia
Mam głębokie przekonanie, że żywa Tymoszenko nie jest Janukowyczowi potrzebna obrońca Tymoszenko, Serhij Własenko
Tymoszenko, przywódczyni największego ugrupowania ukraińskiej opozycji parlamentarnej, 11 października została skazana za nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją w 2009 roku. Prócz kary pozbawienia wolności otrzymała trzyletni zakaz zajmowania stanowisk państwowych. Sąd zobowiązał ją ponadto do wypłacenia państwowej firmie paliwowej Naftohaz Ukrainy odszkodowania w wysokości 1,5 mld hrywien (ok. 600 mln złotych). Adwokaci Tymoszenko złożyli apelację od wyroku 24 października.
Skazanie Tymoszenko poważnie zachwiało stosunkami między Ukrainą a UE, która uznała, że władze ukraińskie mają wybiórczy stosunek do prawa. Pojawiły się wątpliwości, czy podczas zaplanowanego na 19 grudnia szczytu Ukraina-UE dojdzie do parafowania umowy stowarzyszeniowej między Kijowem i Brukselą.
"Kwestia, która wywołuje naszą troskę"
Temat ten był omawiany podczas poniedziałkowej wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego na Ukrainie i jego spotkania z prezydentem Janukowyczem.
- Prawdziwych przyjaciół poznajemy także w czasach trudnych. Chcemy być przyjaciółmi Ukrainy, dlatego też szczerze rozmawialiśmy o trudnościach. W tym kontekście mówiliśmy o sprawie Julii Tymoszenko. Jest to kwestia, która wywołuje naszą troskę, szczególnie w związku z przygotowywanym na 19 grudnia szczytem Ukraina-UE - oświadczył prezydent Komorowski na wspólnej konferencji z Janukowyczem.
- Chciałbym, by ta sprawa jak najmniej wpływała na stosunki między Ukrainą a UE, jednak są sprawy ważne i najważniejsze. Niewątpliwie do spraw najważniejszych należy perspektywa uczestnictwa Ukrainy w integracji europejskiej - podkreślił polski prezydent.
Komorowski spotkał się także w Kijowie z Ołeksandrem Turczynowem, byłym wicepremierem i zastępcą Tymoszenko w jej partii Batkiwszczyna (Ojczyzna). Służby prasowe prezydenta podały, że tematem rozmów były europejskie aspiracje Ukrainy i grudniowy szczyt Ukraina-UE w kontekście sprawy Julii Tymoszenko oraz dyskusji o depenalizacji czynów zagrożonych z artykułu 365. ukraińskiego kodeksu karnego, z którego skazana została była premier.
Źródło: PAP