Szczątki indonezyjskiego samolotu, który rozbił się w niedzielę w prowincji Papua na wyspie Nowa Gwinea, zostały w poniedziałek odnalezione. Jednak trudno dostępny teren uniemożliwił ratownikom dotarcie na miejce.
- W przypadku zderzenia się samolotu z górą nie było jeszcze tak, żeby ktoś przeżył. Lecz kto wie, uzbrójmy się w cierpliwość - powiedział kierujący operacją generał Heronimus Guru.
Generał Guru wyjaśnił, że by dotrzeć na miejsce, ratownicy będą musieli zbudować lądowisko dla helikopterów. Dodał, że w operację jest zaangażowanych 266 ludzi oraz 11 samolotów i helikopterów.
Akcja poszukiwawcza ma zostać wznowiona o 6.30 rano we wtorek czasu lokalnego.
Ludzie i pieniądze
Na pokładzie górnopłatowca ATR42-300 były 54 osoby: 49 pasażerów, w tym pięcioro dzieci, oraz pięcioosobowa załoga. Wszyscy to obywatele Indonezji.
Samolot przewoził również 6,5 mld rupii w gotówce (ok. 470 tys. dolarów) dla ubogich rodzin w Papui, wschodniej prowincji Indonezji - poinformowały w poniedziałek władze.
- Czterech naszych pracowników przewoziło pieniądze - oświadczył rzecznik indonezyjskiej poczty Abu Sofjan. Pieniądze znajdowały się w czterech workach i miały zostać rozdzielone między ubogich mieszkańców wiosek.
Jak dodał rzecznik, słaba infrastruktura w tej prowincji Indonezji powoduje, że pieniądze często dostarczane są w gotówce drogą powietrzną.
Samolot ATR42-300 leciał z Jayapury, głównego miasta prowincji Papua, do Oksibil na południu tej prowincji. Jest to krótka trasa, na której lot trwa ok. 40 minut. Wrak samolotu znaleźli mieszkańcy jednej z wiosek. Według ich relacji maszyna rozbiła się o zbocze górskie.
Autor: fil//rzw / Źródło: reuters, pap