"Pałac wiedział". Zięć byłego króla Hiszpanii sądzony za korupcję


W czternastym dniu procesu przeciwko zięciowi byłego króla Hiszpanii Juana Carlosa Inaki Urdangarinowi i jego wspólnikom o sprzeniewierzenie 4,5 miliona euro z funduszy publicznych oskarżony oświadczył, że "pałac królewski o wszystkim wiedział".

W czwartek, po zakończeniu trzydniowych zeznań Urdangarina, przystąpiła do ich składania jego małżonka, młodsza siostra króla Hiszpanii Filipa VI infantka Cristina de Borbon. Odmówiła odpowiedzi na pytania strony oskarżającej, ale zgodziła się odpowiadać na pytania swojego adwokata.

Trwało to 20 minut. Cristina oświadczyła, że zupełnie nie orientowała się w finansach męża.

Trzy dni zeznań

Grozi jej jedynie kara administracyjna w razie udowodnienia przestępstwa podatkowego.

Syndykat "Czyste Ręce", który występuje w procesie w imieniu władz regionalnych Walencji i Balearów jako jedyny oskarżyciel wobec siostry króla, domaga się dla niej ośmiu lat więzienia. Hiszpańskie prawo zezwala tego rodzaju organizacjom - jeśli organa sądowe nie chcą tego uczynić - na występowanie za zgodą władz z oskarżeniami do sądu.

Przez ostatnie trzy dni przed sądem w Palmie na Majorce zeznawał Inaki Urdangarin, były prezes Instytutu Noos, przedsiębiorstwa non profit powołanego do propagowania sportu i turystyki w regionie Balearów i Walencji.

Urdangarin jest oskarżony m.in. o handel wpływami, malwersacje, oszustwa, fałszowanie dokumentów, przestępstwa przeciwko skarbowi państwa, pranie brudnych pieniędzy i inne przestępstwa. Grozi mu od 11 do 26 lat więzienia.

Na ławie oskarżonych zasiada również piętnaście innych osób.

Niejasne tłumaczenia

Główny oskarżony w ciągu trzech dni przesłuchań nie był w stanie wyjaśnić m.in. jak to się stało, że rachunki za wyjazdy na safari i drogie wina zamawiane przez niego i jego małżonkę były opłacane kartą kredytową instytucji non profit, którą kierował.

Urdangarin zapytany na czwartkowym posiedzeniu sądu przez prawniczkę "Czystych Rąk", jak doszło do tego, że publiczne pieniądze wydawał w dużej części na zaspokojenie swoich prywatnych potrzeb, tłumaczył, że nie ma na ten temat szczegółowej wiedzy. Twierdził, że jego kartą kredytową dysponowała kierowniczka jego sekretariatu w Instytucie Noos.

Zapewnił też, że jego małżonka nigdy nie używała do celów prywatnych karty kredytowej doradczej firmy prawniczej Aizoon, której byli współwłaścicielami i która obsługiwała Instytut Noos.

Urdangarin i jego były wspólnik, Diego Torres, oparli swoją linię obrony na twierdzeniu, że wszystkie ich działania były akceptowane przez wysokiego urzędnika Pałacu Królewskiego, Carlosa Garcię Revengę, byłego osobistego sekretarza obu córek króla Hiszpanii Juana Carlosa.

Pałac "był poinformowany"

Szwagier króla Filipa VI zeznając w czwartek m.in. w sprawie trzydniowych kongresów organizowanych i finansowanych w latach 2004, 2005 i 2006 przez władze regionalne w Walencji, które wpłaciły Instytutowi Noos na ten cel ponad 3 miliony euro, oświadczył, że Pałac Królewski "był poinformowany" o jego planach i działaniach.

Akt oskarżenia zarzuca mu, że "wykorzystując swe wpływy jako członek rodziny królewskiej i prestiż społeczny wynikający z rzekomo podejmowanych przez niego altruistycznych działań (non profit) uzyskiwał w okresie rządów Partii Ludowej (centroprawicowa) wysokie subwencje od władz regionalnych Balearów i Walencji".

Przekazały one z funduszów publicznych na potrzeby Instytutu Noos, m.in. za pośrednictwem fikcyjnych towarzystw stworzonych przez oskarżonych, sześć milionów euro.

"Przyciśnięty do muru ujawnionymi przez sąd faktami (Urdangarin) próbuje chronić się za murem instytucji monarchii, aby odpowiedzialność za zniknięcie milionów euro jakoś się rozmyła. W ten sposób coraz bardziej rzuca cień na byłego króla Juana Carlosa" - napisał w czwartek madrycki dziennik "El Mundo".

"Bezpośrednio to Juana Carlosa nie obciąża, ale skłania do myślenia, że (król) zbyt długo przymykał oczy na działania zięcia" - podsumowuje dziennik dotychczasowy przebieg procesu.

Autor: mm//gak / Źródło: PAP