Władze na Kremlu nie chcą ogłaszać niepopularnej społecznie mobilizacji. Prezydent Władimir Putin - jak podaje w najnowszym raporcie amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW) - najwyraźniej zlecił lokalnym urzędnikom tworzenie batalionów ochotniczych w związku z inwazją zbrojną na Ukrainę. Niezależny rosyjskojęzyczny portal Meduza napisał z kolei, że w Moskwie powstała formacja rekrutująca najemników do udziału w wojnie w Ukrainie. Jest nazywana "pułkiem Sobianina", ponieważ jest częściowo finansowana z budżetu stolicy, której merem jest Siergiej Sobianin.
W opublikowanym w czwartek raporcie ISW wskazuje na relacje prokremlowskich dziennikarzy i blogerów, którzy informują, że w Rosji rozpoczęła się "mobilizacja ochotników". Według tych doniesień "każdy region (podmiot federalny, w tym dwa na okupowanym Krymie) ma stworzyć przynajmniej jeden batalion ochotniczy".
Amerykański think tank podaje, powołując się na relacje w mediach, że bataliony lub mniejsze jednostki ochotnicze powstają już w szeregu rosyjskich regionów, m.in. w Kraju Nadmorskim, Baszkirii, Czuwaszji, Czeczenii, Tatarstanie, w Moskwie, w Permie, Niżnym Nowogrodzie.
Według mediów władze lokalne rekrutują mężczyzn w wieku do 50 lat (w niektórych przypadkach – do 60) na sześciomiesięczne kontrakty, oferując im wynagrodzenie w wysokości od 3750 do 6 tysięcy dolarów miesięcznie (16-28 tys. zł). Niektóre regiony oferują bonus mobilizacyjny oraz różnego rodzaju dodatki socjalne.
Wątpliwości co do zdolności bojowej
Ośrodek ocenia, że Rosja może do końca sierpnia wygenerować siły o liczebności około 34 tysięcy, jeśli każdy z regionów utworzy przynajmniej jeden oddział 400-osobowy. W komentarzach na temat tych naprędce mobilizowanych sił eksperci wojskowi oceniali jednak wcześniej, że będą one prawdopodobnie miały niewielką zdolność bojową.
ISW przytacza również opinie prokremlowskich blogerów, którzy krytykują scentralizowany proces dowodzenia w rosyjskiej armii, który powoduje, że od zgłoszenia z linii frontu do faktycznego ataku artyleryjskiego może minąć od kilku godzin nawet do kilku dni. Jeden z blogerów wskazał, że możliwe wykorzystanie przez Rosję irańskich dronów (informacja na ten temat pojawiła się 12 lipca) nie rozwiąże problemów nadmiernej centralizacji łańcucha dowodzenia, jakkolwiek siły rosyjskie potrzebują większej liczby bezzałogowców, by poprawić celność artylerii.
Think tank przytacza również informację ukraińskich władz, że władze okupacyjne w obwodzie chersońskim, na południu, zamierzają wywieźć część uczniów do szkół na okupowanym Krymie. Analitycy zaznaczają, że nie ma możliwości zweryfikowania tej informacji, jednak przymusowe wywiezienie dzieci do szkół pozwoliłoby wywierać presję na ich rodziców i wymusić współpracę z okupacyjnymi władzami.
Rekrutacja do "pułku Sobianina"
W środę niezależny rosyjskojęzyczny portal Meduza napisał, że w Moskwie powstała formacja wojskowa, rekrutująca najemników do udziału w wojnie w Ukrainie. Jest nazywana "pułkiem Sobianina", ponieważ jest częściowo finansowana z budżetu Moskwy, choć jej mer Siergiej Sobianin publicznie stara się dystansować od wojny - poinformowali dziennikarze. Portal przypomniał, że Sobianin od początku inwazji zbrojnej prawie nie wypowiadał się na jej temat, choć podpisał porozumienia o współpracy stolicy z samozwańczymi Doniecką Republiką Ludową i Ługańską Republiką Ludową w Donbasie.
Według ustaleń Meduzy rekrutacja do "pułku Sobianina" rozpoczęła się 1 lipca. Zapisują się do niej najczęściej mieszkańcy innych regionów Rosji, głównie mężczyźni poniżej 60. roku życia. Najemnicy przechodzą miesięczne szkolenie na poligonie Mulino w obwodzie niżnonowogrodzkim.
Meduza ustaliła, że jednym z rekrutujących do "pułku" jest Roman Wysocki. Tak brzmiało także imię i nazwisko byłego dowódcy milicji ludowej w samozwańczej republice w Ługańsku.
"Od początku inwazji zbrojnej Rosji na Ukrainę rosyjscy eksperci zwracali uwagę, że bez dodatkowej mobilizacji nie da się zrealizować zadań stawianych armii przez Władimira Putina. Rekrutacja do prywatnych firm wojskowych stała się jednym z wariantów 'tajnej mobilizacji'. A granica między najemnikami, regularną armią i tak zwanymi ochotnikami podczas wojny w Ukrainie została całkowicie zatarta" - napisała Meduza.
Źródło: PAP, meduza.io