Trudno sobie wyobrazić, by odpowiedzialność za tak zwane obozy filtracyjne miała nie sięgać samego szczytu rosyjskiego łańcucha dowodzenia - powiedziała w poniedziałek przedstawicielka Departamentu Stanu USA Beth Van Schaack, ambasador tego kraju do spraw światowego wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych. Pociągnięcie sprawców do odpowiedzialności będzie trudne, ale podobnie było w przypadku Slobodana Miloszevicia, a w jego przypadku się to udało - dodała.
- Tak jak na końcu II wojny światowej alianci połączyli siły, by w Norymberdze wprowadzić nową epokę odpowiedzialności za niewyobrażalne zbrodnie, tak teraz na nas spada obowiązek, by zapewnić, że ci, którzy popełniają zbrodnie wojenne i inne okrucieństwa na Ukrainie, zostaną rozliczeni - powiedziała przedstawicielka Departamentu Stanu USA Beth Van Schaack podczas telefonicznej konferencji prasowej.
Ambasador USA do spraw światowego wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych odpowiedzialna za kwestie ścigania zbrodni wojennych przyznała, że postawienie wielu rosyjskich zbrodniarzy będzie trudne bez transformacji politycznej w Rosji.
Wskazała jednak między innymi na możliwość wystawiania listów gończych i aktów oskarżenia in absentia przez krajowe i międzynarodowe sądy i organy, które mogą umożliwić ściganie zbrodniarzy, kiedy wyjadą poza Rosję. Wskazała przy tym na skazywanie przez europejskie sądy odpowiedzialnych za zbrodnie w Syrii.
Odpowiedzialność za obozy filtracyjne sięga szczytu rosyjskich władz
- Osoby takie jak Slobodan Miloszević czy Augusto Pinochet nigdy nie przypuszczały, że staną kiedyś na sali sądowej, i to zajęło trochę czasu, ale do tego doszło - powiedziała. Van Schaack zasugerowała też, że odpowiedzialność za przynajmniej niektóre zbrodnie spada na samego prezydenta Rosji Władimira Putina.
- Prokuratorzy będą podążać za dowodami, ale kiedy widzimy tak systemowe działania, w tym stworzenie szerokiej sieci filtracji, bardzo trudno sobie wyobrazić, by odpowiedzialność za nie nie sięgała samego szczytu łańcucha dowodzenia - oceniła amerykańska ambasador.
Van Schaack stwierdziła że choć trudno jest oszacować, ile osób zostało poddanych tak zwanej filtracji stosowanej przez Rosjan na okupowanych terytoriach Ukrainy, to dzięki niezależnym badaniom wiadomo, że tysiące osób, które nie przeszły pomyślnie procesu, zostały zatrzymane w niehumanitarnych warunkach lub poddane zbiorowym egzekucjom, a tysiące innych wywieziono w odległe regiony Rosji.
Van Schaack stwierdziła, że choć USA mają ograniczoną jurysdykcję w sprawie Ukrainy - mogą sądzić tylko zbrodnie, które mają jakiś związek ze Stanami Zjednoczonymi i obywatelami amerykańskimi - to inaczej jest w przypadku niektórych państw europejskich oraz Międzynarodowego Trybunału Karnego.
Prace nad utworzeniem trybunału do spraw Ukrainy
Ambasador USA i przedstawicielka Departamentu Stanu dodała, że toczą się też rozmowy na temat powołania specjalnego trybunału do spraw Ukrainy na bazie umowy między ONZ i Ukrainą, który uzyskałby poparcie Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Nie przesądziła jednak, czy dojdzie do utworzenia takiego ciała i czy Stany Zjednoczone je poprą.
Nie odpowiedziała wprost, czy uważa rosyjskie ataki na infrastrukturę cywilną na Ukrainie za zbrodnie wojenne, lecz zaznaczyła, że nie są one kierowane przeciwko celom wojskowym.
- Każdy osobny atak musi być oceniany według tego, czy w pobliżu znajdowały się jakieś wojskowe obiekty, albo czy to były czysto cywilne cele (...) Ale ważny jest konsekwentny trend (dokonywania) ataków na cywilne cele. I jeśli spojrzymy na mapę, gdzie do nich dochodzi, są one bardzo daleko od wojskowych celów - powiedziała Van Schaack, sugerując, że jedynym celem rosyjskiego bombardowania jest pozbawienie ukraińskich cywilów prądu, ciepła i wody.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: t.me/andriyshTime