Zawyżyli frekwencję o 10 proc. "Pomyłka w liczeniu"

 
Głosowanie często odbywa się w prymitywnych warunkachEPA

Pierwsze od dekad egipskie demokratyczne wybory nie odbywają się bez problemów. Poza doniesieniami o nieprawidłowościach przy głosowaniu, poważną pomyłkę zaliczyła centralna komisja wyborcza. Jej przedstawiciele przyznali trzy dni od ogłoszenia wstępnych wyników pierwszej fazy wyborów, że zawyżyli frekwencję o dziesięć procent. Miał to być "błąd w liczeniu".

Szef centralnej komisji wyborczej, Abdel Moez Ibrahim, ogłosił wstępne wyniki w piątek wieczorem. Zdecydowane prowadzenie miały uzyskać partie islamskie, a frekwencja wynieść 62 procent.

Lekka zmiana

Trzy dni później Ibrahim przyznał, że podczas liczenia głosów popełniono istotny błąd. Wstępne wyniki głosowania nie uległy zmianie, ale frekwencja już tak. - Dokładny wynik to 52 procent, nie 62 - stwierdził szef centralnej komisji wyborczej. - Członkowie sekretariatu popełnili błąd w liczeniu, a ja byłem bardzo zmęczony, gdy w piątek przedstawiałem wstępne wyniki - usprawiedliwiał się Ibrahim.

Na tej samej konferencji szef komisji centralnej wymienił szereg problemów z przebiegiem głosowania. Niektóre punkty wyborcze otwierały się ze znacznym opóźnieniem, nie dowożono na czas kart do głosowania, a przed wejściem przedstawiciele partii agitowali wśród wyborców. W 90 komisjach doszło też do poważnych błędów przy liczeniu lub kradzieży oraz zaginięć urn i sądy uznały oddane tam głosy za nieważne.

Do końca egipskich wyborów pozostały jeszcze miesiące. Głosowanie do parlamentu zostało podzielone na trzy obszary geograficzne kraju i będzie kolejno trwać do końca stycznia. Drugim etapem będą wybory do izby wyższej, które potrwają do marca. W czerwcu mają się odbyć wybory prezydenckie.

Dopiero pierwszego lipca wojsko ma oddać władzę cywilom, a Egipcjanie cieszyć się demokracją po kilku dekadach dyktatury.

Źródło: Reuters

Źródło zdjęcia głównego: EPA