Siły powietrzne Szwajcarii wznowiły w czwartek loty śmigłowców Super Puma po wstępnym ustaleniu, że przyczyną środowej katastrofy jednej z tych maszyn nie były usterki techniczne - poinformowały szwajcarskie władze wojskowe.
Wypadek miał miejsce w środę po południu nad Przełęczą Świętego Gotarda, przy czym obaj piloci śmigłowca zginęli, a trzeci członek załogi został ciężko ranny. Zaraz potem szwajcarskie lotnictwo wojskowe wstrzymało loty wszystkich maszyn Super Puma, bliźniaczych do francuskich Caracali.
Zahaczyli o kable
Jak poinformowano w czwartek, śmigłowiec uderzył w linię wysokiego napięcia, jednak dokładne ustalanie okoliczności katastrofy wciąż trwa. - Dochodzenie w sprawie wypadku nie wykryło dotąd jakichkolwiek technicznych lub systemowych usterek we flocie śmigłowców Super Puma - oświadczył na konferencji prasowej w Bernie sztabowy oficer Pierre de Goumoens, dodając, że dowództwo sił powietrznych wydało w czwartek rano decyzję anulującą zakaz lotów. Tuż przed wypadkiem śmigłowiec przetransportował na Przełęcz Świętego Gotarda międzynarodową misję inspekcyjną składającą się ze Szwajcarów i Francuzów. Nikt z nich nie został ranny. Będąca organem UE Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego zawiesiła w czerwcu loty dwóch cywilnych modeli śmigłowca Super Puma po wykryciu oznak zmęczenia metalu w przekładni maszyny tego typu, której wypadek w Norwegii w lutym pociągnął za sobą śmierć 13 ludzi. 29 sierpnia myśliwiec F/A-18 lotnictwa wojskowego Szwajcarii rozbił się o górskie zbocze krótko po starcie do lotu ćwiczebnego, a jego pilot zginął. Jak później podano, kontrola naziemna nakazała mu lot na zbyt małej wysokości.
Autor: mk/kk / Źródło: PAP