Po tym, jak w jednej z restauracji McDonald's pojawił się kandydat na prezydenta USA, zarząd firmy wydał wewnętrzny komunikat do swoich pracowników. W piśmie, do którego dotarła stacja CNN, informuje między innymi, że nie wspiera nikogo w trwającej kampanii prezydenckiej, ale jest dumny z tego, że marka McDonald's jest w niej istotna.
Donald Trump pojawił się w niedzielę w restauracji McDonald's na przedmieściach Filadelfii, gdzie smażył frytki i obsługiwał kasę. Z okienka drive-thru rozmawiał z dziennikarzami, którym powiedział między innymi, że Kamala Harris kłamała, mówiąc, iż pracowała w jednej z restauracji sieci podczas studiów 40 lat temu.
Zarząd firmy McDonald's wydał w niedzielę komunikat do swoich pracowników, w którym poinformował ich, że nie zaprosił Trumpa do restauracji i nie popiera żadnego z kandydatów. "Jak widzieliśmy, nasza marka stała się ważnym elementem w tej kampanii wyborczej. Chociaż nie zabiegaliśmy o to, jest to świadectwo tego, jak bardzo McDonald's jest ważny dla wielu Amerykanów" - możemy przeczytać w komunikacie, do którego dotarła CNN. "McDonald's nie wspiera kandydatów w wyborach i tak pozostanie również w tym wyścigu prezydenckim. Nie jesteśmy czerwoni ani niebiescy (kolory partii Republikańskiej i Demokratycznej - red.) - jesteśmy złoci" - czytamy dalej w liście podpisanym przez całe amerykańskie kierownictwo firmy, w tym prezesa Joe Erlingera.
Wizyta Trumpa. Zgodę wydał właściciel franczyzy
Jak podaje CNN, władze firmy stwierdziły, że są dumne zarówno z tego, że Donald Trump wielokrotnie wyrażał swoją miłość do amerykańskiej sieci fast food, jak i z tego, że Kamala Harris z rozrzewnieniem wspominała czas w niej spędzony. Jednak portal amerykańskiej stacji telewizyjnej wskazuje, że niektórzy klienci i pracownicy McDonald's po wizycie Trumpa skrytykowali firmę za umożliwienie kandydatowi Partii Republikańskiej na prezydenta prowadzenie kampanii w restauracji.
Jak wskazuje CNN, McDonald's działa na zasadach franczyzy, a właściciele restauracji mają dużą swobodą w zarządzaniu nimi. Muszą przestrzegać pewnych wytycznych, jednak mogą zapraszać polityków do swoich restauracji. W wydanym do pracowników komunikacie firma wyjaśnia, że to właściciel franczyzy Derek Giacomantonio wyraził zgodę na wizytę w jego restauracji Trumpa. "Był dumny, że może pokazać, jak on i jego pracownicy służą lokalnej społeczności, przygotowując pyszne jedzenie, takie jak nasze słynne na całym świecie frytki - napisano w komunikacie. "Po zapoznaniu się z prośbą byłego prezydenta firma podeszła do niej, kierując się jedną z naszych podstawowych wartości: otwieramy nasze drzwi dla każdego".
CNN przypomina, że firma miała już problem ze swoimi franczyzami w przeszłości, gdy jedna z restauracji w Izraelu wprowadziła zniżki dla żołnierzy tego kraju po ataku Hamasu 7 października. Po tym, jak o promocji zrobiło się głośno za sprawą mediów społecznościowych, wielu klientów zaczęło bojkotować McDonald's w krajach muzułmańskich. ZOBACZ TEŻ: Jeden z najbardziej zaufanych ludzi Trumpa mówi o Polsce, Rosji i kwestiach bezpieczeństwa po wyborach w USA
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Doug Mills-Pool/Getty Images