Zdaniem rosyjskiego wicepremiera Siergieja Iwanowa Polska nie powinna publikować całości zapisu rozmów w kabinie Tu-154 przed katastrofą w Smoleńsku. Takie zdanie wyraził on w poniedziałek, podczas spotkania z polską delegacją w Moskwie. O całej sprawie pisze portal NewsRu w tekście "Zapis opublikowano w całości wbrew stanowisku Rosji".
- Rozumiem, że strona polska jest gotowa dziś do podpisania memorandum, które określa wszystkie warunki przekazania zgodnie z konwencją chicagowską i jej załącznikami, które zobowiązują nas do nie ujawniania wszystkich rozmów w kabinie, z obsługą naziemną, z innymi. Tego wymaga prawo - powiedział Iwanow cytowany przez NewsRu.
Inne stanowisko przyjęła strona polska, a konkretnie Minister Spraw Wewnętrznych Jerzy Miller, który podpisał w poniedziałek porozumienie ze stroną rosyjską. Cytowany przez " Komsomolską Prawdę" miał powiedzieć, że zapisy konwencji chicagowskiej pozwalają na ujawnienie zapisów, o ile nie zawierają one informacji szkodzących uczestnikom rozmów.
Co mówi konwencja?
Załącznik nr 13 do "Konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym", w punkcie 6.2 jasno wskazuje: "Państwo nie rozpowszechnia, nie publikuje i nie dopuszcza do wykorzystywania projektu raportu lub jakiejkolwiek jego części lub innych dokumentów, otrzymanych w trakcie prowadzenia badania wypadku lub incydentu, bez oficjalnej zgody Państwa prowadzącego to badanie, z wyjątkiem tych przypadków, kiedy takie raporty lub dokumenty były już opublikowane lub zostały podane do publicznej wiadomości przez wyżej wymienione państwo".
Położyć krew spekulacjom
Na egzemplarzu przekazanym (Polsce) przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) wyraźnie napisano: +Nie do rozgłaszania+. Trzeba wszelako rozumieć, jaki rezonans wywołała katastrofa polskiego samolotu pod Smoleńskiem 10 kwietnia. Krok polskich władz można po części zrozumieć. Był on podyktowany pragnieniem położenia kresu wszelkim spekulacjom wokół tej tragedii. telewizja Rossija
"Na egzemplarzu przekazanym (Polsce) przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) wyraźnie napisano: +Nie do rozgłaszania+. Trzeba wszelako rozumieć, jaki rezonans wywołała katastrofa polskiego samolotu pod Smoleńskiem 10 kwietnia. Krok polskich władz można po części zrozumieć. Był on podyktowany pragnieniem położenia kresu wszelkim spekulacjom wokół tej tragedii" - przekazała państwowa telewizja Rossija.
Zdaniem Rossii "opublikowanie stenogramu nie oznacza, że wyjaśnianie okoliczności (wypadku) zostało zakończone i że wszystko jest zrozumiałe". "Jednak nawet nieoficjalna publikacja wiele wyjaśnia" - dodała Rossija w wieczornym wydaniu magazynu informacyjnego Wiesti.
Z kolei rosyjski Kanał Pierwszy, druga z rosyjskich telewizji państwowych, poinformowała o opublikowaniu przez stronę polską stenogramów z kokpitu prezydenckiego Tupolewa. W głównym wydaniu swojego magazynu informacyjnego Wremia zauważyła, że "w Polsce zdecydowano się na to, czego nie zrobił Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (w Moskwie), który poprzedniego dnia przekazał jej kopie nagrań z rejestratorów pokładowych".
Stenogram bez ingerencji
Kopie zawartości tzw. czarnych skrzynek przywiózł w poniedziałek z Moskwy minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller. Szef MSWiA, który kieruje polską komisją badającą okoliczności katastrofy, powiedział, że przywieziona nagrana wersja elektroniczna "wymaga obróbki, ponieważ jest to surowy zapis, czyli bardzo dużo szumów, z których trzeba wyłowić to, co jest istotną treścią".
Dlatego też zdecydowano się na razie ujawnić tylko stenogramy. Według zapewnień, wiernie odzwierciedlają one wydarzenia w kokpicie i nie dokonywano żadnych ingerencji.
jak/fac
Źródło: newsru.com, kp.ru
Źródło zdjęcia głównego: TVN24