Dwa irańskie okręty opuściły już Morze Śródziemne i wpłynęły do Kanału Sueskiego. Fregata i okręt zaopatrzeniowy odwiedziły uprzednio Syrię, co było gestem wsparcia udzielonego zaprzyjaźnionemu reżimowi Baszara el-Asada, który toczy wojnę domową z opozycją wspieraną przez Zachód i kraje arabskie.
Dwie jednostki dotarły do Syrii w sobotę. Ich przejście przez Kanał Sueski zostało nagłośnione przez irańskie media, ponieważ rejs do kraju Asada miał charakter głównie propagandowy. Zawinięcie do Tartusu miało na celu wsparcie syryjskiego reżimu w opieraniu się naciskom państw zachodnich i arabskich.
Jak powiedział w sobotę irański dowódca marynarki admirał Habibollah Sajjari, rejs miał na celu "ukazanie siły Islamskiej Republiki Iranu" i niesienie krajom regionu "posłania pokoju i przyjaźni".
Tel Awiw uznał rejs za prowokację, a izraelska marynarka wojenna została postawiona w stan gotowości. Waszyngton z kolei wysłał ostrzeżenie do irańskich jednostek i wzywał je, by "ich działania były zgodne z prawem międzynarodowym i nie zagrażały bezpieczeństwu".
Morska dyplomacja
Faktycznie wizyta jednej fregaty (nazywanej czasem przez Irańczyków niszczycielem, ale jest to określenie zdecydowanie na wyrost biorąc pod uwagę rozmiar i uzbrojenie) i okrętu zaopatrzeniowego nie ma dużego znaczenia militarnego. W wypadku ewentualnej interwencji zbrojnej Zachodu i Ligi Arabskiej, taki symboliczny zespół nie byłby w stanie wywrzeć znaczącego wpływu na przebieg wydarzeń.
Teheran robi jednak co może, aby wesprzeć Syrię, która jest jednym z ostatnich sojuszników Iranu w regionie. Damaszek od wielu lat współpracował z krajem Ajatollahów z racji na swoje bardzo złe stosunki z Izraelem i krajami Zachodu. Według licznych doniesień wywiadu Izraela i USA to właśnie przez Syrię dociera z Iranu do libańskiego Hezbollahu znaczna ilość uzbrojenia.
Źródło: Reuters