- Państwo Islamskie może zostać zlikwidowane w pół roku, jeżeli będzie wola polityczna i wola walki - mówił w "Faktach po Faktach" płk Aleksander Makowski, były oficer wywiadu oraz współpracownik UOP i WSI.
Jeszcze niedawno świat mierzył się z siłą Al-Kaidy, teraz jednak wyrosło kolejne zagrożenie dla pokoju. Zdaniem byłego oficera wywiadu będzie tak nadal, "dopóki nie zlikwidujemy Państwa Islamskiego. Trzeba je zlikwidować w taki sposób żeby nie powstało nic następnego".
Przykład Talibów
Jak przypominał bowiem płk Makowski, w 2001 roku, gdy rozpoczęła się inwazja na Afganistan "nie dobito Talibów i Al-Kaidy".
Zdaniem byłego współpracownika WSI, "inwazja była znakomita z punktu widzenia militarnego", ale źródłem późniejszych problemów była "fatalna polityka na miejscu". Zwracał uwagę m.in. na błędną decyzję o likwidacji armii irackiej, "która zasiliła szeregi wszystkich grup terrorystycznych".
- Jest tego skutek w postaci Państwa Islamskiego - stwierdził Makowski, dodając, że wcale "nie musimy mieć z nim do czynienia długo".
- Państwo Islamskie może zostać zlikwidowane w pół roku, tak jak zostało zlikwidowane państwo Talibów. Jeżeli będzie wola polityczna i wola walki - stwierdził.
Jak przypominał, "na początku Talibowie zostali pokonani przez siły Sojuszu Północnego, przez Afgańczyków, którzy z nimi walczyli od wielu lat przy wsparciu 200-300 żołnierzy amerykańskich służb specjalnych i przy pomocy lotnictwa. To samo można powtórzyć z taką samą skutecznością w Iraku".
"Rola dla każdego"
Kilka tygodni temu świat obiegła informacja o tym, że Amerykanie wysłali do Syrii swoich komandosów. Ale zdaniem płk. Makowskiego, "to krok minimalny". - Amerykanie mogą zdecydować się na zwiększone działanie, gdy sukcesem skończą się obrady wiedeńskie. Jeżeli dogadają się, że dokonają takiej inwazji przy pomocy sił, które są na miejscu - dodał.
Jak zaznaczał były oficer wywiadu, a "żeby zaczął się proces pokojowy w Syrii trzeba wyeliminować Państwo Islamskie".
- Siły lądowe już są na miejscu. To są Kurdowie, to armia iracka, która w końcu też istnieje. Trzeba przygotować kampanię wojskową, która będzie uzgodniona pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią, Francją, Rosją, ale także Arabią Saudyjską, Iranem, które stworzą koalicję - tłumaczył.
Ponadto, Turcja dysponująca jedną z największych armii w NATO, "może służyć tam swoim rozpoznaniem wywiadowczym, lotnictwem". - Tu jest rola dla każdego. Turcja byłaby gotowa zniszczyć każdego żyjącego Kurda, ale od tego tego jest presja Stany Zjednoczonych żeby namówić do likwidacji Państwa Islamskiego, bo zagraża także państwu - przekonywał płk Aleksander Makowski.
Seria zamachów
Przypomnijmy, że w piątek wieczorem we francuskiej stolicy doszło do serii skoordynowanych krwawych zamachów terrorystycznych w okolicach Stade de France, barach i restauracjach X i XI dzielnicy, a także do ataku na salę koncertową Bataclan, gdzie zginęło co najmniej 129 osób. Były to najkrwawsze zamachy popełnione we współczesnej Francji.
- Nie da się niektórym sprawom zapobiec. Podobnie jak służby francuskie i amerykańskie w przededniu 11 września wiedziały, że idzie ogromny atak. Ale nie znano detali - stwierdził płk Makowski.
Autor: mb/r / Źródło: tvn24