Sprawca strzelaniny w Orlando poszedł do klubu Pulse wcześniej tego samego wieczora, kiedy dokonał masakry. Wyszedł i wrócił z bronią, kiedy klub przygotowywał się do zamknięcia nad ranem - podaje CNN.
Zamachowiec zapłacił za wejście do klubu i dostał opaskę uprawniającą do wejścia na imprezę - poinformowały władze. Śledczy twierdzą, że sprawdzał w ten sposób ochronę w klubie.
Kupił bilety lotnicze
FBI nadal sprawdza, co sprawca ataku robił przez dwie godziny pomiędzy wyjściem z klubu a powrotem do niego z bronią. Wiadomo już, że dzień wcześniej kupił trzy bilety lotnicze na czerwiec dla siebie, swojej żony oraz dziecka do West Palm Beach w San Francisco. Śledczy na razie nie wiedzą, czemu planował podróż, jeśli jednocześnie zaplanował atak w klubie.
Jak powiedziała FBI jego żona, kiedy wychodził z domu w Fort Pierce, dwie godziny drogi od Orlando, w sobotę był zły. Dodała, że prosiła go, aby nie wychodził i próbowała zatrzymać, ale nie wiedziała, że planował atak. Potem w nocy próbowała się z nim wielokrotnie skontaktować pisząc smsy i dzwoniąc.
Pierwsze przesłuchanie kobiety miało miejsce zanim zatrudniła prawnika.
12 czerwca obywatel USA afgańskiego pochodzenia Omar Mateen otworzył ogień w klubie gejowskim w Orlando. W strzelaninie, oprócz napastnika, zginęło 49 osób, a co najmniej 53 odniosły poważne obrażenia.
Autor: mart/kk / Źródło: CNN