Co najmniej 16 syryjskich żołnierzy zginęło w zamachu z użyciem samochodu pułapki oraz w walkach z islamistycznymi rebeliantami w pobliżu Damaszku - poinformowało opozycyjne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.
Najpierw w mieście Dżaramana doszło do ataku przeprowadzonego przez zamachowca samobójcę z Frontu al-Nusra, dżihadystycznego ugrupowania związanego z Al-Kaidą.
Moździerzami w wojsko
Po zamachu między siłami reżimowymi a rebeliantami wywiązały się zacięte walki o strategiczną barykadę. Rebelianci wystrzelili m.in. pociski moździerzowe.
Dżaramana, zamieszkana głównie przez chrześcijan i druzów, jest uważana za bastion zwolenników reżimu syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. Szeregi syryjskich rebeliantów zasilają głównie sunnici stanowiący w Syrii większość.
Sytuacja coraz gorsza
To najbardziej krwawe walki w Dżaramanie, na południowo-wschodnich przedmieściach stolicy, jakie odnotowano dotąd w trwającej wojnie domowej - relacjonowali mieszkańcy i przedstawiciele Obserwatorium.
Wcześniej oficjalna agencja SANA informowała, że w wyniku zamachu przeprowadzonego przez terrorystów - jak określani są rebelianci - są "zabici i ranni".
Trwający od marca 2011 roku krwawy konflikt wewnętrzny w Syrii spowodował dotąd ponad 100 tys. ofiar śmiertelnych i trwałe przemieszczenie około 7 mln ludzi.