"Zaczęło się polowanie na zdrajców"

 
Protest białoruskich dziennikarzy (pierwszy z lewej - Aleh Biabenin)TVN24

Anonimowa pocztówkę z groźbami dostała białoruska dziennikarka Swiatłana Kalinkina tuż po opublikowaniu w internecie artykułu, w którym przedstawia hipotezy na temat śmierci Aleha Biabenina. "Żyj i bój się. Zaczęło się polowanie na zdrajców" - napisano w anonimie.

"Kalinkina, sprzedajny śmieciu, MÓW PRAWDĘ o sobie. Żyj i bój się. Zaczęło się polowanie na zdrajców. Jeszcze jeden taki artykuł i ciebie zaj..." - napisał ktoś w liście do redaktor naczelnej niezależnej białoruskiej gazety "Narodna Wola", czyniąc aluzję do opozycyjnego ruchu obywatelskiego o nazwie "Mów prawdę".

- Kartki nie wysłano na poczcie, tylko bezpośrednio wrzucono do mojej skrzynki, chcąc pokazać, że sprawcy wiedzą, gdzie mieszkam - powiedziała Kalinkina dziennikarzowi TV Biełsat.

Budowanie atmosfery strachu

W swoim artykule napisała, że "śmierć Aleha to nie było samobójstwo" i zastanawiała się, kto za tym może stać. Kalinkina sugeruje, że mogło to być następstwo rozgrywki wewnątrz służb specjalnych. - Ten anonim pokazuje, że musiałam trafić w sedno z tą hipotezą, bo sposób dostarczenia tej wiadomości pokazuje, że nie byli to ludzie z ulicy - dodała.

Jej zdaniem takie działania mają na celu stworzenie atmosfery strachu i napięcia w środowisku dziennikarskim i społeczeństwie. - Doświadczenie pokazuje, że jedyną bronią dziennikarza jest informacja i trzeba jak najszybciej przekazywać opinii publicznej, wszystko co się wie - dodała.

Przyjaciele nie wierzą w samobójstwo

3 września 36-letniego Biabenina, założyciela opozycyjnego portalu białoruskiego Karta'97, znaleziono powieszonego we własnej daczy. Białoruska milicja twierdzi, że najpewniej popełnił on samobójstwo. Jego przyjaciele i współpracownicy nie wierzą jednak w tę wersję.

Dzisiaj w Mińsku odbył się pogrzeb Biabenina, w którym wzięli udział przedstawiciele białoruskiej opozycji i niezależnych mediów.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24